Polskie Radio z zyskiem w ub.r. dzięki większym wpływom komercyjnym i zmniejszeniu wydatków, ale nie na pensje
Polskie Radio poinformowało, że w 2016 roku osiągnęło zysk mimo niższych wpływów z abonamentów radiowo-telewizyjnego. Nadawca podkreśla, że zwiększył przychody m.in. z usług szkoleniowych i Agencji Muzycznej PR oraz wyeliminował niekorzystne przepływy pieniężne, nie obniżając przy tym pensji pracownikom.
Dołącz do dyskusji: Polskie Radio z zyskiem w ub.r. dzięki większym wpływom komercyjnym i zmniejszeniu wydatków, ale nie na pensje
Piotrze swiete sloa. Dobra zmiana w mediach rozczarowuje. Nie wiem, co o tym sadzi prezes PiS, ale wydaje mi sie, ze nie tego oczekiwal. A bez polityki, poza rozrostem etatów, dziwnym tworem w eterze Radio24, spadajaca jakoscia muzyki i ambitnych produkcji, stagnacja i odchodzenie od mlodego sluchacza i tych, którzy poszukuja czegos latwiejszego. Mam 51 lat, ale nie pamietam, aby komercja i porzeranie wlasnego ogona w Polskim Radiu kiedykolwiek bylo na taka skale.
A nie pomyślałeś o tym, że być może sama piosenki jest usługą reklamową - dla wytwórni? Przecież to standard w przypadku rozgłośni komercyjnych. Playlista służy zarabianiu pieniędzy: 1) wprost, tj. kasa za dodanie utworu, 2) pośrednio, tj. poprzez selekcję utworów pod grupę docelową i zwiększanie słuchalności (ale ta opcja, to coraz bardziej wróżenie z fusów). Wariant 1) jest bardzo skuteczny, bo większość słuchaczy łyka bez popitki, nie mając pojęcia, że to żaden autorski wybór redaktora muzycznego ("znawcy"), tylko zwykły geszeft.
Pytanie tylko, czy w mediach publicznych playlista również robi za pasmo generujące przychody wprost. Pytanie uważam za zasadne, bo czym uzasadnić zastąpienie oprawy muzycznej playlistą i nachalną wielokrotną emisją tych samych utworów (najczęściej są to single, czyli utwory wybrane przez wytwórnie do promocji płyt, a jakoś wyobraźni mi nie starcza na to, by uwierzyć, że gusta redaktorów pokrywają się z kalkulacjami marketingowymi ludzi z wytwórni)? Oczywiście oficjalnie używa się tych terminów zamiennie... jako synonimów...
A nie pomyślałeś o tym, że być ludzie nie mają ochoty płacić na radio, której jest coraz bardziej komercyjne, zarówno pod względem treści i jak celu działania? Oczywiście mam również świadomość, że są osoby, które w ogóle nie chcą płacić - nawet na radio 100% misyjne - bo zwyczajnie nie jest ono im do tego potrzebne. Także mam świadomość, że są osoby, które słuchałyby takiego radia chętnie, ale unikają płacenia.... z założenia. Ale... są osoby, które byłyby skłonne płacić wyższą opłatę audiowizualną.... pod warunkiem, że byłaby to cena za radio misyjne, radio, które miałoby zakaz działalności reklamowej i pozyskiwania kasy z rynku, np. poprzez płatne patronaty medialne, promoustawki itp.
Tak argumentowano za Laskowskiego (skutki opłakane... do dzisiaj). I tak będzie się argumentować przez kolejne lata. Ta "logika"...: ograniczenie różnorodności muzycznej = większa słuchalność, a większa słuchalność = większe wpływy reklamowe. Problem w tym, że pierwsza część tej tezy, to banialuki. Owszem większą słuchalność można uzyskać, forsując na playliście pewne gatunki muzyczne, np. melodyjną muzykę wpadającą w ucho, ale to nie ma nic wspólnego z ograniczaniem liczby utworów. Zamiast grać 50 razy miesięcznie ten sam singiel, można zagrać 50 różnych melodyjnych, popowych utworów, różnych wykonawców, także mniej znanych. To nie jest tak, że poza 3 największymi wytwórniami nie powstaje muzyka przebojowa, lżejsza itp.! Nikt w przemyśle fonograficznym nie ma monopolu na odkrywanie potencjalnych przebojów!
Wracając do Trójki - ten mechanizm tu nie działa... albo nie działa tak samo jak w przypadku mediów komercyjnych. Grupa docelowa Trójki misyjnej to nie jest nieskończony zbiór. To jest pewien kawałek rynku i tyle. Powiedzmy, że max. 10-12%. I nawet jeżeli Trójka zaczęłaby jeszcze bardziej brnąć w playlistowe zapętlanie, to nie urwie słuchaczy RMFowi, czy ZETce, bo to zupełnie inny słuchacz, z innego segmentu rynku. Po prostu RMF, ZET to nie jest konkurencja Trójki i vice versa! Tak jak ciężarówka nie jest produktem konkurencyjnym dla samochodu sportowego czy autokaru, chociaż wszystkie są produktami na rynku motoryzacyjnym. Trójka może zwiększyć słuchalność w inny, oczywisty i bardzo prosty sposób - nie poprzez próbę przejęcia słuchaczy największych mediów komercyjnych - ale poprzez powrót tych, którzy przestali jej słuchać (ze względu na to, że nastąpiła komercjalizacja), poprzez przyciągnięcie tych, którzy w ogóle przestali słuchać radia, nie znajdując w eterze wartościowych treści, poprzez przyciągnięcie tych, którzy słuchają małych stacji m.in. internetowych, amatorskich itp. Sam ograniczyłem słuchalność Trójki, w ostatnich latach (od połowy 2012 r.) z 8-16 godzin na dobę do... 2-4 godzin... tygodniowo! Wielu moich znajomych - radiofanów - również coraz rzadziej słucha Trójki! Część z nich zaczęła słuchać bardzo selektywnie innych rozgłośni lub przerzuciła się na stacje internetowe lub dała sobie spokój z częstym słuchaniem radia. To, że Trójce, od kilku miesięcy, być może rośnie słuchalność (te wszystkie badania, od lata, są *** warte), to raczej efekt kanibalizacji starszej siostry, tj. Jedynki.
No i na zakończenie - słuchaczy radia misyjnego można również (a nawet trzeba!) sobie wychować. Problem w tym, że jest to inwestycja w dłuższym terminie, a w naszym kraju od dawna nie patrzy się dalej niż szubek własnego nosa. Myśli się kadencyjnie i w krótkim okresie - nie tylko w sektorze publicznym, ale i w znacznej części sektora prywatnego... Kiedyś w TVP, co tydzień, można było obejrzeć teatr. To była taka inwestycja długoterminowa w widza. Efekt był taki, że dzisiejszy 60-70 latek, który wtedy był absolwentem zawodówki, nadal z zainteresowaniem obejrzy spektakl na szklanym ekranie, ale niekoniecznie w towarzystwie magistra-wnuka... Poza tym głód takiej oferty potwierdziły badania oglądalności poniedziałkowych spektakli na żywo. Niestety są one bardzo rzadko na antenie TVP. Media publiczne mają edukować i poszerzać horyzonty - taka inwestycja zwróci się po latach, z nawiązką.