„Wprost” dementuje Gmyza: nie było prób zablokowania nagrań
Szef działu śledczego „Wprost” Michał Majewski zaprzeczył podanym przez Cezarego Gmyza informacjom, jakoby na redakcję wywierano naciski, by nie ujawniała nagrań podsłuchanych rozmów członków rządu.
Dziennikarz „Do Rzeczy” Cezary Gmyz w niedzielę napisał na Twitterze, że „przez cały piątek wszelkie służby jawne, tajne dwupłciowie i rządowe stawały na głowie by zablokować ukazanie się materiału ‘Wprost’” (przeczytaj o tym więcej). W poniedziałek w rozmowie z Niezalezna.pl dodał, że naciski takie wywierali „ludzie, którzy są związani z biznesem prywatnym, ze sferami rządowymi. Ale też osoby, które są kojarzone ze służbami specjalnymi”.
>>> „Wprost” przyspieszył publikację nagrań, bo e-wydanie wyciekło z E-kiosku do „Rzeczpospolitej”
Wiadomo, że nagrania w czwartek przekazał redakcji „Wprost” dziennikarz śledczy Piotr Nisztor, po tym jak ich publikacją nie był zainteresowany „Puls Biznesu”. O materiale wiedziało tylko kilkoro pracujących nad nim dziennikarzy, w tym redaktor naczelny Sylwester Latkowski i szef działu śledczego Michał Majewski. Kiedy w czwartek zaczęli wypytywać o zarejestrowane spotkania ich uczestników, o sprawie dowiedzieli się politycy, na czele z premierem Donaldem Tuskiem.
>>> „Wprost”: nagrania są autentyczne i niemontowane, mamy je w całości
Michał Majewski w rozmowie z Gazeta.pl stwierdził, że nie było prób zablokowania publikacji przez polityków, służby czy biznesmenów. - Nic mi o tym nie wiadomo. Zapewniam, że jeżeli ktoś będzie na nas naciskał, na pewno sami o tym pierwsi poinformujemy - powiedział.
Już w poniedziałek rozeszła się zdecydowana większość ze 163 tys. wydrukowanych egzemplarzy bieżącego wydania „Wprost”. Wydawca tygodnika nie planuje dodruku, tylko zachęca do kupowania pisma w wersjach elektronicznych (więcej na ten temat).
Dołącz do dyskusji: „Wprost” dementuje Gmyza: nie było prób zablokowania nagrań