Łukasz Wejchert i Marek Kapturkiewicz
Rozmowa z Łukaszem Wejchertem i Markiem Kapturkiewiczem, szefamiGrupy Onet.pl S.A., o nowych serwisach portalu oraz przyszłościmultimediów.
Robert Patoleta: - Czy platforma Onet.tv docelowozostanie przekształcona w telewizję internetową taką, jaką maWirtualna Polska?
Marek Kapturkiewicz, wiceprezes Grupy Onet.plS.A.: Internet jest medium nieliniowym i dlatego nienadajemy strumieniowo. Z tego powodu nie chcemy udawać, że Onet.tvto telewizja. To jest platforma, na której ukazują się różnegorodzaju treści multimedialne. Te programy mogą być bardzo krótkie,bardzo długie, mogą być złożone z klipów lub z solidnych blokówprogramowych. Wszystko zależy od tego, jaki pomysł na program ikanał ma redaktor prowadzący. Dzięki temu widz może spokojniewybierać to, co go w danym momencie interesuje.
- Ile było wejść do tej pory na Onet.tv?
M.K.: Według naszych szacunków przez pierwsze 2,5 tygodnia udałonam się zgromadzić blisko milion widzów "real users". Ten wynikmożna porównać z telewizyjnymi kanałami tematycznymi (tradycyjnatelewizja). Ciekawą sprawą jest to, ile klipów wideo emitujemymiesięcznie - 85 milionów w czerwcu 2007 roku (dotyczy to całegoOnet.pl, na Onet.tv przez pierwszy miesiąc wyemitowaliśmy 12milionów klipów).
- Współpraca z dostawcami kontentu jest na pewno tańsza niżwłasna produkcja. Czy planujecie zatem poszerzenie więcej własnychprogramów i więcej własnych tekstów?
M.K.: Będziemy powiększać produkcję własną poprzez zatrudnianiedziennikarzy oraz poprzez Web 2.0. Taki "user generated content" torównież komentarze użytkowników pod artykułami, a także strefablogowa oraz strefa stron "republiki". My naprawdę wierzymy w to,że portal jest tworzony przez odbiorców, a nie jestjednostrumieniowym dostarczeniem informacji, np. napisanej przezzatrudnionych etatowo dziennikarzy.
- W jaki sposób zamierzacie współpracować zużytkownikami. Może poprzez dziennikarstwoobywatelskie?
M.K.: To jest właśnie dziennikarstwo obywatelskie. Blogzazwyczaj kojarzy się z pamiętnikiem, a tymczasem może zawieraćwartościowe, autorskie wypowiedzi na konkretny temat. Zmiksujemy toz treściami kwalifikowanymi, których produkcje będziemy poszukiwaćw różnych miejscach. Nie kolekcjonujemy zawartości, my agregujemypreteksty do pojawiających się treści tych, którzy nas czytają.
- Będziecie korzystać z produkcji wideo użytkowników,tak jak jest to na Youtubie?
M.K.: Już korzystamy i będziemy to rozwijać, ale też nie chcemykopiować Youtube'a. Mamy pomysł, który jest pewną alternatywą nato, w jaki sposób korzysta się z tych treści. W gruncie rzeczy,jeżeli popatrzeć na stacje telewizyjne, to w dużym stopniu kupująkontent od kogoś, a w relatywnie niewielkiej ilości wyprodukowałygo same. U nas jest podobnie. Produkujemy także własne materiały -wywiady, audycje, relacje z wydarzeń o bardzo różnym charakterzepocząwszy od informacyjno-politycznego, a skończywszy na muzycznym.Ostatnio chociażby byliśmy jedną z redakcji, która zrobiłanajwięcej wywiadów z gwiazdami podczas Heineken Open'er Festival. Zkolei jeśli chodzi o dostawców, to wbrew pozorom Grupa ITIdostarcza nam jedynie około 15% treści.
- Dlaczego tak dużą uwagę skupiliście naZumi?
Łukasz Wejchert, prezes Grupy Onet.pl S.A.:Według naszych obserwacji i analiz, na rynku istniała nisza oogromny potencjale wzrostu. Z jednej strony były firmy specjalizująsię w wydawaniu papierowych książkach, tzw. yellow pages, oferująceswoje usługi także online, jednak nie do końca rozumiejące izaspokajające potrzeby internautów. Z drugiej zaś, firmyspecjalizujące się w dostarczaniu map, w tym również online.Brakowało na rynku serwisu, który by kompilował te projekty i wprzyjazny dla internautów sposób zaspokajał ich potrzeby. Stądnasza inicjatywa; stworzenie nowej kategorii w polskim Internecie -lokalizatory internetowe - oraz powołanie do życia Zumi.pl. Jak sięokazało nasze estymacje, okazały się trafne; internaucientuzjastycznie przyjęli projekt. Wystarczy spojrzeć na wyniki.Ponieważ Zumi, jako lokalizator internetowy, nie ma konkurencji,dlatego na potrzeby zobrazowania osiągniętych rezultatówporównaliśmy się do serwisów wyszukiwawczo-teleadresowych orazmapowych. Wprowadzony na początku kwietnia 2007 roku Zumi.pl, miałblisko 1,8 mln użytkowników. Co ciekawe, czas użytkowania serwisuwynosi 12,5 minuty i był dwa razy dłuższy niż u konkurencji. Już wpierwszym miesiącu działania, Zumi zdystansował inne serwisy izajął drugie miejsce, nieznacznie ustępując Panoramie Firm. Tenświetny wynik został osiągnięty w zaledwie 19 dni, podczas gdy innimieli na to cały miesiąc. Także w kolejnym miesiącu - maju- wynikbył bardzo satysfakcjonujący; byliśmy na drugim miejscu. A więcdobry wynik z pierwszego miesiąca, nie był rezultatem tylko iwyłącznie kampanii reklamowej. Po prostu, internautom Zumi.plprzypadł do gustu i chętnie z niego korzystają.
- Istnieją jednak mapy internetowe, które pokazująwięcej szczegółów niż Zumi, np. dojazdy. Czy zatem będziecierozwijać ten produkt?
M.K.: Zumi.pl, choć wprowadzony na rynek zaledwie trzy miesiącetemu, jest ciągle rozwijany. Od kwietnia 2007 liczba miejscowości wbazie lokalizatora zawierających pełną bazę adresową (siatką ulic znumerami) wzrosła o ponad 200 (do 1487), a liczba dróg zwiększyłasię o prawie 100 tysięcy km (do 392 tysięcy km). Trwa także całyczas proces wymiany zdjęć satelitarnych na najświeższe - w kwietniui maju 2007 satelita Ikonos na potrzeby Zumi sfotografowałWarszawę, Katowice, Poznań oraz wiele mniejszych miejscowościważnych dla osób planujących urlop np. Hel czy Szczyrk. Dzięki temuZumi zawiera najbardziej aktualne zdjęcia satelitarne wielupolskich miast. Przykładem są niedawno ukończone inwestycje wWarszawie, np. zdjęcia satelitarne Złotych Tarasów.
L.W.: O unikalności tego rozwiązania w polskim internecie przesądzapołączenie najnowszych technologii wyszukiwawczych ilokalizacyjnych. Zumi to blisko milion aktualnych wizytówek firm,urzędów i instytucji użyteczności publicznej; blisko 1.300 planówmiast i miejscowości oraz 1.700.000 punktów opisanych adresami;pełna sieć drogowa Polski; zdjęcia satelitarne całej powierzchniPolski, w tym ponad 110.000 km2 jej powierzchni (wszystkienajważniejsze miasta i miejscowości w Polsce) na zdjęciach owysokiej rozdzielczości tzn. 0,8 metra; a także routing, czylimożliwość wyznaczania trasy dojazdu na mapie wraz z opisem trasyoraz wyszukiwanie adresów wzdłuż wybranej trasy.
- Portal o2 tworzy podobne do siebie serwisy, aby nasycićrynek i skupić większość internautów zainteresowanych danymitematami. Co sądzicie o takim, trochę partyzanckimpodejściu?
M.K.: Jest to naturalna droga dywersyfikacji mediów. My w niejponiekąd uczestniczymy, aczkolwiek to podejście ma swojeograniczenia. Wydaje się, że jest pewna granica tego rozdrabnianiasię na bardzo różne egzekucje, bardzo różne wortale. Trzeba sięzastanowić, czy istnieje inny sposób na to, żeby użytkownik poczułpewną integralność "kontentowo-kontekstową". Najprostsze jestzrobienie osobnego serwisu pod osobnym brandem, ale jest jeszczekilka innych na to metod. Na przełomie trzeciego i czwartegokwartału tego roku spróbujemy pokazać, jak można do tego podejść,co nie oznacza, że nie będziemy uruchamiali podobnychinicjatyw.
- Zatem jak można do tej sprawy podejśćinaczej?
Ł.W.: Pudelek jest akurat dobrym przykładem wchodzenia na nowe,jeszcze niezagospodarowane obszary. Serwis plotkarski w takiejformie wcześniej nie istniał na naszym rynku. Ale to rozdrobnienienie może być za duże, bo ciężko jest wówczas zbudować duży ruch naposzczególnych "sajtach". Staramy się wchodzić w takie obszary,gdzie można coś zmienić. Albo w takie, gdzie technologia wprowadzalepszy model biznesowy i lepszy produkt dla użytkowników.
M.K.: W tym roku wokół Onetu powstały dwa inne duże projekty -tvn24.pl oraz Zumi.pl. Najbliższe miesiące przyniosą kolejneegzekucje, o których nie możemy na razie mówić. Na pewno nie ma ichu konkurencji w takiej formie, jaką my zamierzamy wprowadzić.
- Jak wyglądają wyniki reklamowe za pierwsze półrocze 2007r.?
M.K.: Jeszcze na te wyniki za wcześnie. Nie mniej, w WielkiejBrytanii Internet zgarnia już 18% całego reklamowego tortu. Myjesteśmy trochę dalej, ale wcale nie jesteśmy w tyle Europy.Przyrosty są ambitne i teraz według różnych szacunków możnazaryzykować, że jesteśmy w granicach 6%, jak nie więcej. Topokazuje, że jesteśmy medium o ogromnych możliwościach i ogromnympotencjale. Jeżeli chodzi o wydatki reklamowe, to według ExportMonitora jesteśmy na miejscu piątym w kategorii stacjitelewizyjnych po Jedynce, Dwójce, Polsacie i TVN-ie. Warto takżeprzypomnieć, że udział Onetu w polskim torcie reklamy online wahasię na przestrzeni ostatnich lat na poziomie 35-37%.
- Jaka będzie przyszłość multimediów?
M.K.: Zawsze ogromnie ważny będzie dobry jakościowo kontent,tzw. treści kwalifikowane. Coraz częściej będą pojawiały sięciekawe materiały od użytkowników. Czy to oznacza, że terazwszystko będzie "na żądanie"? Na pewno wiele osób, zwłaszczamłodych, dokonywało będzie wolnego wyboru. To jest nowy paradygmatmarketingowy, że wolność wyboru musi być zaszyta w propozycji,która trafia do odbiorcy. Jednak z drugiej strony, wielu będziechciało konsumować zaprogramowany strumień informacji.
Ł.W.: Następuje konwergencja, multidystrybucja i demokratyzacjawszystkich mediów. Z punktu widzenia użytkownika to jest lepszyświat. Oznacza to, że użytkownik będzie mógł oglądać to, co chce,kiedy chce i na jakim urządzeniu jest mu najwygodniej.Najważniejsze, aby było szybko, łatwo i w dobrej jakości.
M.K.: Dotknęliśmy wszystkich tych światów. Onet jest dostępnyprzez komputer, satelitę, komórkę. Jakość przekazu z miesiąca namiesiąc się poprawia. To jest właśnie przyszłość.
Rozmawiał Robert Patoleta
Dołącz do dyskusji: Łukasz Wejchert i Marek Kapturkiewicz