Byleby coś zjeść, byleby nie byle co
Kampania produktów marki Winiary wsparta outdoorem a ulicach miast pojawiły się ogryzione autobusy, przystanki, tablice reklamowe i budynki
W Warszawie ofiarą tajemniczego głodu stała się syrenka, w Poznaniu coś pożarło koziołka. Tak rozszerza się kampania reklamowa produktów "5 minut STOP" marki Winiary wsparta od lutego działaniami outdoorowymi. Niektóre z plakatów mają rozmiar nawet 12 arów (1200 m2). W Warszawie reklamą ozdobiono w całości jeden ze składów metra. Kampanię realizuje agencja Publicis. Jej celem jest wprowadzenie nowego wizerunku i nazwy produktów instant marki Winiary.
Dla potrzeb kampanii Publicis zaprojektował charakterystyczną linię wizualną obrazującą nagły przypływ głodu. Na czarnych powierzchniach tajemnicza siła pozostawia białe ślady wygryzienia. W przypadku autobusów i metra przez "odgryzione" części reklamy wyglądają postacie pasażerów tych pojazdów. Reklamowe autobusy jeżdżą po ulicach: Warszawy, Katowic i Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, Gdańska, Wrocławia, Łodzi, Szczecina i Lublina. Spod ogryzionych plakatów umieszczonych na nośnikach typu Citylight (m.in. wiaty przystankowe) wystają lampy jarzeniowe.
W Poznaniu i Warszawie na budynkach zawisły dwa wielkoformatowe plakaty o powierzchni odpowiednio 1200 m2 i 372 m2. Ich treść nawiązuje do regionalnej symboliki. W Warszawie plakat powieszony na bocznej ścianie Galerii Centrum przedstawia syrenkę z ogryzionym ogonem. Pozostały z niego jedynie ości. Na Poznańskiej wersji plakatu trykają się ze sobą dwa koziołki. Jeden z nich został prawie w całości pożarty.
Kampanię outdoorową uzupełniają billboardy ustawione na ulicach miast (6x3 m) oraz umieszczone na stacjach metra (3x2 m).
Odnowiony produkt marki Winiary nazywa się "5 minut STOP" (poprzednio "Danie w 5 minut"). Jest adresowany do młodej, wymagającej grupy ludzi, która lubi reklamę bez tak zwanej "ściemy". Zaliczają się do niej uczniowie i studenci w wieku 18-25 lat oraz młodzi pracownicy biur (25-29 lat). Ludzie ci są na tyle pochłonięci swoimi codziennymi sprawami, że zapominają o zapewnieniu sobie ciepłego posiłku. Tymczasem w pewnym momencie pojawia się głód, który muszą szybko zaspokoić.
Działania reklamowe rozpoczęły się w styczniu bieżącego roku emisją spotów telewizyjnych. Od lutego kampanię telewizyjną wsparto opisanym wyżej outdoorem. Także w lutym do kin trafił czterdziestosekundowy film będący częścią kampanii, który treścią nawiązuje do nurtu kina katastroficznego z udziałem potworów. W Produkcji Publicisu "coś" wielkimi kęsami odgryza kawałek po kawałku ścianę kina znajdująca się za widzami. Tę niskobudżetową produkcję wyreżyserował Paweł Merecz. W rolę postaci zaskoczonych w kinie wcielili się pracownicy Publicisu.
Kampanię przygotował zespół Publicisu w składzie: Magda Dobrowolska-Sagan (Dyrektor Strategii), Ola Jurkiewicz (Dział Strategii), Rafał Styła (Dział Strategii), Michał Nowosielski (Dyrektor Kreatywny), Katarzyna Wolska (Senior Art Director), Jacek Gierlasiński (Art Director), Paweł Merecz (Copywriter) Ola Kowalczyk i Marzena Purowska (Producenci) Adam Miecznikowski (Group Account Director), Małgorzata Kalinowska (Account Supervisor), Nicholas Barthel de Weydenthal (Account Executive).
Dołącz do dyskusji: Byleby coś zjeść, byleby nie byle co