Zakazane marki w Atenach
Olimpijscy kibice mogą jeść, pić i ubierać się tylko w to, co ma logo sponsora. Albo nie ma logo w ogóle
43-letni Kostas Giannis, mieszkaniec Aten, planował zostać na olimpiadę. Już kupował dla całej rodziny bilety na zawody lekkoatletyczne. Ale nie kupił, bo się wkurzył. - Nie miałem gotówki, chciałem zapłacić kartą. Pan w okienku powiedział, że nie sprzeda, bo mam kartę Eurocard, a bilety można kupować tylko kartą Visa - żali się. Visa - jeden z głównych sponsorów olimpiady - ma w Atenach wyłączność na obsługę płatności związanych z olimpiadą. Międzynarodowy Komitet Olimpijski dostał od niej za to ponad 30 mln dol - informuje bezpłatna gazeta "Metro".
Podobny przywilej ma inny oficjalny sponsor - Coca-Cola. Jeżeli będziesz chciał wejść na teren, gdzie odbywają się zawody, z butelką pepsi w ręku - nie wejdziesz. To napój zakazany. Będziesz musiał ją wypić przed wejściem, przelać do innej butelki bez logo Pepsi lub zerwać naklejkę i oddać ją ochroniarzom.
Ochroniarze wpuszczą cię za to do kompleksów olimpijskich, jeśli będziesz się schładzał, sącząc grecką wodę mineralną Avra. Dlaczego? Bo jej właścicielem jest Coca-Cola. Firma zapłaciła 60 mln dol. za ten przywilej - podaje "Metro".
Na celowniku ochrony będą też T-shirty, czapeczki, torebki i wszystkie gadżety, na których jest logo jakiejkolwiek firmy niebędącej jednym ze sponsorów.
- Będziemy ich cofać - mówią organizatorzy. - Może się zdarzyć, że taki kibic znajdzie się w kadrze na zbliżeniu w telewizji. Wtedy jego koszulka lub czapeczka byłaby reklamą firmy. Nie możemy pozwolić, by firma, która nie zapłaciła za to, żeby być sponsorem, miała taką reklamę. Nie może być tak, by przedstawiciele firmy, która wyłożyła mnóstwo pieniędzy, zobaczyli w telewizji logo konkurencji - mówią.
Ochroniarze przeszli nawet specjalistyczne szkolenia - wkuwali na pamięć zakazane marki, uczyli się, jak odróżnić w tłumie osoby z zakazanymi produktami i gadżetami oraz jak sobie radzić, gdyby widzowie zachowywali się agresywnie - czytamy w "Metro".
A co ma zrobić biedny kibic, który wydał tysiące dolarów na wejściówki, jeśli przyjdzie na zawody w zakazanej koszulce? Wcześniej nikt go nie informował o rygorystycznych regułach. - Jesteśmy na to przygotowani - mówią organizatorzy. - Taki człowiek będzie mógł kupić od nas inną koszulkę. Jeśli nie zechce, poprosimy go, by przewrócił koszulkę spodem na wierzch. Jeśli założy czapeczkę, będąc już na terenie olimpijskim, wyłuskamy go z tłumu, pouczymy i nakażemy zasłonięcie logo. Gdy to nie da rezultatu, będzie musiał zapłacić karę i opuścić obiekt - mówią organizatorzy.
Nawet 2 tys. dol. grzywny będą musieli uiścić także ci, którzy siedząc obok siebie na trybunach, utworzą hasło reklamowe z liter na swoich koszulkach. Oprócz haseł reklamowych zakazane są także manifesty religijne i polityczne.
Dołącz do dyskusji: Zakazane marki w Atenach