Nowy YouTube: czytelny, społecznościowy, nie bez wad
Specjaliści z polskiej branży interaktywnej raczej pozytywnie oceniają nową wersję YouTube’a. Zauważają przy tym mankamenty w działaniu niektórych opcji w serwisie.
Przyjemny w odbiorze, schludny, ergonomiczny, czytelny, estetyczny - te zalety wymieniają pytani przez nas eksperci, oceniając nowy layout graficzny YouTube’a. - Wyraźny podział poszczególnych stref pomaga w organizowaniu dużej ilości informacji. Ekstrawagancje graficzne kończą się na kilku ikonkach i przejściach gradientalnych - zauważa Konrad Łapin z Fabryki Stron Internetowych. Jarosław Dobrowolski z OS3 Multimedia zwraca uwagę na lekką wizualnie szatę graficzną YouTube’a, spore, lecz możliwe do wyłączenia reklamy i układ oferujący wiele funkcjonalności. Zdaniem Pawła Kaczorowskiego z Eskadry Opcom zastąpienie krzykliwych kolorów stonowaną szarością pozwala skupić wzrok przede wszystkim na filmach i ich miniaturkach.
- Efekty modyfikacji serwisu są tak dobre, że YouTube, wzorem Apple, nie chce, żebyśmy w tym designie cokolwiek zepsuli i nie pozwala nam na osobistą interakcję z portalem - ocenia Irena Mrozek z Artegence. - Kiedy Google poprawi błędy i wdroży aktualizacje, internauci otrzymają jeszcze lepszy YouTube, który będzie praktyczniejszy i przyjemniejszy w używaniu - prognozuje Michał Hryniszyn z Migomedia.
>>> YouTube w nowej wersji - bardziej społecznościowy
Różne oceny zebrały natomiast zmiany w funkcjonalnościach YouTube’a. - Możliwość personalizacji treści w ramach strony głównej czy też wygodny organizator list odtwarzania (dostępny obok awatara użytkownika) działają na korzyść serwisu - uważa Konrad Łapin. Jarosław Dobrowolski podkreśla świetnie działający mechanizm sugerowania użytkownikowi materiałów zgodnie z jego preferencjami. Irena Mrozek pozytywnie ocenia szybki przegląd filmów, które udostępnili nasi znajomi z Facebooka i Google+, oraz ułatwione subskrybowanie kanałów. - Strony kanałów są przebudowane, otrzymaliśmy nową nawigację i sekcję z kanałami. Większe miniatury filmów bardziej je wyróżniają i lepiej się je przegląda. Układ strony-kanału oparty jest o szablon, który można personalizować - wylicza Michał Hryniszyn. Zaniem Dagmary Kardaszyńskiej z Veneo samo przesunięcie wyszukiwarki w mniej eksponowane miejsce interfejsu YouTube’a świadczy o mocnym pozycjonowaniu się serwisu w kierunku społecznościowym. - Treści i funkcjonalności są łatwo odnajdywalne, a składowe serwisu zrozumiałe. Zarządzanie własnymi klipami jest wreszcie przejrzyste i proste. Nowe, estetyczne statystyki filmów zachęcają do dodawania własnych treści i obserwowania rezultatów. Wyniki wyszukiwania są o wiele bardziej przejrzyste niż wcześniej - wymienia Rafał Broniarek z 180heartbeats.
Z drugiej strony w opinii Jarosława Dobrowolskiego w lewym pasku strony głównej zamiast sugerowanych kanałów powinien znaleźć się dostęp do playlist. Paweł Kaczorowski uważa, że w tej kolumnie nagłówki poszczególnych sekcji powinny mocniej odróżniać się od siebie. Irena Mrozek zauważa, że użytkownik nie może zmienić kolejności subskrypcji w tym pasku, a ponadto wylicza inne mankamenty funkcjonalne nowej wersji YouTube’a, m.in. mocno ukrytą opcję umieszczenia odpowiedzi wideo, brak możliwości odsubskrybowania kanału bezpośrednio z kolumny bocznej strony głównej oraz zniechęcający do aktywności społecznościowych mechanizm hierarchizowania informacji na stronach kanałów poszczególnych użytkowników. Zdaniem Macieja Płonki z Edisondy oprócz kolejności chronologicznej powinny być inne opcje sortowania filmików w środkowej kolumnie strony głównej.
Opinie zebrane przez portal Wirtualnemedia.pl na temat nowej wersji YouTube’a
Konrad Łapin, prezes zarządu i dyrektor ds. sprzedaży w Fabryce Stron Internetowych
Pierwsze wrażenie po otwarciu nowej odsłony YouTube jest pozytywne. Serwis wydaje się ergonomiczny i czytelny. Wyraźny podział poszczególnych stref pomaga w organizowaniu dużej ilości informacji. Ekstrawagancje graficzne kończą się na kilku ikonkach i przejściach gradientalnych.
Nowe funkcje pozwalające na udostępnianie treści poprzez serwisy społecznościowe wydają się oczywistym standardem. Co zrozumiałe, firma z Mountain View stara się polaryzować różne serwisy wokół usługi Google+. Inne zmiany, jak możliwość personalizacji treści w ramach strony głównej czy też wygodny organizator list odtwarzania (dostępny obok awatara użytkownika), w mojej opinii także działają na korzyść strony.
Krótko podsumowując nowy interfejs YouTube’a: Google stara się trzymać zasady minimalizmu, podporządkowując formę funkcji. Jest to cenna zasada, zwłaszcza, że liczba funkcji rośnie z każdą aktualizacją.
Irena Mrozek, social media evangelist w Artegence
Po zmianie wyglądu Gmaila, googlowscy designerzy i programiści zabrali się za YouTube’a i nie da się ukryć, że wyszło im to bardzo dobrze. Oczywiście zmiana jest elementem akcji mniejszego lub większego ujednolicania wszystkich stron należących do giganta z Mountain View, zadanie było więc ułatwione, bo należało wpasować się w koncepcję. Ale wpasowano się na 5+ i nie odbierajmy zespołowi zasług. Co więcej, efekty pracy są tak dobre, że YouTube, wzorem Apple, nie chce, żebyśmy w tym designie cokolwiek zepsuli i nie pozwala nam na osobistą interakcję z portalem. Nie możemy więc zmienić kolejności subskrypcji w lewym pasku, wybrane przez serwis filmy w zakładkach „Muzyka” i „Rozrywka” nijak się mają do naszych preferencji i ulubionych, a usunięcie któregokolwiek z sugerowanych kanałów jest złudne, bo po odświeżeniu strony pojawia się on ponownie.
Ograniczone możliwości interakcji objawiają się nie tylko przy personalizowaniu strony głównej. Możliwości komentowania, lubienia i oceny fajności filmu się nie zmieniły, jednak konia z rzędem temu, komu uda się odnaleźć możliwość umieszczenia tzw. wideo response - narzędzia, które w autopromocji odgrywa nie byle jaką rolę.
Na plus warto na pewno zaliczyć dwa elementy: estetyczny i szybki przegląd filmów, które udostępnili nasi znajomi z Facebooka i Google+, oraz ułatwione subskrybowanie kanałów. O ile te dwie rzeczy osobno działają świetnie, o tyle razem już nie do końca. Wyeksponowanie społecznościowego aspektu dzielenia się filmami jest świetnym posunięciem, dostępnym już właściwie w każdej szanującej się aplikacji do przeglądania artykułów z internetu (np. Zite, Pulse), gdzie - wśród podzielonych na kategorie materiałów - mamy te udostępnione przez znajomych z Twittera, Facebooka i innych portali społecznościowych. Jednak w takich aplikacjach układ pomyślany jest tak, że dodanie nowych subskrypcji i kanałów nie wpływa na nasze obcowanie z polecanymi przez znajomych linkami.
Na YouTubie musimy liczyć na łut szczęścia - jeśli będziemy mieli nieszczęście zasubskrybować kanał, który nadaktywnie wrzuca kolejne filmy (co nie jest dziwne chociażby w przypadku redakcji i telewizji internetowych), filmy od znajomych znikną z naszego pola widzenia. YouTube bowiem postanowił poinformować nas o materiałach co najmniej z ostatniej doby, jeśli nie starszych. Mamy więc niekończący się ciąg filmów, a na szarym końcu te, które najprawdopodobniej interesują nas najbardziej. Oczywiście można kliknąć zakładkę Facebook lub Google+, jednak stronę główną nadal mamy zaśmieconą. Żeby było ciekawiej, zasubskrybowanego kanału nie da się odsubskrybować z panelu bocznego (tak jak - w teorii - możemy usunąć z listy kanał sugerowany), należy wejść we wszystkie subskrypcje i tam dokonać aktu uwolnienia się od hiperaktywnego użytkownika. No i niestety, ten krok nie usuwa z naszej „tablicy” potoku poprzednich filmów.
Wraz z nowym interfejsem pojawiła się też możliwość przetestowania nowego wyglądu kanału użytkownika. Po kliknięciu widzimy dużo zmian, niestety nie in plus. Po pierwsze główną stroną staje się tzw „kanał”. Nazwa jest adekwatna - kanał pokazuje nam wszystkie aktywności - przesłane filmy, komentarze, elementy dodane do ulubionych, playlisty itd. Tym, czego już nie widzimy na stronie głównej, jest player z filmem, który był naszym sztandarowym materiałem. Dla firm to niezmiernie ważna pozycja - reklama własna, zapowiedź konkursu, najlepsza kampania, video testimoniale, film mówiący dlaczego warto subskrybować - wszystko to znika. Wyeksponowana jest możliwość połączenia kanału z kontem na Facebooku i Twitterze, jednak biorąc pod uwagę bałagan, który zrobił się na głównej stronie po subskrypcji jednego z kanałów, warto mocno zastanowić się nad tą możliwością. Już i tak straciliśmy możliwość wyeksponowania najważniejszego dla nas filmu, nie warto spychać jeszcze przesłanych materiałów. Ale zaraz, przecież w kanale pokazuje się każda nasza aktywność na YouTubie. I tu pojawia się prawdziwy problem. Chcąc mieć nasze filmy na samej górze, nie możemy robić na YouTubie nic - skomentowanie czyjegoś filmu, polubienie go, stworzenie playlisty, wszystko to będzie spychać nasze filmy. Dzięki temu genialnemu posunięciu, firmowy kanał na YouTube staje się jedynie wizytówką, bo tak ważne do autopromocji narzędzia socjalizowania się, stają się czymś wielce niepożądanym.
Żeby nie było, że nowy YouTube ma same minusy, warto uhonorować prawą kolumnę, gdzie mamy znacznie więcej polecanych dla nas filmów niż w starszej wersji, łatwe wybieranie wielkości playera, możliwość dodania do listy „do obejrzenia”, która dostępna jest ze strony głównej (obok naszego awatara), i już wspomniany, naprawdę ładny design.
Michał Hryniszyn, dyrektor zarządzający agencji interaktywnej Migomedia
Zmiany, które zostały wprowadzone, w serwisie były potrzebne i są pozytywne. Odświeżony i zmodyfikowany układ oraz grafika są przyjemne w odbiorze, schludne i czytelne. Jednak nowy layout to tak naprawdę czubek góry lodowej, ponieważ zmiany są dużo głębsze.
Google wprowadziło w YouTubie nowe funkcjonalności: po zalogowaniu przedstawiana jest ostatnia aktywność związana z subskrypcjami; można przeglądać i dodawać nowe kanały do strony głównej; istnieje możliwość połączenia się z Google+, Facebookiem czy NK, aby udostępnić znajomym swoje ulubione treści. Strony kanałów są przebudowane, otrzymaliśmy nową nawigację i sekcję z kanałami. Większe miniatury filmów bardziej je wyróżniają i lepiej się je przegląda. Układ strony-kanału oparty jest o szablon, który można spersonalizować. Nowy YouTube stawia na większą personalizację i funkcje społecznościowe, co w obecnych czasach nikogo nie dziwi. W efekcie użytkownicy mają większe możliwości rozwoju swoich „odruchów społecznościowych”.
Moim zdaniem modyfikacje są korzystne, czas jednak pokaże, czy zmiany graficzne i funkcjonalne wpłyną pozytywnie na zadowolenie użytkowników i wzrost popularności serwisu. Mimo wielu negatywnych opinii, Google nie wycofa się z tych zmian, bo te z pewnością są wynikiem bardzo szczegółowych analiz, które pokazały, że wprowadzone modyfikacje są potrzebne i dobre. Dlatego użytkownicy będą musieli nauczyć się obsługi nowych funkcji, a Google w międzyczasie poprawi błędy i wdroży aktualizacje. Ostatecznie internauci otrzymają jeszcze lepszy YouTube, który będzie praktyczniejszy i przyjemniejszy w używaniu, co z pewnością docenią. Teraz YouTube ma szansę stać się centrum rozrywkowym z prawdziwego zdarzenia, a nie tylko serwisem z filmami.
Jarosław Dobrowolski, user experience designer w OS3 multimedia
Nowa odsłona YouTube jest może nie milowym, ale krokiem do przodu. Twórcy serwisu stawiając na aspekty społecznościowe, zarówno czynią ukłon wobec obecnie panujących trendów, jak i w bardzo wyraźny sposób pokazują, jak ważna jest dla nich personalizacja. Bardzo miło, że użytkownik może połączyć konto na YouTubie z profilem na Facebooku, Twitterze czy innym serwisie, od razu mając możliwość kontroli ustawień prywatności.
Sama strona główna zalana jest kontentem, który w poprawny sposób sugeruje odpowiadające naszym preferencjom materiały z subskrybowanych kanałów czy potencjalnie mogące nas zainteresować. Pozwala także łatwo wyszukać nowe filmy czy kanały, zachęcając do ciągłej eksploracji serwisu.
Jednak nie wszyscy użytkownicy mogą być zadowoleni. Wśród komentarzy są już narzekania na przeładowanie treścią czy utrudniony dostęp do playlist, które w lewym pasku z pewnością odnalazłyby się lepiej niż sugerowane kanały. Zwłaszcza te ostatnie, w połączeniu z „Wybranymi dla ciebie” filmami, mogą powodować lekki niesmak, udostępniając możliwość przemycania w tych obszarach treści reklamowych.
Nie może jednak zabraknąć pochwał zarówno dla lekkiej wizualnie szaty graficznej, sporych, lecz możliwych do wyłączenia form reklamowych, czy nowego układu oferującego wiele funkcjonalności, z których tak często korzystamy.
Paweł Kaczorowski, creative director w Eskadrze Opcom
Gdy usłyszałem o redesignie YouTube’a, nie spodziewałem się niczego więcej niż unifikacji wyglądu serwisu z pozostałymi produktami Google. Jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że panowie z Mountain View poszli jednak krok dalej.
Nie owijając w bawełnę: nowa odsłona YouTube’a bardzo mi się podoba. Przede wszystkim w oczy rzuca się nowy wygląd serwisu. Ciemniejsze tło, stonowana kolorystyka i zaskakujące (i przez niektórych długo wyczekiwane) usunięcie „nielsenowskiego” błękitu linków. Wszystko to robi bardzo dobre wrażenie. Zastąpienie krzykliwych kolorów stonowaną szarością pozwala skupić wzrok przede wszystkim na miniaturkach filmów. Podobnie zostały potraktowane playlisty, które teraz są atrakcyjnie pokazane w postaci listy miniaturek. Jest to podejście proste i bardzo efektywne, ponieważ użytkownik szybciej kliknie w miniaturkę, która go zainteresuje, niż przeczyta tytuł filmu. Kolejnym dobrym przykładem takiego podejścia jest zastosowanie ikonek użytkowników, co pozwala na szybsze wyłapywanie dostarczanych przez nich treści w strumieniu subskrybowanych kanałów.
Mocno wyróżniona kolorystycznie lewa kolumna (menu główne serwisu) potrzebuje jeszcze dopracowania. Nagłówki poszczególnych sekcji powinny mocniej odróżniać się od siebie, gdyż w tym momencie zlewają się w jedną całość.
Informacje zostały wreszcie pogrupowane, a dostęp do nich jest teraz intuicyjny, głównie dzięki wykorzystaniu architektury informacji łudząco podobnej do tej znanej z Facebooka. Mamy zatem odpowiednik walla wyłącznie z subskrybowanymi treściami, podczas gdy materiały polecane znalazły swoje miejsce w bocznej, prawej kolumnie oraz jako oddzielny dział w menu serwisu.
Warto też zastanowić się nad powodem takich zmian. Mając na uwadze tempo, w jakim rozwija się wideo w internecie, odpowiedź wydaje się oczywista. YouTube do tej pory był serwisem. w którym użytkownicy mogli dzielić się treściami wideo, a kwestie społecznościowe były w nim traktowanie pobocznie. Wall z subskrybowanymi materiałami, możliwość tworzenia biuletynów, a także inne zmiany pokazują , że YouTube szybko zbliża się funkcjonalnościami do swoich społecznościowych braci. Być może wreszcie Google znalazł sposób na wykorzystanie i zarabianie na YouTubie?
Dagmara Kardaszyńska, social marketing manager w Veneo
Wielu użytkowników do tej pory ignorowało funkcje społecznościowe YouTube’a. Standardowy scenariusz użytkowania polegał na wejściu do serwisu, skorzystaniu z wyszukiwarki i oglądaniu wybranego materiału wideo. W nowej wersji realizacja tego scenariusza została celowo zaburzona - wyszukiwarka (dostępna w szarej, stonowanej kolorystyce) została umieszczona u samej góry strony, nad kolorową reklamą banerową. W związku z tym pole wyszukiwania jest znacznie mniej zauważalne niż przykuwające wzrok elementy znajdujące się poniżej reklamy (utrzymane w ciemniejszej, bardziej wybijającej się kolorystyce). Użytkownik w pierwszej chwili zauważa boks umożliwiający logowanie i rejestrację. W następnej jest zachęcany do przeglądania polecanych filmów - skutecznym rozwiązaniem jest tutaj wyróżniona lewa belka zawierająca podział na kategorie, które w czytelny i łatwy sposób pozwalają dotrzeć do materiałów interesujących danego internautę. Ten zabieg, polegający na zmianie rozłożenia akcentów na stronie, powinien skutkować zwiększeniem ilości założonych kont (zapewne wielu użytkowników po raz pierwszy zainteresuje się tą opcją).
Szata graficzna zmienionego serwisu jest bardziej nowoczesna i elegancka, a przez to czytelniejsza w porównaniu do poprzedniej wersji. Czytelność osiągnięto jednak w niektórych przypadkach dość kontrowersyjnymi środkami - przykładem może być ujednolicenie wyglądu tytułów powiązanych wideo (obecnie wszystkie są czarne), które dopiero po wskazaniu myszką przybierają kolor niebieski lub fioletowy. Taki zabieg utrudnia przeglądanie filmów - żeby przekonać się, czy dany materiał był już oglądany, czy jeszcze nie, musimy najechać na niego kursorem.
Generalnie jednak YouTube stał się bardziej przyjazny dla użytkowników. Łatwiejsze jest tworzenie playlist ulubionych filmików oraz subskrybowanie interesujących kanałów. Bardziej wyeksponowane są kanały sugerowane do subskrypcji, a także bardziej intuicyjne przemieszczanie się po stronie, na której wyeksponowano możliwość subskrybowania kanałów oraz szybkiego przeglądania treści wideo. Jest więcej kategorii filmików sugerowanych przez YouTube’a (użytkownik może łatwiej dobierać i przeglądać treści według swoich preferencji). Treści i komentarze zamieszczane przez znajomych są teraz bardziej widoczne. Dodatkowo z kanału na YouTube’a można przekierowywać do innych wybranych stron czy profili w serwisach społecznościowych. Ważną nowością jest integracja z Facebookiem oraz Google+ - teraz można przeglądać aktywność swoich znajomych w zakresie zamieszczania plików wideo oraz ulubione strony na tych portalach społecznościowych (a klikniecie w odpowiedni link kieruje odpowiednio do strony lub profilu udostępniającego dany film). W samym wyglądzie kanałów nie ma bardzo wielkich zmian, chociaż niektóre rzeczy zniknęły i całość jest bardziej uporządkowana - do wyboru są cztery typy układu treści: twórca, blogger, sieć i wszystko.
Ważną pozytywną zmianą jest utworzenie panelu przeglądania subskrybowanych kanałów, który przypomina ten choćby z Facebooka czy Google+. W środkowej części strony pojawiają się najnowsze aktywności z ulubionych kanałów. Na stronach kanałów można polecać inne strony i profile. Oprócz tego YouTube na podstawie historii odwiedzin podpowiada sugerowane kanały i poleca wideo (było to również częściowo możliwe wcześniej, ale było mniej czytelne i przyjazne.
Co bardzo ważne, YouTube po zmianach staje się bardziej wartościowym serwisem społecznościowym dla firm, które w swoich planach marketingowych będą musiały poważniej przeanalizować również obecność i aktywność na tej platformie (z jednej strony jako twórcy kontentu wideo, z drugiej - jako przekierowujący ruch do wybranych stron docelowych). Doświadczenia poprzedniej wersji pokazały, że strony kanałów były mało odwiedzane, teraz po wprowadzeniu zmian jest szansa, że się to zmieni. Szczególnie powinno docenić zmiany vblogerzy i inni twórcy treści wideo.
Podsumowując: zmiany funkcjonalne wprowadzone na YouTubie powinny doprowadzić do zwiększenia aktywności społecznościowej użytkowników, a dzięki wyeksponowaniu i rozwinięciu elementów społecznościowych wzrośnie również wartość serwisu dla social media marketerów
Rafał Broniarek, strategy planner w 180heartbeats
YouTube robi zmianę w pierwszej kolejności na swoje potrzeby. Nowy layout wyraźnie promuje kanały. Dotychczas funkcjonowały one głównie jedynie jako repozytorium klipów użytkownika a subskrypcja kanału oznaczała w praktyce jedynie wyrażenie uznania dla twórcy, a nie jakieś konkretniejsze zacieśnienie więzi z nim. Nowy layout wyraźnie wskazuje, że w przyszłości kanały mają stać się jednym z kilku ważnych źródeł generowania dochodu. Stąd też silnie wyeksponowany w lewym, górnym rogu przycisk „Dodaj kanały”. Z kolei środkowa kolumna (w przypadku zalogowanych użytkowników często praktycznie pusta) wymusza wręcz na internaucie zasubsrybowanie jakichkolwiek kanałów. Dodatkowo, wyeksponowany profil użytkownika w lewym, górnym rogu zachęca do tworzenia własnego kanału. Wszystko w celu przygotowania serwisu do generowania dochodów wokół oryginalnego kontentu powstającego w ramach kanałów.
Poznając kolejne warstwy layoutu YouTube’a - wizualną, funkcjonalną, społecznościową, strategiczną, biznesową - można dostrzec coraz więcej plusów nowej wersji serwisu. Przy czym pierwsze wrażenie było szokiem. YouTube wyglądał tak, jakby ktoś właśnie kliknął w „Create new from template” w jakiejś aplikacji do tworzenia prostych, płaskich serwisów wideo. Drugie wrażenie wcale nie było lepsze. YouTube prezentował się tak, jakby ktoś raptem odkrył Facebooka i stwierdził, że wrzucenie klipów wideo w layout Facebooka zapewni serwisowi rynkowy sukces, a twórcy - sławę odkrywcy oczywistego, acz niedostrzeżonego wcześniej rozwiązania. Innymi słowy, w warstwie strategicznej sprawa prezentowała się również mało obiecująco. Na krytykę ze strony użytkowników zatem nie trzeba było długo czekać (proszę spojrzeć chociażby na komentarze do oficjalnego klipu promującego nowy layout). Nowe rozwiązania zawsze spotykają się z krytyką, jednak dalsza eksploracja serwisu przynosiła coraz lepsze wrażenia i oceny.
Szatę graficzną oraz user experience nowego YouTube’a należy ocenić pozytywnie. Z powodzeniem dążą do spójności z innymi serwisami Google. Treści i funkcjonalności są łatwo odnajdywalne, a składowe serwisu zrozumiałe. Zarządzanie własnymi klipami jest wreszcie przejrzyste i proste. Nowe, estetyczne statystyki filmów zachęcają do dodawania własnych treści i obserwowania rezultatów. Wyniki wyszukiwania są o wiele bardziej przejrzyste, niż wcześniej - polepszona ekspozycja playlist, widoczność tytułów poszczególnych klipów, otagowanie.
Środkowa kolumna (nie bez przyczyny przywołująca od razu skojarzenia z newsfeedem Facebooka) daje obietnicę interakcji z innymi użytkownikami. Ale na razie ogranicza się głównie do integracji z kontem Google+ oraz prezentacją zasubskrybowanych kanałów. Zatem pełni doznań charakterystycznych dla społeczności (wspólnych zainteresowań, rozmów, przeżyć, interesów itd.) na razie nie doświadczymy. I to obecnie dobrze zarówno dla użytkownika, jak i Google (właściciela YouTube). Po co rozmowy, które mogą toczyć się w nowym, stricte społecznościowym serwisie Google+, mają toczyć się na YouTubie? Na rozwijanie społeczności wokół YouTube przyjdzie czas. Jednak z pewnością dzięki połączeniu z Google+ oraz wygodniejszemu przeglądaniu zasubskrybowanych kanałów śledzenie aktywności znajomych będzie zdecydowanie wygodniejsze niż wcześniej. Natomiast sama funkcjonalność powiązania aktywności na YouTube z serwisami społecznościowymi jest dostępna na YouTubie od dawna. Aktualnie korzysta z niej około 2 proc. użytkowników. W związku z lepszym jej eksponowaniem należy się spodziewać wzrostu jej popularności, a w konsekwencji zwiększonego ruchu przychodzącego z serwisów społecznościowych. Pod względem poziomu zaangażowania użytkowników YouTube z pewnością odnotuje wydłużony czas przebywania w serwisie (głównie dzięki łatwiejszemu przeglądaniu kanałów) oraz większy poziom eksploracji kategorii kanałów ogółem.
YouTube otwarcie dąży do stania się kolejnym obliczem biznesu telewizyjnego. Zawiera umowy zarówno z wielkimi, jak i mniejszymi producentami kontentu, zachęca użytkowników do tworzenia własnych treści - regularnie dostarczanych i przyciągających widzów. Biorąc powyższe pod uwagę, nowy layout prawidłowo przygotowuje użytkowników na to, co ma nadejść. Pytanie tylko, czy internauci akurat tego od YouTube’a oczekują. Przecież są użytkownicy, którzy nie korzystają z subskrypcji, nie przesyłają swoich klipów wideo, nie chwalą się aktywnością na serwisach społecznościowych, ba - nie mają nawet konta na YouTubie, więc nie logują się, a jedynie oglądają filmy. Dopóki jednak kontent będzie darmowy (co zapowiada YouTube), spodziewam się, że użytkownicy będą w stanie o wiele drastyczniejsze zmiany zaakceptować.
Maciej Płonka, specjalista ds. badań użyteczności w Edisondzie
YouTube po ostatnich zmianach stał się społecznościowy jak nigdy. Momentami miałem jednak wrażenie, że ta „społecznościowość” jest na mnie nieco wymuszana. Na przykład nie doszedłem jeszcze do tego, w jaki sposób mogę usunąć przyciski Facebook’a i Google+ w lewej kolumnie, jeśli nie jestem zainteresowany łączeniem konta YouTube z tymi portalami.
Radykalnie zmieniono podstawowy scenariusz wykorzystania serwisu. Wolne przeglądanie jego zasobów, w oparciu o wyszukiwarkę czy funkcję „Przeglądaj”, zostało zdeprecjonowane na rzecz zasubskrybowanych kanałów i rekomendacji. Strona główna zachęca użytkownika do skupienia się na wybranych przez niego wcześniej treściach. Obecny wall sprawdza się o wiele lepiej niż wcześniejsze wiersze z rekomendacjami, kanałami itd. - serwis jest bezsprzecznie bardziej czytelny.
Poniżej profilu znajdują się domyślnie odnośniki do 5 pierwszych zasubskrybowanych przez użytkownika kanałów. Na podstronie ustawień tej sekcji, gdzie można wybrać pojawiające się w tej liście kanały, 10 pinezek jasno sugeruje limit wyświetlania. Niemniej jednak bez kliknięcia w „Więcej” na stronie głównej nadal widzimy tylko 5 pierwszych elementów. Co więcej, jeśli użytkownik zechce ustawić swoje 5 kanałów w określony sposób, musi klikać w pinezki w danej kolejności - nie ma możliwości jej zmiany inną metodą. Definitywnie zabrakło mi tutaj świetnego rozwiązania z innej części serwisu, mianowicie z edycji playlist, gdzie kolejność materiałów wideo ustawiać można prostym i wygodnym drag-and-drop.
Mam spore wątpliwości co do zlokalizowania „Sugerowanych kanałów” w obrębie lewego paska. Zakładam, że po zalogowaniu jest to strefa z moimi i tylko moimi treściami, stąd też sugestie YouTube’a w tym miejscu wydaję się być nieco nie na miejscu.
Duża część filmików, z których korzystam, jest publikowana na YouTubie w formie serii z odcinkami. Brakuje mi w obrębie nowego walla podstawowego sortowania. Jakkolwiek lista chronologiczna jest jak najbardziej racjonalnym wyborem, bardzo pomocna byłaby opcja posortowania listy po użytkownikach, którzy dodali wideo.
Podsumowując: pewne drobne kwestie, o których była mowa, na szczęście nie psują ogólnego dobrego wrażenia. Dla większości użytkowników zmiany będą krokiem w dobrą stronę. Cichy „pomruk niezadowolenia” może pojawić się tylko w przypadku zatwardziałych użytkowników nastawionych na klasyczne wyszukiwanie, niekoniecznie udzielających się w społecznościach.
Dołącz do dyskusji: Nowy YouTube: czytelny, społecznościowy, nie bez wad
Po co zmieniać coś, co działa dobrze?