"Twitteryzacja" dziennikarstwa, radykalizacja redakcji i złota era seriali. Prognozy dla mediów na 2021 rok
Pogłębiająca się miałkość w publicystyce czy dalsze umacnianie się redakcji na swoich ideowych barykadach - to negatywne przykłady trendów, jakie mogą zdominować media w 2021 roku. Ale są też pozytywne, jak dobry czas dla dziennikarstwa śledczego. Z kolei zagrożone przez serwisy vod duże telewizje będą jeszcze odważniej stawiać na polskie produkcje serialowe.
W 2020 roku w wielu redakcjach dochodziło do zwolnień lub obniżek wynagrodzeń z powodu pandemii, która mocno wpłynęły na rynek. Z racji lockdownu znacząca wzrosła pozycji serwisów vod, które jeszcze bardziej zaczęły zagrażać telewizji. Na rynku wydawców doszło do wielu zmian. Np. w marcu przestał ukazywać się papierowy „Wprost”, który dziś rozwija swoją cyfrową wersję. A pod koniec roku pojawiła się informacja o przejęciu przez Orlen regionalnych mediów należących do Grupy Polska Press.
Co nas czeka w 2021 roku?
Zdaniem Andrzeja Andrysiaka, wydawcy „Gazety Radomszczańskiej” i przedstawiciela Stowarzyszenia Gazet Lokalnych, z czterech najważniejszych procesów, które będą miały wpływ na rynek mediów w 2021 roku, trzy są negatywne, a jeden pozytywny. - Pierwszy, negatywny: to kolejne próby przejmowania kontroli nad mediami przez polityków. Pod koniec roku rząd przejął, rękami Orlenu, dzienniki regionalne, tygodniki lokalne oraz portale internetowe należące do Polska Press. Pojawiają się kolejne informacje dotyczące podejmowanych przez ludzi PiS prób przejęcia kanału TVN24. Bruździ władzy, zwłaszcza dziennikarstwem śledczym, a władza bardzo nie lubi być kontrolowana. Te próby będą podejmowane dalej - uważa Andrysiak, który dodaje, że PiS rozgląda się także za dziennikiem ogólnopolskim. - Tu w grę wchodzą raczej te o profilu gospodarczym. Są trzy. Ten sektor nie jest tak pojemny, by dawał wszystkim pole do ekspansji, więc naturalna jest konsolidacja. Kto, z kim, a jakim układzie - to zależy od negocjacji - stwierdza.
Drugim negatywnym procesem będzie „twitteryzacja” dziennikarstwa. - Z grubsza polega on na produkowaniu niezliczonej liczy opinii i komentarzy na Twitterze, kosztem zwykłej dziennikarskiej pracy. Ostatni przykład to Jandagate. Zamiast przebadać sprawę i zweryfikować fakty (nie zrobiono tego do dziś), dziennikarze skupili się na komentowaniu. Prowadzi to do absurdalnej sytuacji, w której dziennikarze zajmują się twittowaniem o niepowstałych jeszcze tekstach. Ten proces będzie się niestety nasilał - przekonuje.
Tym bardziej, że pojawi się trzeci proces negatywny: miałkość publicystyki politycznej. - Degradacja tego gatunku postępuje od lat. Nakłada się na to konflikt polityczny, ale publicyści, zamiast go opisywać, od dawna w nim uczestniczą. Niestety, teksty pisane z pozycji barykady nie mają większej wartości poznawczej, bo przekonują przekonanych. Symptomatyczny jest tu los dwóch świetnych publicystów, piszących nieszablonowo, w poprzek polsko-polskiej wojny - Grzegorza Sroczyńskiego i Rafała Wosia - zaznacza.
Pozytywnym procesem w 2021 będzie dalszy rozwój dziennikarstwa śledczego. - Ostatnie lata są dla niego bardzo dobre. Partia rządząca dla dziennikarzom pole do popisu, ale mam nadzieje, że również dziennikarze z prawej strony wezmą się w tej dziedzinie to roboty. Bo na razie bardzo odstają - mówi Andrysiak.
Dobry czas dla niezależnych mediów
Także Piotr Pacewicz, redaktor naczelny OKO.press, uważa, że w skali globalnej to będzie kolejny rok walki o przetrwanie poważnych mediów i jakościowego dziennikarstwa w epoce masowej i chaotycznej komunikacji internetowej. - W Polsce może nasilić się autorytarny i populistyczny charakter rządów prawicy sięgających po propagandę i ograniczających wolność mediów, czy to zastraszając dziennikarzy, czy wprowadzając kontrolę via biznes jak w przypadku Polska Press. Czyli podwójne zagrożenie. OKO.press jest tu paradoksalnie w lepszej sytuacji niż tradycyjne media. Utrzymujemy się bez paywalla i bez reklam, co pozwala nam zachować status niezależnego medium obywatelskiego. Taki model przyniósł nam znaczny sukces czytelniczy i finansowy - tłumaczy Pacewicz. Dodaje, że „prawdziwym zagrożeniem dla OKO.press byłby nastrój demobilizacji obywatelskiej”. - Ale chyba to nam nie grozi - zaznacza.
- W 2021 należy oczekiwać wielu kryzysów związanych z pandemią i jej skutkami, a także nieudolności w akcji szczepień, postępującego spadku poparcia dla władz, dalszych protestów także pracowniczych i destabilizacji w obozie rządzącym. Może też dojść do prób zaostrzania władzy i nasilania propagandy. Paradoksalnie, to mogą być dobre czasy dla niezależnych mediów, bo będzie rosła potrzeba niezależnej informacji, obrony praw człowieka, zdrowego rozsądku, a także zwykłego odreagowania napięć, jakie będą przeżywać obywatele i obywatelki - prognozuje Pacewicz.
Michał Michalski, CEO newonce.media, jest przekonany, że ten rok będzie czasem nowych szans i możliwości. - Pandemia koronawirusa przyspieszyła trendy i obnażyła mechanizmy, które przestawały działać. Dla zwinnych organizmów (rzecz dotyczy każdej marki, nie tylko mediów) to okazja do innowacji i wypracowania przewag rynkowych. Z naszej perspektywy największym wyzwaniem jest budowanie platformy komunikacyjnej i przekazów wiarygodnych dla młodego odbiorcy. Mamy poczucie, że niewiele mediów wie, jak mówić do pokolenia X, i ta niewiedza została w pandemii brutalnie obnażona. Intensywnie pracujemy nad projektem skierowanym do tej grupy- planowaliśmy wystartować z nim na początku tego roku, ale wstrzymaliśmy inwestycję i przeformułowaliśmy nasz koncept. W tych czasach nadmierne przywiązywanie się do własnych pomysłów nie jest dobrym rozwiązaniem - przekonuje Michalski.
Jego zdaniem świat mediów będzie coraz szybciej szedł w stronę płatnych subskrypcji. - Kiedy rynek klientów czy marek jest - z tego czy innego powodu - kapryśny, dobrze jest mieć stabilne oparcie w użytkowniku końcowym, który docenia tworzony przez nas kontent i postanowił płacić za dostęp do niego. Na fali wznoszącej jest wciąż model crowdfundingowy, ale jest on nam dalszy ideologicznie i trudno jest mi przewidzieć, jak ta sytuacja się rozwinie - mówi. Sam bacznie się przygląda zagadnieniu tzw. subscription fatigue, czyli wyporności użytkownika w kwestii płacenia za treści.
- Największe zagrożenie dla mediów w 2021? Za mała świadomość tego, jak o mediach i kontencie myśli użytkownik i jak zmieniły się jego przyzwyczajenia. Marki, które nie otrząsną się z letargu, prawdopodobnie skazane są na powolne umieranie – zaznacza szef newonce.media.
Nadchodzi złota era seriali
Z kolei dla telewizji to ma być rok nowych pomysłów. Tak uważa Radosław Sławiński, dyrektor kanałów tematycznych w Telewizji Polsat. - Liczę na to, że ograniczenia wynikające z pandemii wpłyną stymulująco na kreatywność twórców treści telewizyjnych. Czekam na świeże, odważne pomysły. To jest świetny moment dla młodych producentów. To osoby z pokolenia wychowanego na YouTubie i mediach społecznościowych staną się wkrótce producentami programów telewizyjnych. Ten mariaż sprawi, że w niedalekiej przyszłości spodziewać się możemy nowych, rewolucyjnych pomysłów. Myślę, że pandemia przyśpieszy ewolucję telewizji - mówi Sławiński.
Jego zdaniem umacniał będzie się rynek klasycznych produkcji telewizyjnych - seriali fabularnych i programów rozrywkowych. - Konkurecja platform vod wpłynęła bardzo ożywczo na rynek produkcji telewizyjnych, głównie serialowy. Spodziewam się, że powoli wkroczymy w złotą erę produkcji seriali telewizyjnych. Na świecie to już się dzieje. W Polsce musieliśmy chwilę poczekać – zaznacza.
W 2021 możemy spodziewać się wzrostu kanałów tematycznych. - Mamy na rynku około dwustu kanałów w języku polskim, nie sądzę, żeby dochodziło do dalszej znaczącej fragmentaryzacji, ale istniejącym kanałom tematycznym widowni na pewno będzie przybywać. Konkurencja jest ogromna. Przyszłość należy do grup medialnych oferujących dużą różnorodność programową - stwierdza. – Zaznacza, że Grupa Polsat inwestuje w rozwój polskiej produkcji. - Przygotowujemy seriale fabularne, teleturnieje, programy reality, przyrodnicze, ale też dokumenty historyczne z kategorii Premium – dodaje.
Radykalizacja mediów
Prof. Krystyna Doktorowicz, medioznawca z Uniwersytetu Śląskiego, mówi, że 2021 rok będzie miał trzy pewny trendy. Pierwszym będzie brak zmian w mediach publicznych, a co za tym idzie nasili się ich działalność propagandowa i dalsze pozycjonowanie kultury. - Najważniejszym wydarzeniem końca 2020 roku było przejęcie przez Orlen całej Polska Press. Efekty tej transakcji zobaczymy właśnie w 2021 roku. To będzie miało znaczący wpływ na zmiany w mediach regionalnych, na relacjonowanie kwestii lokalnych. Jak pokazuje historia przejmowanie mediów przez państwo oznacza koniec ich niezależności. To wpłynie na redakcyjne struktury. A czy będzie próba dalszych repolonizacji? To można tylko spekulować, jest wciąż dużo zmiennych i dziś naprawdę trudno to przewidzieć - stwierdza prof. Doktorowicz.
Trzecim wyraźnym trendem 2021 roku będzie postępująca polaryzacja mediów. - Z jednej strony mamy TVN czy „Gazetę Wyborcza”, z drugiej media prawicowe, i wszystkie będą umacniały swoje pozycje ideowe. Przykładem jest Monika Olejnik, która wita widzów w „wolnych mediach”. Warto podkreślić, że nawet po zakończeniu pandemii proces wychodzenie z niej będzie długotrwały. Pojawią się kolejne problemy dotyczące szczepień, służby zdrowia, a nawet gospodarki. To jeszcze bardziej wpłynie na radykalizację mediów - przekonuje.
Pauperyzacja dziennikarzy
Marcin Lewicki, prezes zarządu Press Club Polska, zaznacza na wstępie, że ile warte są prognozy dobitnie pokazał wszystkim rok 2020. – Bo kto w styczniu przewidywał, że przez redakcje przemknie organizacyjny i finansowy tajfun? - pyta retorycznie Lewicki.
Jego zdaniem w roku 2021 pogłębi się pauperyzacja dziennikarzy. - Mam tu na myśli zarówno zwolnienia, jak i zmianę form zatrudnienia na jeszcze mniej korzystną (choć z tymi ostatnimi nie było dobrze już od lat) oraz dalszą obniżkę wynagrodzeń. Pandemia jest oczywiście rzeczywistą przyczyną, ale bywa także pretekstem do zamykania nieudanych przedsięwzięć bez konieczności tłumaczenia się, co poszło nie tak, tudzież obniżania wynagrodzeń, nie tylko zresztą w mediach - zaznacza.
Podkreśla, że z drugiej strony okazało się, że wielu dziennikarzy może i chce pracować poza redakcjami. - Zmiana ta dotyczy nawet tych, o których nie pomyślelibyśmy rok temu - radiowców i TV. O ile jednak praca zdalna rozwiązuje wiele organizacyjnych problemów (choćby kwestię bezpieczeństwa epidemicznego w redakcjach), to już przy zbieraniu informacji czy przeprowadzaniu wywiadów bywa obciążeniem - osobistej rozmowy nigdy nie zastąpi najbardziej zaawansowana technika, a nie wszyscy rozmówcy godzą się na spotkania, czemu nie można się dziwić - twierdzi.
Jego zdaniem bardzo ważną kwestią, nie tylko dla dziennikarzy, „będzie wybór (albo brak wyboru i swoiste wygaszenie urzędu) Rzecznika Praw Obywatelskich”. - To jedna z niewielu instytucji wciąż w pełni niezależna od sejmowej i rządowej większości. Od tego, kto zostanie wybrany, i czy w ogóle zostanie wybrany, będzie zależał standard ochrony praw obywatelskich, w tym: wolności słowa, prawa dostępu obywateli do informacji i swobody wykonywania zawodu dziennikarza - tłumaczy.
Lewicki na koniec zwraca uwagę na sytuację dziennikarzy na Białorusi. - Narastające represje, z aresztowaniami pod byle pretekstem włącznie, na razie nie dają powodów do minimalnego choćby optymizmu. To, co my wszyscy możemy w tej sprawie zrobić, to nieustannie przypominać o naszych represjonowanych kolegach, a w razie gdyby udało im się opuścić Białoruś i przyjechać do Polski, zaoferować im pomoc w postaci zatrudnienia, miejsca do pracy i wszechstronnego wsparcia ich dziennikarskiej działalności. To będzie bardzo ważny sprawdzian naszej zawodowej i ludzkiej solidarności - kończy.
Dołącz do dyskusji: "Twitteryzacja" dziennikarstwa, radykalizacja redakcji i złota era seriali. Prognozy dla mediów na 2021 rok