Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie nieprawidłowości w „Newsweeku”
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo, mające wyjaśnić co działo się w redakcji „Newsweeka” za czasów, gdy kierował nią Tomasz Lis - podała Wirtualna Polska. To efekt zawiadomień, jakie latem wpłynęły do prokuratury, a dotyczących m.in. molestowania seksualnego i naruszania praw pracowniczych. W czerwcu WP opisała, że w „Newsweeku” mogło dochodzić do łamania praw pracowniczych, co podwładni Lisa zgłaszali wydawcy.
W redakcji tygodnika miało dochodzić do poniżania pracowników, wyśmiewania ich i zgłaszanych przez nich tematów, co prowadziło u niektórych z dziennikarzy do ataków paniki. Tomasz Lis od czerwca kategorycznie zaprzecza zarzutom.
Autor tekstu dla Wirtualnej Polski, Szymon Jadczak, napisał w czerwcu, iż w rozmowach z kilkudziesięciu osobami, które pracują, pracowały lub miały kontakt z Lisem” wszystkie co do jednej potwierdzały różnego rodzaju zachowania Tomasza Lisa mogące mieć cechy mobbingu. Dotarliśmy też do maili, wiadomości oraz pism, z których jasno wynika, że podwładni Lisa zgłaszali negatywne zachowania naczelnego, a informacje o tym docierały do właściwych komórek firmy.” – można było przeczytać w tekście.
RASP: Pełna współpraca z prokuraturą
W środę WP poinformowała, że od połowy lipca Prokuratura Okręgowa w Warszawie sprawdza, co działo się w redakcji „Newsweeka”. Aleksandra Skrzyniarz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, informuje, że śledztwo trwa „w związku z zawiadomieniami, jakie wpłynęły do prokuratury, dotyczącymi m.in. molestowania seksualnego oraz złośliwego i uporczywego naruszenia praw pracownika, wynikających ze stosunku pracy”. - W ramach prowadzonych czynności prokuratura zwróciła się m.in do wydawnictwa o informacje. Trwają przesłuchania świadków – podała rzeczniczka prokuratury.
Jadczak napisał, że wezwanie na przesłuchania dostały już dwie osoby, współpracujące z Tomaszem Lisem. Informację o prowadzonym śledztwie potwierdza też Ringier Axel Springer Polska, deklarując pełną współpracę z prokuraturą w tym zakresie.
Lis nic nie wie. I atakuje Jadczaka
Autor tekstu w WP zapytał też Lisa o śledztwo. „Nic nie wiem o żadnym postępowaniu prokuratury. Nikt z prokuratury się ze mną nie kontaktował. Gdy ona mnie o tym poinformuje, będę, kontaktując się z nią, reagował. Samym postępowaniem, gdyby rzeczywiście było wszczęte, byłbym zdumiony, choć - w kontekście politycznym - chyba byłbym w stanie to zrozumieć” – odpisał były naczelny „Newsweeka”.
Na Twitterze Tomasz Lis zaatakował jednak Jadczaka. „Dzień po wywiadzie, w którym ujawniłem motywy i skompromitowałem metody „śledczego” z WP (chodzi o Szymona Jadczaka - przyp.), informacja o postępowaniu prokuratury. Wszystko ładnie skoordynowane. Tylko trochę zbyt grubymi nićmi szyte. Przez zupełny przypadek tekst „śledczego” jest ilustrowany moim zdjęciem z D. Tuskiem. Bardziej inteligentne kamuflaże motywów i kontekstów widywałem”.
Dzień po wywiadzie, w którym ujawniłem motywy i skompromitowałem metody „ śledczego” z wp, informacja o postępowaniu prokuratury. Wszystko ładnie skoordynowane. Tylko trochę zbyt grubymi nićmi szyte.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) October 4, 2022
Lis odnosi się w ten sposób do wywiadu, jakiego udzielił „Krytyce Politycznej”. Mówił w nim m.in., że Szymon Jadczak miał zabiegać o pracę w „Newsweeku”, ale on osobiście nie zgodził się na to. Tekst – jak sugeruje Lis – mógłby być formą zemsty za to. Jadczak zdecydowanie zaprzeczył, stwierdził w oświadczeniu, że Lis mija się z prawdą, gdyż to on zabiegał o transfer dziennikarza śledczego do prowadzonego wówczas tygodnika.
PIP sprawdziła procedury antymobbingowe
Krótko po ukazaniu się artykułu Szymona Jadczaka poseł Prawa i Sprawiedliwości Piotr Sak zapowiedział, że skieruje wniosek do Państwowej Inspekcji Pracy o pilną kontrolę w redakcji „Newsweek Polska”.
W lipcu taka kontrola zaczęła się, po kilku tygodniach - zakończyła. Zbadano w jej trakcie m.in. aktualne i obowiązujące w zakładzie pracy dokumenty określające wprowadzone i stosowane przez pracodawcę tzw. procedury antymobbingowe. Jednym z elementów prowadzonych czynności kontrolnych przez inspektorów pracy było również zbadanie atmosfery pracy. Ostatecznie ustalono, że procedury anytymobbingowe w firmie działały sprawnie. RASP wniósł o utajnienie wyników kontroli w "Newsweeku"
W wyniku kontroli sformułowano również zalecenia, które pozwolą na dalsze usprawnienie korzystania z dostępnego systemu. Tomasz Lis po ogłoszeniu tych wyników, skomentował: „Na wiele tygodni zamieniono moje życie i życie moich najbliższych w koszmar. Nie oszczędzono mi żadnego epitetu. Niczego. Nie oczekuję przeprosin ani nawet refleksji. Jako chrześcijanin mam tylko jedno wyjście- wybaczam. Ale nie wiem czy kiedykolwiek będę umiał zapomnieć”.
Dołącz do dyskusji: Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie nieprawidłowości w „Newsweeku”