Mateusz Morawiecki o karze KRRiT dla TVN24: zostanie wyklarowana, jestem za swobodą nawet skrajnie stronniczych mediów
- Myślę, że ta sprawa bardzo szybko zostanie wyklarowana, w prawo czy w lewo. Ja zdecydowanie jestem za tym, aby była swoboda wyrażania przez media swoich opinii, nawet jeżeli one są skrajnie stronnicze - w taki sposób karę dla TVN24 nałożoną przez KRRiT skomentował w czwartek premier Mateusz Morawiecki. - Ukarane medium odwoła się do sądu i wtedy zostanie wszystko wyjaśnione, tak jak w normalnym demokratycznym państwie - dodał.
Kara została nałożona na nadawcę TVN24 przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji za naruszenia przepisów w relacjach stacji z wydarzeń w dniach 16-18 grudnia ub.r. Wtedy posłowie PO i Nowoczesnej zaczęli blokować mównicę w sali plenarnej Sejmu, a przed parlamentem i Pałacem Prezydenckim trwały protesty (w nocy z 16 na 17 grudnia starano się posłom uniemożliwić wyjazd z terenu parlamentu). Według KRRiT w relacjach propagowano działania sprzeczne z prawem i sprzyjano zachowaniom zagrażającym bezpieczeństwu.
W środę Krajowa Rada przedstawiła szczegółowe uzasadnienie tej decyzji. Zarzuciła stacji m.in. że zaproszeni do studia goście byli stronniczy i zachęcali do udziału w manifestacjach, dziennikarze za późno poinformowali, że demonstracja została rozwiązana przez policję oraz nie opatrzono odpowiednim komentarzem ujęć z mężczyzną udającym zranionego.
W czwartek dziennikarze zapytali na konferencji prasowej o karę dla TVN nowo powołanego premiera Mateusza Morawieckiego, który przebywa z pierwszą wizytą w Brukseli.
- KRRiT jest instytucją konstytucyjną, nie podlega rządowi, więc ma autonomię do podejmowania tego typu uchwał. Ta uchwała może być zaskarżona do sądu i dopiero wtedy będzie wydana odpowiednia decyzja - komentuje premier Morawiecki.
- Ze swojej strony mogę powiedzieć, że wolne media są ogromną wartością, chcemy aby było jak najwięcej wolnych mediów. Nawet jeśli one są bardzo stronnicze to jesteśmy za tym, aby wolne media mogły dalej funkcjonować. W naszym kraju wolnych mediów jest tak wiele, że nie mamy na co narzekać, nie ma politycznej poprawności, która krępuje tak jak w innych krajach. Mamy bardzo wolny kraj. Myślę, że ta sprawa bardzo szybko zostanie wyklarowana, w prawo czy w lewo. Ja zdecydowanie jestem za tym, aby była swoboda wyrażania przez media swoich opinii, nawet jeżeli one są skrajnie stronnicze - stwierdza.
Morawiecki nie dostrzega jednak w uchwale Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o karze dla prywatnego nadawcy próby ograniczania wolności mediów.
- Na pewno nie jest to żaden zamach na wolność mediów, ale też sądzę, że ta kwestia będzie miała kontynuację. Zapewne ukarane medium odwoła się do sądu i wtedy zostanie wszystko wyjaśnione, tak jak w normalnym demokratycznym państwie - dodaje.
TVN odwołuje się do sądu, KRRiT jeszcze raz przeanalizuje sprawę
TVN do decyzji KRRiT odniósł się już w poniedziałek, kategorycznie nie zgadzając się z zastrzeżeniami do relacji TVN24 z protestów. Nadawca podkreślił, że jego dziennikarze „nie kreowali atmosfery poparcia dla wydarzeń, lecz relacjonowali w możliwie najpełniejszy sposób wydarzenia, co jest podstawowym zadaniem dziennikarstwa informacyjnego”, a analiza, na której oparto decyzję o grzywnie, jest stronnicza i nierzetelna. Zapowiedział też, że odwoła się do sądu.
Analizę dla KRRiT przygotowała dr Hanna Karp, religiolog, wykładowczyni Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. W rozmowie z wPolityce.pl dr Karp wytknęła w relacjach TVN24 m.in. słowa Katarzyny Kolendy-Zaleskiej, że jeśli posłowie opozycji będą usuwani z mównicy siłą, to protestujący mogą nie wytrzymać, oraz pokazywanie manifestantów bez żadnego komentarza dziennikarskiego. - To jest rzecz niedopuszczalna i jest niemożliwe, żeby jakakolwiek stacja telewizyjna zmieniała się w jawną i bezpośrednią tubę nawołującą niemal wprost do załamania prawnego porządku państwa i napaści na polityków - oceniła wykładowczyni WSKSiM.
Departament Stanu USA w oficjalnym komunikacie wyraził zaniepokojenie nałożeniem kary na nadawcę TVN24 (należącego od ponad dwóch lat do amerykańskiej firmy Scripps Networks Interactive). Z kolei Helsińska Fundacja Praw Człowieka uważa, że ukaranie TVN24 stanowi „poważną ingerencję w wolność słowa” i może stanowić próbę wywołania „efektu mrożącego” wśród innych prywatnych mediów starających się pełnić funkcję kontrolną wobec rządzących.
Teresa Brykczyńska, rzecznik prasowy KRRiT, w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl podkreśla, że nałożona kara jest „odwracalna”.
- Można ją naturalnie znieść, anulować, ale jedynie w drodze przewidzianej przepisami: po ewentualnym złożeniu przez TVN odwołania do KRRiT oraz po pozytywnym rozpatrzeniu tegoż odwołania. Sami z siebie nie możemy jej cofnąć. Chcę też zaznaczyć, że nie ma tutaj mowy o pochopnym, czy wręcz opresyjnym karaniu telewizji. Zanim KRRiT nałożyła karę, przez wiele miesięcy przyglądała się wszystkim telewizjom, to nie jest efekt krótkiego oglądania TVN przez członków Rady w grudniu ubiegłego roku. Decyzję poprzedziło wiele godzin analiz, gdyż ogromnie nam zależało, żeby nie oceniać pochopnie i nie podejmować decyzji w oparciu o wątłe podstawy - dodaje. Brykczyńska podkreśla też, że kwota kary - która zdaniem wielu jest zbyt wysoka - także wynika z przepisów. - Proszę, żeby napisał pan to tłustym drukiem: 1,48 mln zł to promil przychodów nadawcy w 2016 roku, stąd właśnie ta kwota. KRRiT jest organem państwowym, działającym w oparciu o ustawę. Nakłada to na nas określone obowiązki i wyklucza dowolność w działaniu - informuje.
Dołącz do dyskusji: Mateusz Morawiecki o karze KRRiT dla TVN24: zostanie wyklarowana, jestem za swobodą nawet skrajnie stronniczych mediów
Jakby albo nie wiedział co powiedzieć, a coś musiał, albo popierał karę, albo nie popierał.