„Gazeta Wyborcza” i „Fakty” TVN tłumaczą relacje z akcji w kościele przeciw aborcji, inicjatorką pracowniczka Agory
„Gazeta Wyborcza” potwierdziła, że wśród inicjatorek demonstracyjnego wyjścia grupy kobiet w niedzielę podczas mszy z kościoła św. Anny w Warszawie była pracowniczka Agory, przy czym niezwiązana z redakcją „GW”. Dziennik zaznaczył, że podobna sytuacja miała miejsce w innym kościele. Reporter „Faktów” TVN Krzysztof Skórzyński poinformował natomiast, że kamery programu były tego dnia w kilkunastu świątyniach.
W niedzielę „Fakty” TVN i „Gazeta Wyborcza” zrelacjonowały w niedzielę, jak w warszawskim kościele św. Anny grupa kobiet demonstracyjnie wyszła podczas odczytywania listu Prezydium Konferencji Episkopatu Polski popierającego całkowity zakaz aborcji. W „Faktach” zaznaczono, że była to zorganizowana wcześniej akcja, w serwisie „GW” nie znalazła się taka informacja.
Relacje z incydentu szybko skrytykowali księża służący w tym kościele i część dziennikarzy. Ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik prasowy Archidiecezji Warszawskiej, poinformował, że dziennikarze „Gazety Wyborczej” i „Faktów” nie prosili o zgodę na nagrywanie w czasie mszy. O zgodę poprosiła tylko niemiecka stacja ZDF, która też wyemitowała materiał z zajścia.
Internauci w mediach społecznościowych szybko zidentyfikowali kobietę, która próbowała przerwać księdzu czytanie listu, jako Annę Zawadzką, działaczkę LGBT, kandydującą w ostatnich wyborach parlamentarnych z listy Zjednoczonej Lewicy. Ustalono też, że akcja została zainicjowana na facebookowej grupie „Dziewuchy dziewuchom” (utworzonej niedawno i zrzeszającej ponad 60 tys. przeciwniczek zaostrzenia ustawy o aborcji). Odpowiednie wydarzenie utworzyła pracowniczka SVG Studia należącego do Agory (wydawcy „Gazety Wyborczej”). We wpisach niektórych internautów oraz w serwisach określanych jako prawicowe sytuację nazwano prowokacją i ustawką „Wyborczej”.
W tekście opublikowanym w poniedziałek po południu w serwisie internetowym „GW” Michał Wilgocki, potwierdził, że wśród inicjatorek i uczestniczek akcji („spośród których wiele przyznaje, że nie chodzi do kościoła”) była pracowniczka Agory, ale „w żaden sposób niezwiązana z redakcją ‘Wyborczej’”. W artykule anonimowa uczestniczka happeningu zapewniła, że kobiety chciały tylko demonstracyjne wyjść i „źle się stało”, że Anna Zawadzka krzyczała do księdza. Dziennikarz zwrócił uwagę, że podobna akcja miała miejsce w gdańskiej bazylice mariackiej, co też zostało nagrane (patrz klip poniżej), ale nie przez dziennikarzy. Ponadto listu Episkopatu nie odczytano w kościołach archidiecezji krakowskiej (według „GW” zdecydował o tym kard. Stanisław Dziwisz, według oficjalnego stanowiska kurii „list dotarł zbyt późno, by go rozpowszechniać”).
Wyjście z Mariackiego. A Kataryny i tak powiedzą, że to GW przychodzi, by wyjść. pic.twitter.com/dP6YWJO0zc
— Dominik Żelasko (@antymonowicz) 3 kwietnia 2016
Z kolei reporter „Faktów” TVN Krzysztof Skórzyński (materiał z fragmentem o incydencie w kościele św. Anny przygotowała Arleta Zalewska) napisał na Twitterze: „A. Kościół NIE JEST miejscem gdzie można organizować takie manifestacje. B. Kamery TVN były wczoraj w kilkunastu kościołach. C. Kościół św. Anny jest jednym z „najbardziej znanych” kościołów w Warszawie, dlatego i tam były”. - Drodzy! To ze ostro protestuje przeciwko oskarżaniu TVN o „zorganizowanie” ustawki w kościele, to jedno. Sam „protest” uważam za SKANDAL i naruszenie świętości miejsca jakim jest Kościół! Nie wpisujcie mnie proszę do żadnej ze swoich sekt na Twitterze - dodał w kolejnych wpisach.
Szanowni Państwo, kolportujecie pytanie "czy Fakty powiedziały, że to była ustawka". Odpowiedź: TAK, powiedziały. https://t.co/rbj2PGk0mC
— Krzysztof Skórzyński (@skorzynski) 4 kwietnia 2016
Dołącz do dyskusji: „Gazeta Wyborcza” i „Fakty” TVN tłumaczą relacje z akcji w kościele przeciw aborcji, inicjatorką pracowniczka Agory
Gdyby ta prowokacja odbyla sie w synagodze to nikt by z kościola nie wyszedl, byłaby to obraza uczuć ludzi wierzących.
Gorzej byłoby gdyby ta prowokacja odbyla się w meczecie. Islamiści nie pozwoliliby sobie na obrazę ich uczuć religijnych przez lewaków.
Niezidentyfikowana grupa osób, poprzez głośne wykrzykiwanie, a następnie prowokacyjne opuszczenie Kościoła, utrudniała i zakłócała prawidłowe prowadzenie obrzędu Mszy Świętej tj. dopuściła się czynu zabronionego opisanego w przywołanym art. 195 § 1 Ustawy – Kodeks karny”
Art. 195. § 1. Kto złośliwie przeszkadza publicznemu wykonywaniu aktu religijnego kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości złożył już zawiadomienie do prokuratury.
To teraz lewacy będą tłumaczyć się przed Sądem.