Nowa dyrektywa unijna obejmie prawami pokrewnymi wydawców prasy. "Nie walczymy z Google"
- Naszym celem nie jest ściganie indywidualnych użytkowników, tylko uregulowanie relacji z pośrednikami zarabiającymi na treściach wyprodukowanych przez wydawców - mówił Wiesław Podkański, prezes Izby Wydawców Prasy podczas konferencji poświęconej prawom pokrewnym.
Wczoraj w Centrum Prasowym PAP odbyła się konferencja „Dlaczego dziennikarzom i wydawcom należą się prawa pokrewne”. Była ona poświęcona projektowi dyrektywy Komisji Europejskiej, który ma chronić prawa wydawców prasy na podobnej zasadzie, na jakiej chronione są prawa producentów muzyki, filmów czy programów komputerowych.
Tematem konferencji była dyrektywa unijna, dotycząca agendy o tzw. jednolitym rynku cyfrowym, której pierwsze projekty opublikowano 14 września. Jak mówił prezes Izby Wydawców Prasy Wiesław Podkański, są trzy główne powody, dla których Komisja Europejska postanowiła zająć się tą kwestią: cyberprzestępczość, zagrożenie terrorystyczne i ochrona nieletnich. Prawa autorskie, prawa wydawców to tylko część szerszego zjawiska.
Środowisko wydawców prasy od dawna czekało na inicjatywę Komisji Europejskiej, by zająć się kwestią ochrony prawnej wydawców wobec podmiotów wykorzystujących bez licencji treści prasowe na potrzeby swoich modeli biznesowych, co degraduje rynek prasowy. Prawa pokrewne, którymi według projektu dyrektywy objęci zostaną wydawcy prasy, będą ich chronić na podobnej zasadzie co producentów muzyki, filmów czy programów komputerowych. Wydawcy będą wreszcie uznani za podmioty prawa - bez uszczerbku dla autorów-dziennikarzy. I wydawcy, i dziennikarze staną się beneficjentami należnych im opłat za wykorzystywanie ich treści przez portale hostingowe, wyszukiwarki czy agregatory treści.
Jak mówił Wiesław Podkański, wokół praw pokrewnych dla wydawców prasy pojawiło się wiele nieporozumień, m.in. głosy, że powstanie „podatek od linków” albo że wydawcy europejscy poszli na wojnę z Google.
- To jest zupełne nieporozumienie. My nie walczymy z żadnym Google. Jesteśmy zainteresowani tym, żeby porządkować te relacje, a zainteresowani jesteśmy dlatego, że sprawa tzw. »monetyzacji kontentu«, czyli zarabiania na treściach, które produkują dziennikarze zatrudnieni w wydawnictwach, jest sprawą coraz ważniejszą. Przychodów z prasy ubywa, nakłady nam nie rosną, ale to nie oznacza, że spada nam liczba czytelników - mówił Wiesław Podkański.
Powołał się na badania przeprowadzone przez Izbę wraz z Narodowym Centrum Kultury, które pokazały, że czytelnicy rezygnują z czytania wydań papierowych na rzecz ich bezpłatnych wersji w internecie. - Nasze działania, by obniżyć ceny wydań, okazały się nieskuteczne, bo najtańsze zawsze jest to, co jest za darmo. Dlatego chcieliśmy te sprawy uregulować - tłumaczył Podkański. - Dyrektywa unijna o prawach pokrewnych została uchwalona 15 lat temu, nie objęły one wtedy prasy. M.in z tego powodu, że wtedy wydawców te prawa specjalnie nie interesowały, rynek prasy drukowanej przeżywał rozkwit, a poza tym sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, jeśli chodzi o internet. Najnowsze badania dowodzą, że skala piractwa w Polsce przekracza wszelkie możliwe rozmiary - mówił Wiesław Podkański. - Naszym celem nie jest jednak ściganie indywidualnych użytkowników, tylko uregulowanie relacji z pośrednikami zarabiającymi na treściach wyprodukowanych przez wydawców - zaznaczył. - Chodzi o to, by pośrednicy podzielili się zyskami z publikacji tych treści zarówno z wydawcami, jak i twórcami - tłumaczył prezes Izby Wydawców Prasy.
Kwestię podatku od linków wyjaśnił Jacek Wojtaś z Izby Wydawców Prasy. Jak tłumaczył, „zwykłe" linki odsyłają czytelnika np. do artykułu na stronie internetowej danego wydawcy i to dla niego generują ruch na stronie. Takie linki nie będą objęte planowaną regulacją. Zupełnie inaczej jest z linkami pozornymi, których pełno w sieci. One przekierowują czytelnika do w całości lub w części przekopiowanych artykułów zamieszczonych na portalu, który nie jest stroną wydawcy, który opublikował artykuł.
Jak podkreślał Jerzy Jurecki, wydawca "Tygodnika Podhalańskiego" i wiceprezes Stowarzyszenia Gazet Lokalnych, warto, by w tej kwestii wszyscy wydawcy, wszystkie media były solidarne i mówiły jednym głosem.
- Jeśli się przyzwyczaimy do tego, że jest jakaś ochrona, jeśli przyzwyczaimy tych, którzy pobierają nasze treści, że to jest po prostu kradzież, to może troszkę to ukrócimy - przekonywał Jerzy Jurecki.
Dr Ewa Laskowska, ekspertka ds. praw autorskich z Uniwersytetu Jagiellońskiego, zaznaczyła, że proponowany przez KE zakres praw pokrewnych wydawców jest tak naprawdę bardzo ograniczony. Według propozycji KE ochrona wynikająca z prawa pokrewnego wydawców będzie dotyczyć publikacji dziennikarskich, ale tylko tych cyfrowych i dostępnych online, nie kopii materialnych ani zdigitalizowanych wersji gazet papierowych. Nowemu prawu nie będą podlegać np. publikacje offline, czyli wersje czasopism w PDF. Nie wszystkie zapisy przyjmowanej dyrektywy są także wystarczająco dookreślone. Niejasne są np. sformułowania, że prawo dotyczyć będzie „publikacji dziennikarskich” czy „treści o tematyce ogólnej bądź specjalistycznej”. Jak zaznaczyła Ewa Laskowska, dyrektywa unijna jedynie wyznacza ogólne kierunki tego, jak powinno wyglądać prawo w całej Unii Europejskiej. Oznacza to de facto, że państwa członkowskie zdecydują, w jaki sposób te zapisy wprowadzą do swoich systemów legislacyjnych. Jak to będzie w praktyce wyglądało, dowiemy się dopiero za kilka lat.
Dołącz do dyskusji: Nowa dyrektywa unijna obejmie prawami pokrewnymi wydawców prasy. "Nie walczymy z Google"