Polityczna walka w social media podsycana z zagranicy? „Za mało danych, ale to może być Rosja”
Na Facebooku w komentarzach pojawiły się podejrzane wpisy krytykujące PiS przy wątkach o ostatnich demonstracjach, a na Twitterze lawinowo przybywa użytkowników śledzących polityków PO. Zjawisko to może świadczyć o tym, że do politycznej walki w polskim internecie próbują się włączyć zewnętrzne siły. - Nie można tego wykluczyć, ale jest zbyt mało danych na potwierdzenie podobnej teorii. Robota wygląda na amatorską, jednak może za nią stać Rosja - oceniają dla serwisu Wirtualnemedia.pl Jacek Kotarbiński, Jan Śpiewak i Michał Brański.
Astroturfing - to słowo oznaczające techniki kreowania pozornie spontanicznych, obywatelskich organizacji czy inicjatyw, które podejmowane są w celu wyrażenia jakiegoś poparcia lub sprzeciwu pojawiło się w weekend w kontekście politycznego sporu wokół ustaw o sądach toczonego w internecie i mediach społecznościowych.
Termin astroturfing został przywołany przez dziennikarzy mediów wspierających PiS i obecny rząd m.in. w serwisie wPolityce.pl oraz na twitterowym profilu „Magazynu śledczego Anity Gargas”. W publikacjach oskarżono opozycję o stosowanie tej techniki do budowania napięcia wokół kontrowersyjnych ustaw czekających na podpis prezydenta Andrzeja Dudy oraz wyprowadzania na ulicę protestujących przeciwko rządzącym.
W sobotę w serwisie Polityka w Sieci zamieszczono analizę odwołującą się do zjawiska astroturfingu, w której zwrócono uwagę na nie spotykaną wcześniej aktywność podejrzanych kont pochodzących z zagranicy, głównie z Ameryki Łacińskiej.
Polityka w Sieci podaje 2 jej zdaniem niepokojące przykłady. Jednym z nich jest pojawienie się na facebookowym profilu TVN24 w jednym momencie kilkudziesięciu komentarzy, których treść była identyczna i uderzała bezpośrednio w Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS.
W przytoczonej w publikacji analizie wskazano, że jednobrzmiące komentarze pochodziły w całości z kont założonych w Ameryka Łacińskiej, z których 80 proc. pozostaje aktywnych, ale wcześniej nie były obecne w żaden sposób w polskich mediach społecznościowych.
Drugi przykład na który zwraca uwagę Polityka w Sieci dotyczy Twittera. Serwis zaznacza, że na tej platformie lawinowo wzrosła liczba obserwujących konta niektórych polityków PO. W pojedynczych przypadkach mowa jest o wzroście na poziomie kilku tysięcy.
Zdaniem autora analizy oba dostrzeżone zjawiska mogą świadczyć o tym, że do politycznego sporu wokół „ustaw sądowych” włączyły się zewnętrzne siły mające swoje korzenie poza granicami Polski. Na razie jednak nie jest znany cel ani potencjał tej nowej siły, ani też cele które zamierza osiągnąć.
W rozmowach z serwisem Wirtualnemedia.pl eksperci i obserwatorzy polskiej polityki w mediach społecznościowych są bardzo powściągliwi w swoich ocenach. Wszyscy podkreślają, że na razie dane są zbyt skąpe by na ich podstawie budować prawdopodobne scenariusze.
- Możemy stawiać hipotezy - na podstawie tego co się działo w USA czy w Wielkiej Brytanii w kontekście trollingu na zamówienie - po prostu mamy wojnę elektroniczną o ludzkie umysły - ocenia Jacek Kotarbiński, ekspert marketingu. - Jesteśmy w strefie rosyjskich wpływów i trolling rosyjski działa w Polce. Intencje w sensie destabilizacji są jasne, pozostaje pytanie o cele.
Podobnego zdania jest Jan Śpiewak, działacz społeczny i samorządowy, współtwórca stowarzyszenia Miasto Jest Nasze oraz zwolennik ulicznych demonstracji trwających od kilku dni. On także wskazuje na rosyjski trop działań dostrzeżonych w social mediach.
- Rosjanie już od dawna mieszają w polskim internecie - ucina krótko Jan Śpiewak.
Nieco bardziej powściągliwy w ocenach jest Michał Brański, szef strategii Grupy WP i baczny obserwator polskiego internetu. Podkreśla, że jest stanowczo zbyt mało danych by obecnie budować racjonalne teorie na temat działania zewnętrznych firm w naszym internecie w kontekście politycznych sporów. Jednak w jego opinii jedna cecha podanych incydentów jest charakterystyczna.
- Na pierwszy rzut oka wydaje się to zbyt amatorskie - zaznacza Michał Brański.
Dołącz do dyskusji: Polityczna walka w social media podsycana z zagranicy? „Za mało danych, ale to może być Rosja”
wcześniej spamowałeś ten sam tekst pod innymi artykułami pod nickiem "!!!!!!!!!!!!"