Taśmy z podsłuchu ministrów ujawnione przez „Wprost” proponowano też innym redakcjom?
Szokujące nagrania rozmów ministrów rządu m.in. z prezesem NBP, ujawnione przez tygodnik „Wprost”, były oferowane innym redakcjom - twierdzą niektórzy dziennikarze. Nie zgadza się z tym Michał Majewski, szef działu śledczego „Wprost”.
„Wprost” w sobotę w południe poinformował, że w nowym wydaniu opisze szokujące rozmowy ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką (z lipca ub.r.) oraz byłego ministra transportu Sławomira Nowaka, byłego wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza i byłego szefa GROM-u Dariusza Zawadki (z lutego br.).
- Co jest na nagraniach, które mamy? Sienkiewicz załatwia polityczny deal z Belką. Chce, aby NBP pomógł w finansowaniu deficytu budżetowego i tym samym pomógł Platformie w trudnych wyborczych latach. Belka w zamian za to żąda głowy ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego i nowelizacji ustawy o banku centralnym - czytamy w zapowiedzi artykułu zamieszczonej w serwisie internetowym „Wprost”.
O szokującym materiale szybko zaczęły informować portale oraz stacje telewizyjne i radiowe. Tekst wspólnie z dziennikarzami „Wprost” Michałem Majewskim, Agnieszką Burzyńską i Cezarym Bielakowskim przygotował współpracujący z tygodnikiem Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy wcześniej pracujący m.in. w „Rzeczpospolitej” i „Dzienniku”.
- Kto zarejestrował rozmowy? Komu zależało na skompromitowaniu uczestników tych spotkań? Wiadomo, że uderzają w uczestników spotkań. Między innymi w Bartłomieja Sienkiewicza, który jest skonfliktowany zarówno z częścią ABW, jak i BOR. Za nagraniami mogą więc stać służby specjalne, ludzie wywodzący się z Biura Ochrony Rządu, jakaś grupa biznesowa, a może polityczna konkurencja - pyta „Wprost” w zapowiedzi artykułu.
>>> Przeglądaj okładki „Wprost” w naszym nowym dziale Jedynki
Po godz. 18 tygodnik udostępnił nagranie pierwszej rozmowy - Bartłomieja Sienkiewicza z Markiem Belką.
Premier Donald Tusk poinformował, że do publikacji odniesie się na konferencji prasowej w poniedziałek o godz. 15.
„Wprost” twierdzi, że podobnych nagrań jest więcej, m.in. rozmowy szefa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego z biznesmenem Janem Kulczykiem oraz innych ministrów z szefem CBA i innymi biznesmenami.
Z informacji podawanych na Twitterze przez niektórych dziennikarzy wynika, że nagrania były wcześniej oferowane innym redakcjom. - Podobno taśmy dostały też inne redakcje. Ciekawe rozumienie misji, zrezygnowanie z czegoś takiego - napisała blogerka Kataryna. - Też mam takie informacje o co najmniej jeszcze jednej redakcji - potwierdził współpracujący z „Wprost” Tomasz Sekielski, który jako jeden z niewielu czytał już cały artykuł z nowego numeru. - Dlaczego „Rz” omawia artykuł „Wprost”, a nie napisała swojego? Przecież dostali ofertę? - pytał Tomasz Szymborski, były dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”.
W taką wersję wydarzeń nie wierzy za to Michał Majewski, szef działu śledczego „Wprost”. - Wszyscy wszystko mieli i wiedzieli tylko nie dali, bo się trochę bali. Ha, ha - wyśmiał te pogłoski na Twitterze. - Oczywiście, synu. Wszystkie redakcje to mają. Już dawno. Dlatego właśnie czekają, aż „Wprost” to opublikuje - stwierdził z ironią Tomasz Skory z RMF FM.
W I kwartale br. średnia sprzedaż ogółem „Wprost” wynosiła 51 401 egz. (według ZKDP - zobacz dane wszystkich tygodników opinii).
Dołącz do dyskusji: Taśmy z podsłuchu ministrów ujawnione przez „Wprost” proponowano też innym redakcjom?
SMUTNE TO....