SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

IGRZ: ustawa krajobrazowa także z poprawkami senatorów nadaje się do kosza

- Najlepiej byłoby wyrzucić ustawę krajobrazową do kosza, a potem przygotować i napisać nową. Bez emocji i koniunkturalizmu, pamiętając o pracach nad generalnymi zmianami prawa w ramach tak zwanego Kodeksu urbanistyczno-budowlanego. Obecna ustawa nie gwarantuje pozytywnych zmian polskiego krajobrazu, w tym „krajobrazu reklamowego” - ocenia Lech Kaczoń, prezes Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej.

Ustawa krajobrazowa jest zła, ponieważ tak posłowie, jak i senatorowie nie do końca zrozumieli intencje Prezydenta RP, autora projektu ustawy. Nie można stanowić dobrego prawa opierając swoje sądy na powierzchownych ocenach rzeczywistości i koniunkturalnych poglądach. Projekt nie był doskonały, ale kierunkowo słuszny. Pozostawiał między innymi kwestie związane z reklamą samorządom, porządkował sferę definicyjną, przywracał możliwość zawierania umów na sytuowanie nośników reklamy w pasie drogi.

W trakcie prac nad ustawą usunięto wiele słusznych rozwiązań, a wprowadzono gorsze. Z prezydenckiego projektu zniknęły zapisy dotyczące „dominanty krajobrazowej”. Podobno niepotrzebne z punktu widzenia posłów, a przede wszystkim Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju. A przecież to właśnie owa „dominanta” miała być punktem odniesienia dla poprawnego i pożądanego kształtowania krajobrazu. Być nawet nie zębem, a kłem tej ustawy. A tak skoncentrowano się właściwie wyłącznie nad reklamą.

W sprawach reklamowych założenia były proste: Rada gminy przyjmuje uchwałę w sprawie zasad sytuowania i funkcjonowania nośników reklamy na swoim terenie oraz może ustanowić opłatę reklamową. Zasady porządkowałyby przestrzeń publiczną i dawałyby możliwości ucywilizowania wszelkich przekazów reklamowych (lepsze wyparłoby gorsze). W ten sposób zwiększyłyby również przychody tak budżetu gmin, jak i profesjonalnych firm oferujących powierzchnie ekspozycyjne na nośnikach reklamy.

Z tej prostoty parlamentarzyści uczynili zestaw zagmatwanych przepisów, które mają małe szanse być poprawnie wdrożone w życie, nie mówiąc o ich poprawnym egzekwowaniu. Pozostała ustawa przeciwko reklamie. Tak mówi większość specjalistów znających funkcjonowanie rynku reklamowego w krajach zachodnioeuropejskich.

I nie chodzi o kwestie związane z karaniem nieuczciwych geszefciarzy, którzy będą według przewidywań ustawodawcy nagminnie łamać prawo i „umieszczać nielegalną reklamę”. Chodzi przede wszystkim o brak wizji, jak stanowić dobre zasady sytuowania i funkcjonowania nośników reklamy w przestrzeni publicznej. Wiele gmin ma problemy w przygotowaniu i dopracowaniu ogólnych miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Jak mają poradzić sobie z przygotowaniem nowoczesnych założeń zasad sytuowania nośników reklamy? Potrzebne są specyficzna wiedza oraz doświadczenie. Nie mówiąc już o potrzebie spojrzenia w przyszłość. Potrzebny jest inny tryb konsultacji, zasięgania opinii, uzgodnienia. Tego w ustawie nie ma.

Żyjemy w czasach szybkiego przesyłania informacji, tak samo szybko podejmujemy decyzje. Reklama i informacja są kluczowe dla podejmowania części tych decyzji i dokonywania wyborów. Nie należy się na nie obrażać, tylko koncypować w przestrzeni publicznej, przestrzeni miejskiej. Dobrze przygotowana i wdrożona koncepcja pozytywnie wpływa na obraz otoczenia, zwłaszcza otoczenia zurbanizowanego. Pokazują to przykłady bardzo wielu miast zachodnioeuropejskich. Taka koncepcja jest także elementem edukacji i wychowania w poczuciu dbałości o krajobraz i otoczenie. Edukacja jest ważna! Nie zastąpią jej nakazy, zakazy i ograniczenia. Tym bardziej nawet szczególnie surowe kary. Izba Gospodarcza Reklamy Zewnętrznej zwracała na to uwagę w swym memorandum skierowanym do Sejmu w dniu 31 października 2013 roku.

Senator Janusz Sepioł powiedział podczas podsumowania prac w izbie wyższej parlamentu: „… z badań wynika, że mniej niż jeden procent obywateli twierdzi, że podejmuje swoje decyzje zakupowe na podstawie przesłanek z reklamy outdoorowej. I w paru miastach na świecie, na przykład w Sao Paulo, ją zlikwidowano. Jest tam w ogóle zakaz reklamy outdoorowej, ponieważ ona tylko podnosi koszty wszystkich produktów”. Senator Sepioł minął się z faktami! Po co? Motywacją mogła być polityka i bieżące potrzeby rynku politycznego.

Tak było właśnie w brazylijskim Sao Paulo. Urażony politycznie podczas kampanii, a następnie wybrany nowy burmistrz tego miasta Gilberto Kassab nakazał w 2006 roku zlikwidowanie ponad 18 tysięcy powierzchni reklamowych. Jednocześnie dopuszczono reklamę wielkości 1,5 metra kwadratowego na fasadach budynków o wysokości 10 metrów oraz 4 metrów kwadratowych na ścianach o powierzchni ponad stu metrów kwadratowych. Reklama nadal istniała. Na początku 2013 roku Sao Paulo podpisało 25-letni kontrakt na prowadzenie działalności reklamowej w mieście – na dwa tysiące miejsc reklamowych, z których połowa została wyposażona w instalację elektroniczną pokazującą godzinę, temperaturę itd. Rok później liczba tych nośników została rozszerzona do kilkunastu tysięcy. „Miasto potrzebuje reklamy”, skonstatował kolejny nowy burmistrz miasta Fernando Haddad. Zwłaszcza, gdy współorganizuje się wiele imprez na światowym poziomie. „Takie są potrzeby miasta i biznesu”.

Czy możemy mieć w Polsce pewność, że wszystkie gminy będą działać pragmatycznie? Nie będą działać politycznie? Czy możemy być pewni, że niektóre złe zapisy ustawy nie będą skłaniać do korupcji? Nie możemy mieć takiej pewności, zwłaszcza że nie mają jej nawet niektórzy parlamentarzyści.

Dlatego najlepiej byłoby wyrzucić tę ustawę do kosza, a potem przygotować i napisać nową. Bez emocji i koniunkturalizmu, pamiętając o pracach nad generalnymi zmianami prawa w ramach tak zwanego Kodeksu urbanistyczno-budowlanego. Obecna ustawa nie gwarantuje pozytywnych zmian polskiego krajobrazu, w tym „krajobrazu reklamowego”. Nie pomoże rządzącym w poprawie ich oceny, tym bardziej nie pomoże Prezydentowi starającemu się o reelekcję. Nie wolno stanowić prawa „pod publiczkę”, zwłaszcza gdy jest to ułomne prawo. Prawo oparte na zakazach i próbujące robić z przedsiębiorców przestępców. Narzucające wyższe podatki dla ogółu społeczeństwa, dla posiadaczy nieruchomości, wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych. Nie dające gwarancji prawdziwego porządku. Czy naprawdę WAS to nie obchodzi?


Lech Kaczoń, prezes Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej

Dołącz do dyskusji: IGRZ: ustawa krajobrazowa także z poprawkami senatorów nadaje się do kosza

4 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
warszawiak
"Najlepiej byłoby wyrzucić ustawę krajobrazową do kosza, a potem przygotować i napisać nową." i jeszcze pewnie pod wasze dyktando, bo psucie przez wasz lobbing ustawy w komisji sejmowej jednak się nie udało. Niedoczekanie! Zrobiliście z Polski śmietnik i najwyższa pora go posprzątać. Miejsce reklamy jest w TV i w Internecie.
odpowiedź
User
vlad
nasze miasta wyglądają jak śmietniki z krajów Trzeciego Świata właśnie przez firmy, które reprezentuje lobbysta Kaczoń.
odpowiedź
User
TT
Zgadzam się z Warszawiakiem. To zdumiewające, że w roku 2015 musimy męczyć się jeszcze z taką masą reklamy zewnętrznej. Ale, najważniejszy jest pierwszy krok. Jako człowiek z branży mam głęboką nadzieję, że śmietnik reklamy zewnętrznej wyląduje na śmietniku historii jak najszybciej!
odpowiedź