Prowadzący Tomasz Oszmiański nie dopuścił w czwartek na antenie Radia Zachód do rozmowy wicenaczelnego stacji z dziennikarzem mediów Orlenu. - Nie wierzyłem, że spotkamy się z taką cenzurą, jaka u nas panuje. Zastępcą naczelnego został człowiek, który kiedyś zapewne nie podawałby nam nawet kawy. Gdy zapraszany jest gość z PiS nie wolno grać polskiej piosenki tuż przed jego wizytą w studiu i chwilę po niej. Dlaczego? Bo kto wie, czy w zwrotce lub refrenie piosenki nie padnie jakieś zdanie, które słuchacz może sobie powiązać z tym gościem i przez to taki polityk mógłby wypaść niekorzystnie - opowiada nam Tomasz Oszmiański.