Szczęsny wzmocnił "Nowy Dzień"
Maciej Szczęsny został fotoreporterem dziennika "Nowy Dzień", nowej gazety Agory.
Były zawodnik Legii Warszawa, warszawskiej Gwardii, Widzewa Łódź, Polonii Warszawa i Wisły Kraków. Szczęsny to jedyny polski piłkarz w historii, który zdobywał tytuły mistrzowskie aż z czterema klubami. Jego zdjęcia będzie można znaleźć na łamach dziennika "Nowy Dzień" działów Sport i Wydarzenia.
Maciej Szczęsny swoją karierę piłkarską rozpoczynał w warszawskiej Gwardii i Legii. Z tym ostatnim klubem odniósł największe sukcesy - zagrał w ćwierćfinale prestiżowej Ligi Mistrzów. Siedem razy występował w reprezentacji Polski. W polskim futbolu to człowiek-instytucja. To nie tylko piłkarz, ale także kontrowersyjny komentator, prowadząc relacje z rozgrywek piłkarskich w Canal +. Dziś komentuje mecze reprezentacji Polski i Ligi Mistrzów w TVP.
Jego pozapiłkarskie pasje to jazz (ma w domu ponad tysiąc płyt) i fotografia. Szczęsny robił zdjęcia m.in. podczas walki bokserskiej Andrzeja Gołoty z Riddickiem Bowe'em w 1997 roku oraz wielokrotnie podczas meczów polskiej reprezentacji, m.in. ostatniego spotkania Polska-Estonia.
- Pewne zdarzenia z czasu, kiedy grałem w piłkę przekonały mnie, że gdy w życiu pojawia się ciekawa szansa, należy podejmować szybkie decyzje. Dlatego kiedy otrzymałem propozycję współpracy z dziennikiem "Nowy Dzień", nie wahałem się ani chwili - mówi Maciej Szczęsny.
Skąd decyzja, by zostać fotoreporterem? - Jak ktoś coś popaple, to potem ulatuje. Z fotografiami jest inaczej, czuję, że coś po mnie zostaje. Lubię telewizję, ale wolę być w niej gościem. Musiałem się zastanowić, co będzie mnie kręciło za rok, za dwa, za dziesięć. I wyszło mi, że fotografia. Taki mam pomysł na życie - opowiada Szczęsny.
Swój pierwszy aparat pożyczył od dziadka w 1985 r., kiedy urodziła mu się córka. - Nie miałem pojęcia jak się fotografuje, ale metodą prób i błędów powstało coś, co ma dziś dla mnie szczególną wartość - pamiątkową. Bo córki już nie ma na świecie, a zdjęcia zostały. I pewnie to przywiązało mnie do fotografii. Zrozumiałem, że fotografującym udaje się zapisać własne przeżycia i własny stosunek do świata - mówi.
Fotografował przez całą karierę piłkarską. Ale na mecze aparatu nie zabierał, nawet za granicę. - Taki wyjazd to zawsze tylko lotnisko, hotel, stadion. Po za tym nie chciałem się martwić, co w czasie meczu dzieje się ze sprzętem - mówi. Fotografował za to na zgrupowaniach i obozach. Koledzy z boiska szybko się oswoili z obiektywem. - Ale mogą być spokojni, nie mam żadnego archiwum i nie opublikuję niczego kompromitującego. Nigdy nie miałem zapędów padliniarskich - śmieje się.
W czasach gry w Legii w ramach relaksu i odstresowania lubił jeździć na Okęcie i fotografować samoloty. - Raz przeskoczyłem płot i zaczaiłem się z aparatem na samym skraju pasa startowego. Wycelowałem w niebo lufę obiektywu, licząc na zdjęcie lądującego mi niemal na piersiach samolotu. Nie wiedziałem, że właśnie miał lądować prezydent Lech Wałęsa. Grupa antyterrorystyczna podkradła się do mnie na paluszkach. Rękę jednego z nich na ramieniu pamiętam do dzisiaj. Ale wszystko skończyło się dobrze - stwierdzono, że miałem w rękach tylko aparat - wspomina.
Od lat używa Nikona. Z największych wydarzeń sportowych fotografował walkę bokserską Andrzeja Gołoty z Riddickiem Bowe w 1997 r. w Atlantic City. A także premiera Kazimierza Marcinkiewicza podczas exposé w Sejmie.
- Na razie czuję się jeszcze mało sprawny w tym zawodzie. Ale w przyszłości mam nadzieję, będę robił przyzwoite zdjęcia. A jeszcze w dalszej przyszłości - przyzwoite fotografie. Różnica jest subtelna, ale niebagatelna - mówi skromnie.
Dołącz do dyskusji: Szczęsny wzmocnił "Nowy Dzień"