Zarząd Polskiego Radia: na spotkaniu pracownicy nie podali przykładów cenzury ani łamania etyki zawodowej
Według zarządu Polskiego Radia podczas piątkowego spotkania pracownicy firmy nie potrafili podać faktów potwierdzających wyrażone wcześniej zarzuty naruszania zasad etycznych przez przełożonych i wprowadzania cenzury prewencyjnej. Kierownictwo wyjaśniło powody odsunięcia dwóch dziennikarek od serwisów informacyjnych w Trójce.
Jak czytamy w komunikacie Polskiego Radia, podczas piątkowego spotkania nikt z grupy obecnych na sali ok. 50 pracowników nie potwierdził zarzutów postawionych w podpisanym piśmie. Zarzuty dotyczyły łamania zasad Konstytucji i wprowadzania cenzury prewencyjnej. Mimo wielokrotnych pytań kierowanych przez prezes Barbarę Stanisławczyk o konkretne zarzuty poparte faktami, nie podano żadnego przykładu. Po prośbie o podanie jakiegokolwiek zarzutu, na sali zapadła cisza. Zarząd poinformował, że otrzymał pisemne oświadczenia od kilku osób, które potwierdziły, iż podpisały się pod pismem innej treści, bądź ostatecznej treści listu nie znały, a dodatkowo działały pod presją grupy.
Władze spółki opisują, że tematykę dyskusji zdominowała sprawa oddelegowania w połowie października Małgorzaty Spór i Anny Zaleśnej, wcześniej przygotowujących i czytających serwisy informacyjne w Trójce, do innych zadań w ramach Informacyjnej Agencji Radiowej. Była to jedyna konkretna pretensja, jaką zgłoszono. Dyrekcja IAR udzieliła obszernych wyjaśnień i odpowiedziała na wszystkie pytania z sali w tej sprawie.
Piątkowe spotkanie wynika z listu do prezes Polskiego Radia skierowanego we wtorek przez 125 pracowników i współpracowników - przede wszystkim Trójki, a także kilku innych redakcji nadawcy. W piśmie sprzeciwili się odsunięciu Spór i Zaleśnej od serwisów informacyjnych oraz zwolnieniu Damiana Kwieka, który jako jeden z dziennikarzy stacji zainicjował w social media akcję „#kogoniesłychać”, skrytykowaną przez kierownictwo Polskiego Radia.
Pracownicy zaapelowali do prezes o poszanowanie zasad niezależności i rzetelności dziennikarskiej oraz kultury pracy w tej firmie oraz przywrócenie Spór i Zaleśnej do dotychczasowych obowiązków. - Zarówno odsunięcie naszych koleżanek od anteny, jak działania podejmowane wobec solidaryzujących się z nimi dziennikarzy stwarzają poczucie zagrożenia w zespole i mogą być traktowane jako forma cenzury prewencyjnej - stwierdzili. Pismo wysłali też do kilku instytucji zewnętrznych, m.in. Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Rzecznika Praw Obywatelskich i organizacji dziennikarskich.
W czwartek prezes i dyrektorzy z Polskiego Radia we wspólnym oświadczeniu określili pismo jako „kolejną próbę podsycania sporu” w firmie, a zarzuty w nim zawarte jako pomówienia. - Wątpliwości dotyczą zarówno formy listu - np. skreślenia w treści, jego stylistyki, jak i treści, która zawiera bardzo poważne zarzuty pod adresem Dyrekcji Polskiego Radia, które nie mają żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości - napisali.
Zarząd Polskiego Radia relacjonuje, że podczas piątkowego spotkania przedstawiciel związku zawodowego pracowników Trójki i Dwójki przyznał, że nigdy nie był cenzurowany, a Barbara Stanisławczyk podkreślała, że podczas spotkań redakcyjnych przekonuje dziennikarzy, iż w Polskim Radiu jest miejsce wyłącznie na dziennikarstwo niezależne, obiektywne i wysokiej jakości, natomiast nigdy nie padło stwierdzenie, że ma być uprawiana propaganda, że Radio ma być jednostronne. Po pytaniu prezes: „Kto państwa cenzurował? Gdzie i kiedy?”, na sali zapanowała cisza. Padł tylko kolejny głos, świadczący o tym, że pracownik nie spotkał się z cenzurą i naciskami.
Odnosząc się do warunków pracy w Polskim Radiu, Barbara Stanisławczyk zauważyła, że przychodząc do Radia zastała budżet z 39 mln zł deficytu, a mimo to powstało Polskie Radio 24, zostały dokonane inwestycje w wielu obszarach, w tym IT i techniki. Mimo tak dużej dziury budżetowej zarząd nie obniżył wynagrodzeń, natomiast podjął działania polegające na uszczelnieniu przepływów pieniężnych, likwidacji kominów płacowych i poszukiwaniu zewnętrznych źródeł finansowania Radia, co poskutkowało zbilansowaniem budżetu.
Według relacji zarządu, kiedy prezes Stanisławczyk zaczęła mówić o kwestii „prywatyzacji” anteny w Trójce, przedstawiciel związków zawodowych z kilkoma innymi osobami wyszli z Sali, przerywając spotkanie.
Z kolei według Związku Zawodowego Dziennikarzy i Pracowników Programu III i II Polskiego Radia pracownicy podczas spotkania przedstawili swoje zastrzeżenia do zarzutów prezes i dyrektorów firmy dotyczących ich listu, oceniając je jako nieprawdziwe i krzywdzące (związek wyraził te zastrzeżenia także w stanowisku opublikowanym w piątek wieczorem). Związkowcy relacjonują, że Barbara Stanisławczyk w czasie rozmowy kwestionowała wiarygodność pisma, sugerując, że część sygnatariuszy poparła apel nieświadomie lub pod przymusem wynikającym z przynależności do grupy. W konsekwencji spotkanie nie zakończyło się konstruktywną propozycją rozwiązania sporu.
W sobotę związek ma szerzej odnieść się do opisującego spotkanie komunikatu zarządu Polskiego Radia.
Dołącz do dyskusji: Zarząd Polskiego Radia: na spotkaniu pracownicy nie podali przykładów cenzury ani łamania etyki zawodowej
No jasne. Kiedyś oglądałem tzw. grupowy opitol w fabryce. Wpada dyrektor średniego rzęu i pyta: "Ma ktoś zastrzeżenia do mnie? No MÓWCIE ŚMIAŁO!"
Cisza.