W social mediach przybywa postów i zdjęć marki paluszków Beskidzkie, do zakupu których użytkownicy wzywają po to, by wesprzeć jej producenta po pożarze fabryki. Zdaniem ekspertów akcja cieszy się popularnością, bo dotyczy polskiej firmy, a nie globalnej korporacji, zaś jej prezes jest autentyczny i naturalny. - Taka postawa jest czymś tak rzadkim, że nie dziwi powszechne wsparcie czy szturm na sklepy. Łatwo dać się porwać tej fali, bo marka budzi dobre skojarzenia, daje szansę na poczucie się częścią wspólnoty – uważa Urszula Podraza.