Szef KRRiT: Nadawca odpowiada za wszystko co ukazuje się na antenie. Złagodzenie języka debaty publicznej to najtrudniejsze wyzwanie
Prezydent Andrzej Duda spotkał się w środę z członkami Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Rozmawiał z nimi o sytuacji w mediach, zwłaszcza pod kątem jakości debaty publicznej. - Złagodzenie języka debaty publicznej jest najtrudniejszym wyzwaniem, ponieważ istnieje bardzo silna konkurencja rynkowa, ale i polityczna - skomentował spotkanie w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Witold Kołodziejski, szef KRRiT.
Przypomniano, że szczególnie istotny w tej sytuacji jest art. 18 ustawy o radiofonii i telewizji, zgodnie z którym audycje, programy czy inne przekazy medialne nie mogą propagować działań sprzecznych z prawem, z polską racją stanu oraz postaw i poglądów sprzecznych z moralnością i dobrem społecznym, w szczególności nie mogą zawierać treści nawołujących do nienawiści lub dyskryminujących ze względu na rasę, niepełnosprawność, płeć, wyznanie lub narodowość.
Członkowie KRRiT zobowiązali się, że zwrócą uwagę mediom „na odpowiedzialność, jaka leży po stronie wydawców - za nadawane treści, oraz dziennikarzy i pozostałych uczestników debat, programów publicystycznych - za język, jakim się posługują”.
W czwartek rzecznik prezydenta Błażej Spychalski, pytany przez dziennikarzy powiedział, że prezydent poprosił KRRiT, by Rada intensywniej zwracała uwagę na przemoc i mowę nienawiści pojawiające się w mediach.
- Mówimy tutaj zarówno o przemocy, jak i mowie nienawiści. Członkowie KRRiT przyjęli to ze zrozumieniem, że tak, że owszem, będą zwracali na to zdecydowanie większą uwagę, niż do tej pory - przekazał Błażej Spychalski, rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy.
Kołodziejski: Nadawca odpowiada za wszystko co ukazuje się na antenie
W rozmowie z Wirtualnemedia.pl Witold Kołodziejski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji stwierdził, że spotkanie z głową państwa odbyło się z inicjatywy Rady w ramach cyklicznych spotkań tego typu, na którym omawia się m.in. działania organu w ubiegłym roku i kwestię złożenia sprawozdania z działalności. O sytuacji w mediach i języku debaty publicznej rozmawiano dodatkowo, w związku z obecną sytuacją - eskalacją emocji wśród polityków, dziennikarzy i osób publicznych.
- Spotkanie z prezydentem odbyło się z inicjatywy KRRiT, omawialiśmy sytuację na rynku medialnym w związku ze zbliżającym się terminem złożenia sprawozdania, z tym co się wydarzyło, jakie procesy zachodzą. Dodatkowo ważnym elementem rozmów były napięcia społeczne, które są bardzo mocno obecne w mediach w ostatnich dniach. Rozmawialiśmy o tym w jakim stopniu są generowane przez same media, o sposobach przeciwdziałania im i naszej reakcji - poinformował nas Kołodziejski.
Przypomniał, że jako organ, KRRiT dysponuje różnego rodzaju narzędziami (m.in. nałożeniem kary na nadawcę lub jego upomnieniem), o czym ma przypominać za każdym razem przy postępowaniach prowadzonych przez KRRiT wobec nadawców (dotyczą one złożonych skarg przez osoby prywatne, publiczne lub organizacje).
W rozmowie z nami przewodniczący podkreśla także, że nadawcy mają prawo do wyłącznego decydowania o kształcie programu, ale co za tym idzie – również obowiązek, odpowiedzialność za program, który emitują.
- Nadawca odpowiada za wszystko co ukazuje się na antenie, nawet jeśli nie pochodzi to z ust przedstawicieli redakcji, dziennikarzy, ale gości. Czasami wypowiadane słowa są na granicy prawa - jak to się dzieje w przypadku propagowania nienawiści, która jest wprost zakazana w artykuł 18. Ustawy o radiofonii i telewizji - podkreśla szef KRRiT.
Mowa nienawiści w mediach
W ostatnich dniach jak bumerang powracały wzajemne oskarżenia: nadawców, polityków, dziennikarzy, osób publicznych o propagowanie mowy nienawiści w mediach. Szczególne głosy krytyki spadły na publicznego nadawcę w związku z poniedziałkowym, głównym wydaniem „Wiadomości”, kiedy w kilku relacjach w negatywnym kontekście pokazano Jerzego Owsiaka (m.in. zwrócono uwagę, że w niedzielę wieczorem po informacji o ataku na Adamowicza nie przerwał finału WOŚP odbywającego się dalej w Warszawie), a w materiale o mowie nienawiści przytoczono tylko wypowiedzi polityków PO, Jerzego Owsiaka, Lecha Wałęsy i Jerzego Stępnia.
W sprawie tego materiału spłynęło do KRRiT kilkadziesiąt skarg, jak udało nam się dowiedzieć, organ prowadzi już postępowanie w tej sprawie, a Telewizja Polska złożyła już wstępne wyjaśnienia.
Z kolei w środę wieczorem odbył się protest przed siedzibą TVP Info przy placu Powstańców Warszawy przeciwko mowie nienawiści. Zebrani najpierw uczcili pamięć tragicznie zmarłego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, po czym po kolei przemawiali na scenie, wzywając do zmiany języka debaty publicznej.
Kołodziejski, pytany przez nas czy zauważa szczególny wzrost poziomu nienawiści w języku debaty publicznej odpowiedział, że z tym problemem zmagamy się od początku funkcjonowania KRRiT.
- Mogę mówić za siebie, ale myślę, że ten problem sięga początków demokracji w Polsce. Praktycznie po 1989 roku agresja w mediach od początku towarzyszy naszemu życiu. Pamiętam wielkie spory, emocje i wprost agresję, które wtedy obecne były w przekazie prasowym. Dzisiaj zmieniła się technologia, ale specjalnej różnicy nie widzę – zaznaczył.
Według niego po części winny jest styl prowadzenia polityki
- Żeby było jasne: wcale nie obarczam za wszystko polityków – większość z nich to odpowiedzialni społecznicy, działający ostrożnie. Z drugiej strony wyraziste postawy, służące realizacji celów politycznych – zdobyciu poparcia, będące czystym populizmem – podsycają nastroje, rozbudzają złe emocje, ale gromadzą szerokie rzesze zwolenników. Natomiast rolą dziennikarza jest racjonalne reagowanie na takie zjawiska, aby się temu krytycznie przyglądać i przeciwstawiać. Na pewno nie mechanicznie cytować, gdyż sami wtedy wpisują się w nurt populizmu, chociaż niewątpliwie zwiększa to popularność audycji. Takie zjawiska podlegają już jednak ocenie KRRiT – stwierdza szef Rady.
Dodał, że w tej chwili organ informuje nadawców, co bierze pod uwagę w swoich ocenach, jak interpretuje obowiązki ustawowe i „liczy na odpowiedzialną postawę”.
- Dotyczy to również formuły „dyskusji” na żywo, kiedy dziennikarz powinien panować nad sytuacją, moderować rozmowę, a jeżeli będą w niej przekraczane granice etyczne, prawne czy estetyczne – powinien on odpowiednio reagować – uważa Witold Kołodziejski.
Jak udało się nam nieoficjalnie dowiedzieć, KRRiT wyda stanowisko w sprawie jakości debaty publicznej w mediach. Wiadomo jednak, że nie zrobi już tego w tym tygodniu, aby „nie podsycać emocji”. Opublikuje je w przyszłym tygodniu.
- Podsumujemy nasze refleksje dotyczące działań KRRiT na tym rynku i nasze oczekiwania. Nie są to działania nowe, a jedynie zebranie i uporządkowanie dotychczasowych doświadczeń. Wciąż działamy w oparciu o te same obowiązujące przepisy. Chcemy jednak uwrażliwić nadawców na konieczność ich stosowania - zaznacza szef KRRiT.
Okrągły Stół Mediów działa, ale kodeksy nie są respektowane
Zrobił to, podkreślając, iż należy zauważyć „niezwykłą wagę problemu brutalizacji życia publicznego, narastającej agresji kierowanej także przeciwko dziennikarzom, propagowania mowy nienawiści i dezinformacji tzw. "fake news”.
Cykliczne spotkania w ramach Okrągłego Stołu odbywają się z udziałem środowisk dziennikarskich, naukowych, ale przede wszystkim z aktywnym uczestnictwem nadawców. Do tej pory ustalono m.in. kodeks dobrych praktyk w zakresie działania platform OTT, na rynku reklamy suplementów diety oraz dotyczący ochrony dzieci w reklamach.
Spytaliśmy przewodniczącego, czy w sytuacji zaognienia się języka debaty publicznej sprawą nie powinien zająć się Okrągły Stół Mediów, który z założenia powstał, by takim sytuacjom przeciwdziałać. Choć opracował zasady postępowania i doprowadził do spotkania nadawców – de facto niewiele się od ubiegłego roku zmieniło, a żaden kodeks nie jest respektowany.
- Okrągły Stół Mediów powstał właśnie z takiej inspiracji – tego typu sprawy lepiej rozwiązywać przy stole, na płaszczyźnie porozumienia, a nie decyzjami administracyjnymi. Wydał on kilka owoców: opracowano zasady i kodeksy, ale niestety w tym konkretnym wypadku efekty w postaci złagodzenia temperatury dyskusji publicznej są niewielkie. Jednak nie można za to obciążać jedynie mediów – przyznaje przewodniczący Rady.
Dodaje, że sprawa złagodzenia języka debaty publicznej jest najtrudniejszym wyzwaniem, ponieważ istnieje bardzo silna konkurencja ze strony innych mediów – szczególnie internetu oraz między samymi nadawcami.
- To konkurencja rynkowa, ale i polityczna. To wydaje się najtrudniejszym celem. Będziemy sukcesywnie do tego dążyć – deklaruje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Z kolei rzecznik prezydenta Błażej Spychalski, pytany w czwartek o to, czy Andrzej Duda będzie chciał podjąć jakąś inicjatywę ustawodawczą w sprawie mowy nienawiści, stwierdził, że na tę kwestię przyjdzie jeszcze czas.
- Myślę, że wiele środowisk w Polsce oczekuje takiej dyskusji – ocenił.
Obecny skład KRRiT od połowy 2016 roku
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji składa się z pięciu osób - w obecnym składzie są Witold Kołodziejski (pełni funkcję przewodniczącego) i Elżbieta Więcławska-Sauk powołani przez Sejm, Teresa Bochwic powołana przez Senat oraz Janusz Kawecki i Andrzej Sabatowski powołani przez prezydenta RP. Wszyscy zostali wybrani na 6-letnią kadencję.
Dołącz do dyskusji: Szef KRRiT: Nadawca odpowiada za wszystko co ukazuje się na antenie. Złagodzenie języka debaty publicznej to najtrudniejsze wyzwanie
KRRiTV milczała.