Polska w ogonie Europy pod względem płatności bezgotówkowych
Gotówka w obrocie w Polsce stanowi 7,4 proc. PKB. To wprawdzie mniej niż średnia dla strefy euro, ale znacznie więcej niż w Szwecji, Danii czy Wielkiej Brytanii, gdzie wskaźnik ten jest o ponad połowę niższy. W parze z upodobaniem do posługiwania się gotówką idzie wysoka liczba punktów przyjmujących wpłaty gotówkowe i niewielki udział płatności bezgotówkowych w obrocie.
Statystyczny Polak wykonał w 2014 roku 48,7 transakcji bezgotówkowych kartami płatniczymi. Dla Europejczyka liczba ta jest niemal dwukrotnie wyższa i wynosi 93,2. Wyprzedzamy tym samym tylko 9 krajów UE. Pod względem liczby wydanych kart płatniczych jesteśmy na przedostatnim miejscu z wynikiem 0,94 karty na mieszkańca. Unijna średnia to 1,5 karty.
– W Polsce biorąc pod uwagę wszystkie transakcje płatnicze bezgotówkowe [nie tylko kartami – przyp. red.], przypada około 100 transakcji na osobę, w krajach skandynawskich 400, więc różnica jest duża – mówi Agnieszka Sznyk, dyrektor zarządzająca Fundacji Instytut Innowacyjna Gospodarka. – Dzieje się tak dlatego, że po pierwsze w Polsce jest bardzo słabe ubankowienie. Jedna czwarta Polaków nadal nie ma konta bankowego i to automatycznie wyklucza te osoby z udziału w społeczeństwie bezgotówkowym.
Z ostatniego raportu NBP dotyczącego systemu płatniczego wynika, że na koniec 2014 roku rachunki bankowe miało 78 proc. Polaków. To tyle samo, co na Litwie, a słabiej wypadły pod tym względem jedynie Słowacja, Węgry, Bułgaria i Rumunia. Średnia dla Unii wyniosła 90 proc. Na przeciwległym krańcu zestawienia znalazły się Szwecja, Dania i Finlandia, gdzie rachunki bankowe mają wszyscy obywatele.
– Mamy bardzo niski poziom zaufania społeczeństwa do instytucji publicznych, banków czy urzędów. Ponadto nie jesteśmy jeszcze tak naprawdę psychicznie i mentalnie przygotowani na to, żeby zupełnie przejść na ten poziom płatności bezgotówkowych. Ciągle pojawiają się różne głosy krytyki, obawy społeczeństwa, że każda transakcja i każdy nasz ruch będzie monitorowany – diagnozuje Agnieszka Sznyk.
Udział nieuprawnionych transakcji w liczbie wszystkich transakcji kartami jest w Polsce ex aequo jednym z trzech najniższych w Europie i wynosi 0,002 proc. Pod względem wartości jest to 0,005 proc., co daje trzecie miejsce.
– Płatności bezgotówkowe znacznie ograniczają poziom różnych działań kryminalnych, bo wtedy nasze mienie nie jest już tak bardzo narażone na kradzież, złodziejowi będzie trudniej spieniężyć łup – przekonuje szefowa Fundacji Instytut Innowacyjna Gospodarka.
Na 1 mln mieszkańców w Polsce jest niecałe 10,5 tys. urządzeń akceptujących elektroniczne instrumenty płatnicze. W całej UE wskaźnik ten wynosił 19,7 tys., a w strefie euro niemal 21 tys. Polska w tym zestawieniu również zajęła 5. miejsce od końca. Znacznie lepiej nasz kraj wypada za to pod względem liczby transakcji przypadających na jeden terminal – ponad 4,5 tys., podczas gdy europejska przeciętna to 4,17 tys.
Ponad 72 proc. z tych terminali jest przystosowanych do przyjmowania płatności zbliżeniowych, podobnie przeszło 71 proc. kart umożliwia taką płatność. I to jest już absolutna europejska czołówka, obok Czech i Słowacji.
– Powoli sytuacja się poprawia. Jesteśmy też dosyć otwartym narodem na nowinki techniczne. Polska jest krajem najbardziej zaawansowanym, jeśli chodzi o płatności zbliżeniowe. Te osoby, które już przekonały się do płatności bezgotówkowych, szybko chwytają i przejmują te innowacje.
Jak podkreśla Agnieszka Sznyk, pomóc w rozwoju rynku mogłoby przyjęcie prawa podobnego jak w Szwecji, gdzie możliwe jest odmówienie klientowi przyjęcia płatności gotówką. Szwedzi liczą się z tym, że do 2030 r. gotówka zostanie całkowicie wyeliminowana z obiegu w ich kraju.
Dołącz do dyskusji: Polska w ogonie Europy pod względem płatności bezgotówkowych