Sławomir Jastrzębowski wraca do mediów. Przejmie platformę Salon24?
CEO i jeden z partnerów agencji R4S, były naczelny „Super Expressu” Sławomir Jastrzębowski ogłosił, że wraca do mediów. Z ustaleń Wirtualnemedia.pl wynika, że miałby przejąć platformę blogową Salon24, której właścicielką jest Bogna Janke.
Wielu dziennikarzy oceniło od razu, że były naczelny „SE” zapewne przejdzie do zarządu Polska Press, gdzie po przejęciu przez PKN Orlen ostatnio wprowadzane są zmiany (w środę prezesem został Marcin Dec, jednocześnie prezes Sigma Bis, wspólnej agencji mediowej Orlenu i PZU).
Jednak jak wynika z naszych informacji z różnych źródeł, Sławomir Jastrzębowski miałby przejąć platformę blogową Salon24 od Bogny Janke, prywatnie żony Igora Jankego, który również związany jest z agencją R4S. Małżeństwo założyło serwis w 2006 roku, a w 2013 roku (po przerwie) Bogna Janke została prezesem spółki wydającej Salon24.
Jak się dowiedzieliśmy, w zespole mieliby się znaleźć znani dziennikarze (padają nazwiska m.in. Mariusza Kowalewskiego, Piotra Paciorka, Marcina Dobskiego). Wszyscy trzej w rozmowie z nami albo zaprzeczyli, albo nie potwierdzili informacji o ich przyszłej współpracy z serwisem.
Bogna Janke nie odebrała od nas telefonu, tak samo jak Sławomir Jastrzębowski.
Z informacji portalu Wirtualnemedia.pl wynika, że Salon24 ma zostać przekształcony w serwis stricte informacyjny.
Salon24 ze spadkiem odwiedzalności i wyników finansowych
Salon24.pl został uruchomiony jesienią 2006 roku przez Igora Janke, wówczas publicystę związanego m.in. z „Rzeczpospolitą”. Początkowo działał jako platforma blogowa skupiająca głównie dziennikarzy z mediów tradycyjnych i blogerów o poglądach konserwatywnych.
Z czasem w serwisie pojawiły się treści informacyjne. Na początku zeszłej dekady wydawca Salon24.pl uruchomił kilka witryn tematyczny, m.in. Sportifo24.pl, technologiczny Tek24.pl i lifestylowy Latte24.pl. W 2012 w spółkę zainwestował Marek Darczuk - za 21 proc. udziałów zapłacił 1,25 mln zł. Firma zapowiadała wejście na boczny rynek giełdowy, co ostatecznie nie nastąpiła.
Salon24.pl był wtedy czołowym serwisem informacyjno-publicystycznym o profilu prawicowym - w listopadzie 2012 roku miał 468,5 tys. użytkowników, 2,42 proc. zasięgu i 11,1 mln odsłon, wyprzedzając m.in. wPolityce i Niezalezna.pl. W kolejnych latach jego pozycja osłabła, w styczniu 2019 roku zanotował 958,9 tys. internautów, 4,48 mln odsłon i 3,35 proc. zasięgu, podczas gdy Niezalezna.pl miała 1,88 mln użytkowników i 35,5 mln odsłon, wPolityce.pl - 1,46 mln użytkowników i 29,4 mln odsłon, lepsze wyniki osiągnęły też Nczas.com, Dorzeczy.pl i Telewizjarepublika.pl (wszystkie dane pochodzą z badania PBI i Gemiusa).
Na początku 2019 roku spółka Salon24.pl przekształciła się w Web Content Hub. W 2019 roku zanotowała 392,8 tys. zł przychodów sprzedażowych, 536,1 tys. zł kosztów operacyjnych i 143,5 tys. zł straty netto, podczas gdy w 2018 roku osiągnęła wzrost przychodów sprzedażowych o 62,3 proc. do 995 tys. zł oraz zysku netto z 4 do 275,3 tys. zł.
100 proc. udziałów spółki ma jej prezes Bogna Janke. Igor Janke do jesieni 2013 roku był członkiem zarządu Salon24, a do połowy 2018 roku członkiem rady nadzorczej firmy. Rozstał się z nią po wybuchu afery Getback, gdy ujawniono, że windykator promował się na Salon24, wspierał prowadzony przez Jankego Instytut Wolności oraz współpracował z agencją Bridge, w której ten wówczas pracował (GetBack nie zapłacił jej ok. 330 tys. zł za wykonane usługi).
W połowie 2018 roku Igor Janke przeszedł z Bridge do agencji R4S. Jesienią 2018 roku prokuratura zarzuciła mu, że pozyskując w lutym 2018 roku dla Salon24dwa zlecenia reklamowe od GetBacku, działał na szkodę spółki windykacyjnej. - Usłyszałem całkowicie absurdalny zarzut, z którym się kompletnie nie zgadzam. Jestem ofiarą tej afery - skomentował Janke.
Jastrzębowski w R4S przez trzy lata, w mediach jako komentator
Sławomir Jastrzębowski z agencją R4S był związany od połowy 2018 roku, pełnił funkcję CEO i jednego z partnerów. Przeszedł do firmy z „Super Expressu”, gdzie od grudnia 2007 roku był redaktorem naczelnym (w 2014 roku został naczelnym całej Grupy Super Express, obejmującej też portal SE.pl, wydania zagraniczne, aplikacje mobilne oraz wydawnictwa tematyczne związane z „SE”.). Wcześniej pracował w łódzkiej TVP, „Dzienniku Łódzkim” (gdzie był szefem działu śledczego), a także w „Fakcie” (w którym kierował działem wydarzeń, a potem był zastępcą redaktora naczelnego).
Jastrzębowski od połowy 2018 roku pisze felietony do tygodnika „Do Rzeczy” i serwisu SDP.pl, regularnie gości także jako komentator w TVP Info i Polskim Radiu 24.
Zapytaliśmy dr Łukasza Przybysza, medioznawcę, politologa, wykładowcę na Wydziale Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego jak ocenia takie przejścia i powroty z PR do dziennikarstwa.
- Moim zdaniem takie ruchy są absolutnie niewłaściwe w żadnym kierunku. Powinna istnieć „strefa buforowa” w przechodzeniu z dziennikarstwa do PR, a ponownie – tu nie ma o czym mówić. To może prowadzić do konfliktu interesów, można uznać do za złamanie zapisów Kodeksu Etyki PR. Łączenie pracy dziennikarza i PR-owca nie powinno być możliwe, a tak krótki okres bycia „poza branżą” sprawia, że własne uwarunkowania przenosi się do kolejnej branży. Uważam, że nie jest to właściwe działanie. Dziennikarze nie mają także pełnej wiedzy na temat pracy w PR – mają wiedzę m.in. na temat media relations, wystąpień publicznych, nie zgodzę się z tym, że są ekspertami i nie zgodzę się, że każdy dziennikarz z 20 czy 25-letnim doświadczeniem będzie świetnym PR-owcem - ocenia dr Łukasz Przybysz w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.
Kryzys wizerunkowy agencji R4S
Ostatnio „Gazeta Wyborcza”, OKO.press i Fundacja Reporterów opisały polityczne powiązania Adama Hofmana i Roberta Pietryszyna z agencji R4S oraz możliwy wpływ na obsadzanie władz państwowych spółek. Śledztwo wykazało, że operacja specjalna Centralnego Biura Antykorupcyjnego o kryptonimie „Argon” została spalona przez przeciek. Sprawdzano wtedy działalność Adama Hofmana, byłego rzecznika PiS, spółki R4S i prowadzonej w firmie interesów.
Natomiast pod koniec marca agencja R4S poinformowała, że po wcześniejszych publikacjach „Gazety Wyborczej” (Agora), Oko.Press i Fundacji Reporterów złożyła do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez dziennikarzy tych mediów. Chodziło głównie o tekst na temat raportu z operacji CBA dotyczącej spółki.
W grudniu ub.r. także ukazał się jeden artykuł o R4S. W tekście OKO.press i Fundacji Reporterów opisano, że agencja miała zajmować się prowadzeniem kampanii w internecie dla Coca-Coli w oparciu o usługi farm trolli. Miały one m.in. organizować akcję w sieci na rzecz wstrzymania podatku cukrowego w Polsce. Pytana przez nas o sprawę agencja, wysłała nam wtedy oświadczenie w którym stwierdziła, że „zleciła audyt procedur zgodnie z jej zasadami compliance w zewnętrznych spółkach, wykonujących dla niej te usługi”.
Na początku grudnia R4S opuściła Stowarzyszenie Agencji Public Relations, po tym jak została zawieszona w prawach członka kilka dni po publikacji artykułu Fundacji Reporterów o współpracy z Coca-Colą. - Nie czuliśmy żadnego wsparcia z jego strony w sytuacjach, w których ewidentnie padliśmy ofiarą oszustw i pomówień - uzasadniała agencja.
Dołącz do dyskusji: Sławomir Jastrzębowski wraca do mediów. Przejmie platformę Salon24?