TVN24 odpowiada branży drobiarskiej ws. reportażu "Śmierć kur": zarzuty manipulacji nieuzasadnione
"Zarzuty, że w reportażu doszło do manipulacji nastawionej na wywołanie emocji u widzów, do spreparowania materiałów dotyczących hodowli drobiu, a tym samym do braku rzetelności dziennikarskiej, są w naszej ocenie nieuzasadnione" - można przeczytać w stanowisku redakcji TVN24 przekazanej Krajowej Radzie Drobiarstwa. Rada zarzuciła, że pokazany w weekend reportaż "Śmierć kur" był nierzetelny i domagała się przyznania do złamania zasad etyki dziennikarskiej.
Reportaż „Śmierć kur” został wyemitowany 5 lutego br. w magazynie „Rozmowy o końcu świata” prowadzonym przez Magdę Łucyan. Reporter TVN24 Filip Folczak zatrudnił się w jednej z firm z branży drobiarskiej, by pokazać jak wygląda w niej hodowla drobiu. Materiał nagrał ukrytą kamerą, wcześniej pokazano, jak dziennikarz stara się o pracę tam.
W reportażu pokazano m.in. jak na fermach wygląda pozbywanie się nadwyżek drobiu. Młode nieprzydatne kogutki są mielone żywcem (tzw. maceracja). Poza nagraniami redakcji w reportażu wykorzystano także materiały organizacji ekologicznych, które opatrzono wówczas podpisem źródła – np. Stowarzyszenie „Otwarte Klatki” czy Fundacja Viva.
O reportażu "Śmierć kur", pokazującym realia działalności ferm drobiu, dyskutowali w programie @MagdaLucyan "Rozmowy o końcu świata" eksperci i politycy.
— tvn24 (@tvn24) February 5, 2022
ZOBACZ reportaż @filipfolczak w TVN24 GO: https://t.co/wJNQHv4RO9
Przeczytaj więcej w @tvn24:https://t.co/9MWXh5XGXW
Reportaż został zapowiedziany 4 lutego w „Faktach” w materiale przygotowanym przez Magdę Łucyan.
KRD chce „przeprosin dla tysięcy rolników”
6 lutego branża drobiarska zarzuciła TVN24 i „Faktom” TVN manipulację przy tworzeniu materiału "Śmierć kur". „Stacje TVN i TVN24 postawiły siebie nie w roli dziennikarza, ale rzecznika prasowego organizacji pseudoekologicznych. W czyim interesie działa zatem redakcja, która bezkrytycznie przyjmuje spreparowane materiały, sugerując widzom np. że nagrania dotyczące kogutków wykonane w 2016 w Australii są zrealizowane w polskich hodowlach?” – można było przeczytać w piśmie Krajowej Rady Drobiarstwa.
Zaznaczono także, że manipulacją była „scenka, w której dziennikarz udaje, że dzwoni do zakładów lęgowych drobiu. Tymczasem dziennikarz nigdzie nie dzwoni! Nagrania których słuchamy, to rzekome wypowiedzi z zakładów wylęgowych, bardzo podobne do tych, które w grudniu 2020 roku na swoim kanale YouTube udostępniła Fundacja Viva”.
„Jak nie przy******lisz, ucieknie. Nie bój się kopnąć, młody!” - tak motywowali mnie do pracy inni łapacze drobiu w środku fermy.
— Filip Folczak (@filipfolczak) February 5, 2022
Na zdjęciach jedne z wielu martwych ptaków, które widziałem podczas łapania drobiu.
Reportaż „Śmierć kur” o 18 w TVN24 pic.twitter.com/s1loRYxatk
Branża drobiarska domagała się od TVN 24 i „Faktów” TVN „przyznania, że cały sposób prezentacji materiału stanowił niedopuszczalną manipulację nastawioną na wywołanie emocji wśród widzów”. A także „przyznania, że materiał złamał zasady etyki dziennikarskiej, w tym w szczególności: obiektywizmu, uczciwości, szacunku i tolerancji”. Zażądano „natychmiastowych przeprosin dla tysięcy rolników i hodowców drobiu, którzy w świetle materiału zostali zrównani niemal z przestępcami, którzy prowadzą ‘ciemny kurzy biznes’”.
We wtorek stanowisku w tej sprawie wydała redakcja TVN24. Podpisał się pod nim Mateusz Sosnowski, dyrektor departamentu News Digital i zastępca redaktora naczelnego TVN24.
„Reportaż pt. ‘Śmierć kur’ (dalej reportaż) wyemitowany dnia 5 lutego 2022 r. w programie TVN24 skupił się w głównej mierze na problematyce związanej z praktykami dozwolonymi w hodowli drobiu w Polsce, w świetle przepisów prawnych oraz rozwiązań obowiązujących w Polsce i w szczególności krajach Unii Europejskiej. Przedstawione w powyższym piśmie zarzuty, że w reportażu doszło do manipulacji nastawionej na wywołanie emocji u widzów, do spreparowania materiałów dotyczących hodowli drobiu, a tym samym do braku rzetelności dziennikarskiej, są w naszej ocenie nieuzasadnione” – zaznaczyły redakcja TVN24.
Dodano, że wszystkie materiały wykorzystane w tym reportażu, zarówno audiowizualne, wizualne, jak i dźwiękowe, które nie zostały zrealizowane przez dziennikarzy TVN24, zostały wyraźnie w reportażu oznaczone źródłem ich pochodzenia.
„Nie można również zgodzić się z przedstawionym w powyższym piśmie zarzutem, że rolnicy i hodowcy drobiu zostali w reportażu przedstawieni niemal jako przestępcy. Z reportażu bowiem jednoznacznie wynika, że stosowane praktyki w Polsce, jak maceracja, gazowanie, chów klatkowy i masowy chów brojlerów, są całkowicie legalne i standardowe. Na ten temat wypowiada się także w reportażu Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi Henryk Kowalczyk, wskazując wyraźnie na zgodność z obowiązującym prawem powyższych praktyk” – pisze w piśmie Mateusz Sosnowski.
Zwrócono również uwagę, że „reportaż ukazał także trudności w uzyskaniu przez dziennikarza informacji od firm, ich właścicieli na temat funkcjonowania ferm drobiu w Polsce i stosowanych w tego rodzaju hodowli praktyk. Dziennikarz spotykał się jednak z odmową rozmowy na ten temat czy spotkania”.
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa
Z kolei Stowarzyszenie „Otwarte Klatki” napisało po reportażu, że „materiały zebrane przez reportera wraz z nagraniami pochodzącymi ze śledztw z naszego archiwum zostały opublikowane 5 lutego. Dotykały szeregu problemów związanych z przemysłową hodowlą kur niosek i kurczaków brojlerów, takich jak: niski dobrostan w chowie klatkowym, uśmiercanie kogucików, nieprawidłowości przy załadunku kurczaków brojlerów oraz negatywne oddziaływanie ferm na okolicznych mieszkańców”.
Dodano, że po reportażu „Otwarte Klatki” złożyły zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. „Liczymy, że organy ścigania podejmą zdecydowane działania w tej sprawie” – napisano na koniec.
Dołącz do dyskusji: TVN24 odpowiada branży drobiarskiej ws. reportażu "Śmierć kur": zarzuty manipulacji nieuzasadnione
łatwo napisać: pozamykać. Zacznij od siebie, przejdź na weganizm. Salami w markecie nie bierze się z drzewa. A jak już wszyscy będziemy weganami, może zwrócimy uwagę na cierpienia roślin.