Były prezes TVP wygrał z publicznym nadawcą przed sądem pracy
Były prezes Telewizji Polskiej, Janusz Daszczyński, ostatecznie wygrał przed sądem pracy, który przyznał, że zwolnienie go ze stanowiska prezesa TVP na podstawie tzw. małej ustawy medialnej było bezprawne. Byłemu prezesowi przyznano ponad 60 tys. zł tytułem utraconej trzymiesięcznej pensji. - Zwycięstwo nie oznacza, że mój klient wyrokiem sądu wraca na poprzednie stanowisko - podkreśla w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl reprezentujący Daszczyńskiego mec. Marcin Wojewódka.
Janusz Daszczyński był prezesem Telewizji Polskiej od lipca 2015 roku do stycznia 2016 roku, kiedy to odwołano go ze stanowiska na podstawie tzw. małej ustawy medialnej. W gabinecie na Woronicza zastąpił go Jacek Kurski.
Jak mówi portalowi Wirtualnemedia.pl mec. Marcin Wojewódka, zwolnienie nastąpiło na podstawie ustanowionego naprędce prawa, które pozostawało w sprzeczności z prawem pracy, a w dodatku przeprowadzono je bez zachowania okresu ochronnego przed emeryturą. – W praktyce bowiem doszło do tzw. wygaszenia stosunku pracy tylko na podstawie decyzji ministra. To, że takie rozwiązanie jest bezprawne, musieliśmy udowodnić przed sądem pracy – podkreśla mecenas Wojewódka.
W sądzie pierwszej instancji Daszczyński uzyskał korzystny dla siebie wyrok, ale został on zaskarżony przez TVP, a sąd drugiej instancji był już odmiennego zdania. Po złożeniu przez pełnomocnika Daszczyńskiego skargi kasacyjnej sprawa trafiła do ponownego rozpatrzenia przez sąd okręgowy, a ten pod koniec października br. podjął prawomocną decyzję, że Daszczyńskiemu należy się 62 tys. zł odszkodowania – czyli równowartość trzech pensji, które pobierał jako prezes.
– Zwycięstwo przed sądem pracy nie oznacza, że mój klient może wrócić na poprzednie stanowisko, tego w wyroku nie ma - podkreśla mec. Wojewódka. – Przed nami ciąg dalszy batalii. Kolejną sprawą jest bowiem wywalczenie sześciu miesięcznych wynagrodzeń tytułem zagwarantowanego w umowie sześciomiesięcznego okresu wypowiedzenia – dodaje.
Kim jest Daszczyński?
Janusz Daszczyński to trójmiejski dziennikarz, wiceprezes TVP w latach 1994 – 1999. Wcześniej w latach 90-tych był także szefem Ośrodka Telewizyjnego w Gdańsku i dyrektorem generalnym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Obecnie jest członkiem rady programowej TVP.
W kuluarach sejmowych jego nazwisko pojawia się jako jednego z potencjalnych nowych prezesów TVP. Sam zainteresowany nie komentuje tych spekulacji.
W ub.r. TVP zanotowała 50,7 mln zł straty netto, pod kreską była pierwszy raz od 2016 roku. Co prawda jej przychody wzrosły mocniej od wydatków operacyjnych, ale obsługa rekompensaty abonamentowej przyniosła aż 184 mln zł kosztów. Przychody zwiększyły się w ub.r. o 9,5 proc. do 3,56 mld zł, z czego wpływy sprzedażowe netto - z 3,15 do 3,14 mld zł. Natomiast koszty wytworzenia produktów na własne potrzeby poszły w górę z 88,2 do 166,3 mln zł, a wynik ze zmiany stanu produktów poszedł w dół z 19 mln zł zysku do 17,9 mln zł straty.
Dołącz do dyskusji: Były prezes TVP wygrał z publicznym nadawcą przed sądem pracy