Wojciech Krzyżaniak: HBO próbuje sprzedać „Pakt” jako wykład o doniosłości dziennikarstwa śledczego
Po obejrzeniu dwóch odcinków „Paktu” jestem nim zawiedziony. Ważny dla tego typu seriali jest element zaskoczenia, w tu go nie mam. Podstawowym błędem jest realizacja zagranicznego i wcale nie najlepszego formatu - ocenia Wojciech Krzyżaniak, dziennikarz i autor audycji „Program Telewizyjny” w TOK FM.
Oczywiście HBO może mieć pretensje do Ale kino+, że niedawno zepsuła części widzom zabawę, emitując norweski „Mammon” („Układ”), ale stało się, i zabawy mam tylko połowę. Bo na razie idziemy z norweską wersją łeb w łeb. Pewnie będę w kontrze do wielu innych osób, ale niestety bardzo przeszkadza mi poza pana Marcina Dorocińskiego, który permanentnie hamletyzuje, co momentami jest nie do zniesienia.
Moim zdaniem, podstawowy błąd popełniony został już na wstępie, kiedy zdecydowano o realizacji zagranicznego i to wcale nie najlepszego formatu. Próba przerobienia tej historii na „wykład o doniosłości dziennikarstwa śledczego”, bo tak próbuje sprzedawać serial HBO, i przydawanie mu dodatkowych sensów - nie ma większego sensu. Nie tylko dlatego, że takiego dziennikarstwa śledczego nie ma już od dawna, ale również dlatego, że mało kogo to obchodzi. Trzeba to więc traktować jako zwyczajny serial sensacyjny, który nie jest aż tak wyjątkowy.
O porównaniach serialowej redakcji do redakcji prawdziwych nie ma co mówić. Oczywiście, że są dość znaczące przerysowania, są spore nieścisłości, ale to przecież serial, który musi odpowiadać bardziej oczekiwaniom widzów niż prawdzie. Gdyby pokazano dzisiejsze redakcje i sposób w jaki pracują to byłoby strasznie nudne. Tak zwani zwykli konsumenci mediów wolą myśleć, że redakcje są pełne twórczego zamętu, miejscem ścierania się różnych opinii, a kolegia redakcyjne to mocne dyskusje o pryncypiach, ale przecież wiemy, że tak nie jest. Serial może sprawić, że kilku dziennikarzy przypomni sobie jak to dawniej bywało, a inni może zatęsknią za taką pracą.
Najmocniejszą stroną oczywiście są zdjęcia i czołówka, ale tego akurat mogliśmy się spodziewać. Niżej pewnego poziomu HBO zejść nie może. Ale i one nie są niestety aż tak wyjątkowe, żebym miał je szczególnie wychwalać. No i oczywiście ten wszechobecny imperatyw kręcenia scen, które nic nie wnoszą do fabuły, ale mają dodawać serialowi jakiejś… no właśnie nie wiem, niezwykłości? Choćby scena „dramatycznego” seksu. Oczywiście to są dopiero dwa odcinki, więc może się wkrótce okazać, że przejdę w ocenach od dzisiejszej umiarkowanej pochwały do ekscytacji, ale mimo nadziei trochę w to wątpię.
Wojciech Krzyżaniak, dziennikarz portalu wTelewizji.pl i autor audycji „Program Telewizyjny” w TOK FM
Dołącz do dyskusji: Wojciech Krzyżaniak: HBO próbuje sprzedać „Pakt” jako wykład o doniosłości dziennikarstwa śledczego