SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Marek Sierocki

rozmowa o festiwalu w Sopocie i sytuacji na rynku muzycznym

Robert Patoleta:W jakim terminie odbędzie się tegoroczny Międzynarodowy Festiwal Piosenki w Sopocie?
Marek Sierocki : Tradycyjnie pod koniec wakacji - 23 i 24 sierpnia w Operze Leśnej. Nie jest to termin najlepszy dla festiwalu, bowiem w sierpniu większość gwiazd odpoczywa. Jednak taki termin to tradycja festiwalu i nie chcielibyśmy go zmieniać.

Jak wygląda tegoroczny program festiwalu?
Pierwszy dzień, tak jak już od kilku lat, poświęcony będzie muzyce świata. W tym roku będzie to muzyka europejska. Koncert otworzy Golec Uorkiestra. Towarzyszyć im będzie chór cerkiewny Oktoich, który zaistniał na ich trzeciej płycie oraz Kukla Band pod dyrekcją Zygmunta Kukli. Gościem specjalnym tego wieczoru będzie Irena Santor. Dlaczego akurat w koncercie "Muzyka świat"? Zaczynała bowiem od występów w zespole Mazowsze, który gra muzykę ludową. Chcemy specjalnie uhonorować panią Irenę jako zwyciężczynię pierwszego festiwalu w Sopocie w 1961 r. W drugiej części pierwszego dnia wystąpią Chico & The Gypsies. Założycielem zespołu jest Djeloul Bouchikhi, który jest również twórcą Gypsy Kings. W finale pierwszego dnia wystąpi korsykańska grupa I Muvrini. Zespół ten ma na swoim koncie własną wersję przeboju Stinga "Fields of Gold" z jego gościnnym udziałem. Najnowszy utwór "Jalalabad" wykonują z najpopularniejszym francuskim raperem MC Solaarem.
W drugim dniu wystąpią gwiazdy - Zucchero i Garou. Zucchero to włoski piosenkarz znany na całym świecie. Zagrał 1000 koncertów, sprzedał 11 mln. płyt. Z jego najnowszego albumu "Shake" pochodzi przebój "Baila", a także duet "I Lay Down" z Johnem Lee Hookerem. Było to ostatnie nagranie w karierze tego legendarnego artysty. Potem Kanadyjczyk Garou, który został odkryty przez Celine Dion w musicalu "Dzwonnik z Notre Dame". Oprócz utworów z jego płyty "Seul" usłyszymy "You Can Leave Your Head On" Joe Cockera, piosenki Jamesa Browna i Charlesa Aznavoura.

Czy to prawda, że zobaczymy również Celine Dion?
Tak, ale tylko na taśmie filmowej w utworze "Sous le vent" nagranym razem z Garou. Podczas koncertów artysty Celine pojawia się na telebimie.

Czym zostaniemy zaskoczeni w tym roku?
Zmieni się sposób realizacji. Będą dwie sceny. Na głównej na której wystąpią artyści. Druga znajdować się będzie na koronie widowni. Tam pojawią się tancerze, a na telebimie zobaczymy co dzieje się na scenie głównej. To będzie jakby odwrócenie sceny. Myślę, że będzie to bardzo ciekawie wyglądało. Zaskoczeniem będzie też jedna z osób prowadzących festiwal. Do tej pory festiwal prowadzili ludzie z dużym dorobkiem. W tym roku postanowiliśmy odwrócić sytuację. Debiutująca na antenie Jedynki Magda Mołek poprowadzi koncerty wraz z Arturem Orzechem i Tomkiem Kamelem. Magda występowała już w Canal +, RTL 7 i w Telewizji Puls. Od września będzie prezenterką Programu 1 TVP. Myślę, że podczas festiwalu w Sopocie będzie miała wspaniałe wejście na antenę.

Dlaczego do Sopotu zapraszane są gwiazdy zagraniczne coraz mniejszego formatu?
Proponujemy taki program na jaki nas stać. Trudno zrobić coś atrakcyjnego z powodu bariery finansowej. W tym roku mamy mniej pieniędzy niż wcześniej. Poza tym trudno już znaleźć wielkie gwiazdy, które jeszcze nie były w Polsce. Myślę, że Zucchero i Garou to tacy wykonawcy, dzięki którym publiczność w Operze Leśnej i przed telewizorami będzie usatysfakcjonowana.

Jakie gwiazdy chciał pan zaprosić do Sopotu w tym roku?

Niewiele brakowało, żeby w tym roku przyjechał Elton John. Z różnych przyczyn niestety nie doszło do jego występu. To artysta, który w swoim repertuarze ma 30 wielkich przebojów. Gdyby zaśpiewał z nich przynajmniej 20, to byłby to fantastyczny występ. Mimo, że Elton gościł w Polsce, do tej pory jego koncerty nie były pokazywane w naszej telewizji. Szkoda, że nie mogła przyjechać Kylie Minogue. Tutaj w grę wchodziły sprawy nie finansowe, lecz terminowe. Kylie nagrywa teraz nową płytę. W ostatniej chwili dostaliśmy od niej odpowiedź odmowną wraz z przeprosinami.

Jakie inne festiwale pan organizuje?
Przede wszystkim festiwal w Opolu, który jest mi najbliższy, bo dotyczy polskiej piosenki. Telewizja Polska jest jedynym medium w tak dużym stopniu promującym polską muzykę. Stacje radiowe grają mało rodzimych utworów. To dla mnie granda, że radia tak bardzo boją się grać nową muzykę polską. Przecież w tym roku w koncercie "Premiery" było co najmniej kilka piosenek zasługujących na to, aby stać się przebojami. Z nich tylko "Baśka" Wilków była numerem jeden przez osiem tygodni na radiowych listach przebojów. Szkoda, bo powinny zaistnieć tez takie zespoły jak Blue Cafe, Leszcze, Sex Bomba i w większym wymiarze Budka Suflera. Festiwal opolski jest promocją nowych utworów głównego nurtu piosenki. Ponadto prezentujemy także hip-hop, muzykę klubową i folkową. Przypomnieniem tego, co działo się przez ostatni rok między festiwalami opolskimi jest koncert "Superjedynki". W tym roku zgromadził gigantyczną ośmiomilionową widownię przed telewizorami.

A jak jest z festiwalem Eurowizji?

W trakcie mojej pracy w Jedynce miałem okazję uczestniczyć w organizacji jednego konkursu Eurowizji. Przeżyłem to strasznie, bo Piasek znalazł się tylko na 18 miejscu. Była to także moja porażka.

Jak można tłumaczyć wszystkie te porażki polskich wykonawców od czasu sukcesu Edyty Górniak?

Powiem brutalnie. Nie mamy u nas zbyt wielu wykonawców, którzy tworzą muzykę o europejskim czy światowym wymiarze. Obecnie nie mamy większych szans na ich powodzenie poza granicami naszego kraju. Taką sobie wyrobiliśmy opinię, że nikt na nas nie głosuje. Kraje nadbałtyckie głosują na siebie nawzajem. Tymczasem nasi sąsiedzi na nas nie głosują. Znaczące punkty dostajemy tylko od Niemców. Żartuję, że głosują na nas w ramach odszkodowań powojennych. A mówiąc serio, teraz powinno być trochę inaczej.

Czym obecnie zajmuje się pan jako szef rozrywki TVP 1?
Jestem odpowiedzialny za wszystkie nasze programy rozrywkowo-muzyczne. Do takich stałych pozycji należy "Lista przebojów", która prezentuje najpopularniejszą 20 hitów nadawanych w stacjach radiowych. Drugim programem jest "Wybierz teledysk" do którego można przesłać za pomocą maila pozdrowienia lub życzenia dla swoich najbliższych i wybrać swój ulubiony teledysk. Inne programy to: popularny teleturniej "Jaka to melodia", "Dziennik telewizyjny" Jacka Fedorowicza, sitcom "Lokatorzy", "Randka w ciemno", "Kabaret Olgi Lipińskiej", "Muzyka łączy pokolenia".

Czy na jesieni w Jedynce zobaczymy koncerty gwiazd?

Trudno powiedzieć, bo propozycje występów dostajemy w ostatniej chwili. Do tej pory u nas w studiu gościli tacy wykonawcy jak Enrique Iglesias, jego ojciec Julio, Bon Jovi, Chris Rea, Westlife, Ricky Martin, Sarah Connor, Roxette, Ronan Keating, Mark Knopfler. Gwiazd ze światowego topu było naprawdę wiele. Często są zachwyceni współpracą z nami. Członkowie grupy Westlife powiedzieli, że jeszcze nigdy nie mieli takich świateł i takiej realizacji. Byli tym zaskoczeni. Enrique Iglesias wykorzystał fragmenty występu w naszej telewizji do swojej promocji na świecie. Często dostajemy propozycje gotowych koncertów, na przykład występ Robbiego Williamsa w Royal Albert Hall, gdzie śpiewał słynne standardy swingowe i piosenki z repertuaru Franka Sinatry i Deana Martina.

Jak ocenia pan obecną sytuację na rynku muzycznym?
Rynek muzyczny jest odzwierciedleniem gospodarki w której przecież nie dzieje się najlepiej. Polską muzykę niszczy piractwo i to nie tylko to "stadionowe", ale przede wszystkim Internet. Łatwość zdobywania utworów i ich kopiowania ogranicza muzykę. Jeśli ludzie nie będą kupować płyt, to te nie będą powstawały. Żałuję, że środowisko muzyczne nie ma stałego lobbingu, a wszystkie akcje wykonuje się okazjonalnie. Nie ma silnego związku zawodowego muzyków, który by walczył o swoje prawa. Gdyby taki istniał, można by osiągnąć więcej.

Inną przyczyną słabej sprzedaży płyt jest ich zbyt wysoka cena.

Tak, płyty mogłyby kosztować mniej. Ceny są tak wysokie dlatego, że na każdym etapie ich produkcji płaci się podatek VAT. Państwo powinno umożliwiać jak największą sprzedaż płyt, bo wtedy będzie miało jak największe podatki. Mamy przykłady, że płyty mogą być tańsze i znajdują wtedy więcej nabywców, na przykład ostatni album Ich Troje. Płyty wsadzane do gazet również zabijają muzykę. Kto kupi płytę jakiegoś artysty, skoro wcześniej kupił za 3,50 gazetę w której jest krążek z jego najpopularniejszymi utworami? To jest tylko jednorazowy zysk dla wydawców i gazety.

Jaki wpływ na sprzedaż płyt ma promocja?
Każda promocja czy to prasowa, radiowa czy telewizyjna ma duży wpływ. Program 1 ma patronaty medialne nad wieloma artystami. My pomagamy artystom, artyści pomagają nam. To samo się napędza. Jeżeli my nie pomożemy tym artystom, to oni nie będą popularni. Jeśli weźmiemy sobie tych nieznanych artystów do programu, to nikt tego nie będzie chciał oglądać. Ubolewam tylko, że stacje radiowe grają tak zachowawczo. Grają dużo polskiej muzyki, ale starszej. Nie nadają nowych rzeczy.

Jaki jest stosunek Jedynki do debiutantów?
Wielu debiutantów nad którymi objęliśmy patronat radzi sobie nieźle, na przykład Kaja Paschalska czy Blue Cafe. Teraz Bracia Cugowscy, którzy wygrali koncert "Debiutów" w Opolu. Żeby zostać zakwalifikowanym do tego koncertu należy przesłać nam nagrania demo. Później wybieramy 50 wykonawców, których przesłuchujemy na żywo. A potem 10, 12 z nich jedzie do Opola. Jednak trzeba trochę zmienić ten system, bo programy ze stacji komercyjnych takie jak "Idol" czy "Droga do gwiazd" pokazują, że można to robić ciekawiej i bardziej medialnie. Może łatwiej w ten sposób wyłowić kogoś, kto zrobi karierę. Warto inwestować w młodych wykonawców, bo to jest nasza przyszłość.

2002-08-19

Dołącz do dyskusji:

 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl