LPP odstępuje od umów najmu 29 proc. powierzchni sklepów w Polsce. „Rzeczywistość handlowa będzie zupełnie inna”
Firma odzieżowa LPP (należą do niej marki Reserved, Cropp, House, Mohito i Sinsay) zdecydowała się odstąpić od umów najmu ok. 29,5 proc. powierzchni handlowych wykorzystywanej przez jej sklepy. Argumentuje, że w obecnej sytuacji umowy na dotychczasowych warunkach nie mogą być kontynuowane, jest natomiast otwarta na renegocjonowanie ich z właścicielami centrów handlowych.
W komunikacie giełdowym LPP nie podano, w jakim stopniu wypowiedzenie umów najmu dotyczy poszczególnych sieci sklepów należących do firmy.
Na koniec września ub.r. spółka miała w Polsce 908 placówek handlowych, a licząc z zagranicą - 1 746. Największą siecią jest Reserved z 453 sklepami (2 więcej niż rok wcześniej), a dalej są Cropp - 362 (tyle samo co przed rokiem), House - 319 (7 mniej), Mohito - 290 (jeden mniej) i Sinsay - 302 (46 więcej). Do firmy należało też 20 outletów, o 8 mniej niż rok wcześniej.
„Głęboka zmiana modelu biznesowego sklepów”
LPP w komunikacie giełdowym podkreśliło, że „wobec zaistniałych okoliczności spowodowanych pandemią COVID-19 wykonywanie umów, o których mowa na dotychczasowych warunkach jest trwale niemożliwe, co uzasadnia skorzystanie przez LPP z przysługujących LPP uprawnień”. Firma zaznaczyła, że „wyraża gotowość do podjęcia z galeriami handlowymi rozmów na temat nowych umów, zawierających warunki adekwatne do nowych okoliczności”.
- Celem zarządu jest adaptacja warunków sprzedaży z wykorzystaniem powierzchni handlowej w galeriach handlowych do bezprecedensowej zmiany stosunków gospodarczych i społecznych wywołanych COVID-19 oraz wprowadzonymi zakazami i ograniczeniami prowadzenia handlu przez rząd RP. Zniesienie zakazu handlu z oczywistych względów nie mityguje ryzyka długotrwałego spadku zainteresowania klientów odwiedzinami i zakupami w galeriach handlowych co negatywnie i długotrwale wpłynie na poziomy przychodów w tym kanale sprzedaży po zniesieniu zakazu - uzasadniła spółka.
W środę premier Mateusz Morawiecki poinformował, że od 4 maja ponownie będą mogły działać sklepy niespożywcze w galeriach handlowych, zamknięte w połowie marca, przy czym z wieloma obostrzeniami sanitarnymi.
LPP wyliczyło, że przewidywane ograniczenia w postaci montowania w galeriach handlowych kamer termowizyjnych z pomiarem temperatury i segregacją klientów na różne grupy ryzyka (czerwoną, żółtą i zieloną), ostrzeżenia z megafonów o ryzyku COVID-19, obowiązek dokonywania zakupów w maseczkach i gumowych rękawiczkach ograniczających swobodne dotykanie i przymierzanie towarów, a także ograniczenia co do liczby klientów w sklepie i galerii handlowej.
- (To) powoduje, że rzeczywistość handlowa będzie zupełnie inna. Uzasadnia to od strony prawnej odstąpienie od dotychczasowych umów. Wymusza też głęboką zmianę modelu biznesowego sklepów funkcjonujących w galerii handlowych i samych galerii handlowych oraz określenie nowych warunków ewentualnej współpracy - podkreśliła firma.
Zaznaczyła, że zdecydowała się na odstąpienie od umów najmu „kierując się najlepiej pojętym interesem spółki i jej wszystkich interesariuszy, a więc akcjonariuszy, pracowników i kontrahentów”.
Wiceprezes LPP: w br. nie sprzedamy odzieży za 1 mld zł
Sławomir Łoboda, wiceprezes LPP, podczas wideokonferencji stwierdził, że jeśli firma nie osiągnie porozumienia na nowych zasadach z właścicielami centrów handlowych, w najbliższy poniedziałek nie otworzy sklepów, których dotyczy odstąpienie od umów najmu.
Podkreślił przy tym, że jego zdaniem uda się uzgodnić nowe warunki współpracy ze znakomitą większością galerii handlowych.
Według swoich szacunków LPP po pierwszym półroczu będzie mieć niesprzedaną odzież o wartości 400 mln, a w całym br. jej wartość wzrośnie do ok. 1 mld zł.
Sławomir Łoboda zauważył, że marzec i kwiecień są dla sklepów odzieżowych najlepszymi miesiącami, bo „towar sprzedawany jest z pełną marżą”. W związku z zamknięciem jej sklepów stacjonarnych od połowy marca, firma szacuje, że w marcu zanotowała 120 mln zł straty operacyjnej, a w kwietniu - 110 mln zł.
W połowie kwietnia sklepy LPP działały jedynie w 4 krajach
- Wprowadzone ograniczenia w funkcjonowaniu placówek handlowych będą miały negatywny wpływ na wyniki sprzedażowe i finansowe Grupy. Jednocześnie bez ograniczeń działają sklepy on-line w 30 krajach i osiągają wysokie wzrosty sprzedaży - poinformowało w komunikacie giełdowym w połowie kwietnia.
W prezentacji dodało, że jej sklepy stacjonarne działają jedynie w Finlandii, Egipcie, na Łotwie i Białorusi. Ogółem po wprowadzeniu ograniczeń ruch w jej sklepach stacjonarnych zmalał o 90 proc. z czwartym tygodniu marca, a o 100 proc. w pierwszym tygodniu kwietnia.
Firma zaznaczyła, że będzie realizowała „działania mające na celu intensywny rozwój kanału e-commerce”. Zamierza zwiększyć nakłady marketingowe oraz prowadzić duże promocje cenowe (-25 proc. na nową kolekcję, a na wybrane elementy nawet do -50 proc.).
Dodała, że w jej e-sklepach nastąpiły trzycyfrowe wzrosty - w czwartym tygodniu marca o 121 proc., a w pierwszym tygodniu kwietnia o 148 proc. Nie zrekompensowało to jednak spadków w sklepach stacjonarnych - łączna sprzedaż LPP w trzecim tygodniu marca zmalała o 65 proc., a w kolejnych tygodniach było to 69 i 78 proc.
Oszczędności w czynszach i wynagrodzeniach
W związku z zamknięciem sklepów stacjonarnych LPP zamierza obniżyć ich dwie główne kategorie kosztów: czynsze (ich 70 proc. to część stała, reszta zależy od obrotów) i wynagrodzenia pracowników (jedna piąta to bonusy). Firma dodała, że miesięcznie wydaje na czynsze ok. 100 mln zł. Obecnie stara się renegocjować stawki, tak żeby całość czynszu zależała od obrotów w danym sklepie.
W Polsce udało się uzyskać wakacje czynszowe na okres zamknięcia sklepów. Firma podkreśliła, że duże wsparcie zapewnił w tej sprawie rząd, za to w innych krajach nie ma takiej pomocy ze strony władz państwowych.
Na wynagrodzenia w sklepach i centrali LPP przeznacza ok. 90 mln zł miesięcznie. W obecnej sytuacji część pracowników została wysłana na zaległe i bieżące urlopy, osoby zatrudnione w sklepach nie otrzymują bonusów, więc ich pensje zmalały o 20 proc. Zarząd firmy pod koniec marca ogłosił do czasu ustabilizowania jej sytuacji będzie pracował za symboliczną złotówkę.
LPP złożyło w Polsce wniosek o tzw. postojowe dla pracowników, stara się skorzystać ze wsparcia publicznego także w innych krajach. Szacuje, że uzyska dzięki temu ok. 18 mln zł miesięcznie na wydatki pracownicze.
Po otwarciu sklepów duże spadki sprzedaży, nadal wzrosty w e-commerce
Według LPP po tym jak sklepy stacjonarne zostaną ponownie otwarte, wiele miesięcy zajmie powrót do wyników sprzedażowych sprzed epidemii. Firma prognozuje, że w pierwszym miesiącu po otwarciu sprzedaż będzie o 90 proc. niższa niż rok wcześniej (w przeliczeniu na metr kwadratowy sklepu), a dopiero od szóstego miesiąca spadek zmniejszy się do 30 proc.
- Zakładamy powolny powrót do otwarć centrów handlowych, różny w zależności od kraju. Wszystkie sklepy LPP mogą być otwarte dopiero w czwartym tygodniu czerwca 2020 - podała firma w prezentacji.
Zaznaczyła, że trzycyfrowy wzrost sprzedaży w jej sklepach internetowych będzie utrzymywać się tak długo, jak zamknięte będą sklepy stacjonarne. Natomiast po ich otwarciu może zmaleć do „wysokich dwucyfrowych poziomów”.
Według LPP po wznowieniu handlu stacjonarnego klienci będą zwracać uwagę na bardziej przystępne cenowo marki, robić bardziej selektywne zakupy, zorientowane na modele uniwersalne i odzież typu homewear, a także na aspekty ekologiczne (np. czy materiały nadają się do recyklingu).
Firma zaznaczyła, że jej marki są pozycjonowane w średnim przedziale cenowym. Podała, że w sezonie 2019-20 średnia sztuka odzieży Mohito kosztowała 64 zł, Cropp - 54 zł, Reserved - 53 zł, House - 51 zł, a Sinsay - 23 zł.
40 proc. mniej zamówień na jesień i zimę, będą wyprzedaże
LPP nadal ocenia, że epidemia ma mały wpływ na łańcuch dostaw firmy. - Fabryki w Chinach, Kambodży, Myanmarze działają w standardowym trybie. Natomiast fabryki w Bangladeszu i Indiach są zamknięte, a w Turcji i Pakistanie produkcja jest ograniczona. Jednocześnie magazyny w Polsce, Rosji i Rumunii przyjmują towary i realizują wysyłki do sklepów on-line - opisano w komunikacie giełdowym
Firma zaznaczyła, że na koniec stycznia br. miała zapasy towarów o wartości 1,92 mld zł, a na koniec marca - 2,05 mld zł. Była to w całości odzież z kolekcji wiosenno-letniej.
- Po otwarciu centrów handlowych celem LPP będzie efektywne wyprzedanie części towaru. Niesprzedana część towaru z kolekcji wiosna/lato zostanie przeniesiona do kolekcji jesień/zima 2020 lub wiosna/lato 2021 - zapowiedziała w prezentacji.
Dodała, że zamówienia dotyczące tegorocznej kolekcji jesień/zima zmniejszyła o 40 proc.
620 mln zł mniej na inwestycje
W obecnej sytuacji LPP zdecydowało się zmniejszyć wydatki inwestycyjne na najbliższy rok o ponad połowę - o 620 mln zł do ok. 500 mln zł. Firma będzie otwierać mniej nowych sklepów, ich łączna powierzchnia handlowa zwiększy się o ok. 10 proc.
Ponadto wstrzymała rozbudowę swojej siedziby w Gdańsku i przesunęła na później budowę centrum dystrybucyjnego w Brześciu Kujawskim. Jego uruchomienie zapowiedziano w maju ub.r., informując, że będzie kosztować ok. 500 mln zł i zapewni ok. 100 tys. metrów kwadratowych powierzchni magazynowych.
- W pierwszej połowie 2020 roku ogłoszony zostanie przetarg na realizację i rozpocznie się etap budowy. Finał prac budowlanych i rozpoczęcie montażu technologii logistycznej planowane są na pierwszą połowę 2021 roku. Końcowym etapem będzie uruchomienie technologii logistycznej, co potrwa około roku. Pierwsze wysyłki z produktami LPP ruszą z Brześcia Kujawskiego w świat w pierwszej połowie 2022 roku - planowano rok temu.
Obecnie firma planuje, że na jego budowę przez najbliższy rok przeznaczy tylko 50 mln zł, a dopiero w kolejnym roku ma to być 650 mln zł.
Wydatki inwestycyjne na sklepy w najbliższym roku mają wynieść 400 mln zł, a w kolejnych dwóch - 600 i 500 mln zł.
Łącznie na inwestycje LPP w nadchodzących 12 miesiącach przeznaczy 500 mln zł, natomiast w następnych - już 1,34 mld zł.
Na razie bez zysku, nie będzie dywidendy i emisji akcji
Wiceprezes LPP Przemysław Lutkiewicz podczas telekonferencji przyznał, że mimo wzrostu sprzedaży internetowej, zmniejszenia kosztów sklepów stacjonarnych i wsparcia ze strony państwa firma w marcu, kwietniu i prawdopodobnie także maju zanotuje straty.
- Mamy nadzieję, że gdy sklepy zostaną otwarte, będziemy mieć pewien zysk - zaznaczył.
Zarząd LPP zdecydował, że będzie rekomendował akcjonariuszom niewypłacanie dywidendy z zeszłorocznego zysku. Firma nie opublikowała jeszcze całorocznego raportu finansowego, natomiast w pierwszych trzech kwartałach zanotowała 6,39 mld zł przychodów sprzedażowych i 110,52 mln zł zysku netto.
Wcześniej LPP wypłacało dywidendę nieprzerwanie przez 10 lat. W ub.r. przekazało akcjonariuszom 110,06 mln zł z 505,2 mln zł zysku w 2018 roku.
Spółka nie planuje nowej emisji akcji ani obligacji. Zapowiedziała, że zgodnie z harmonogramem będzie wypłacać odsetki z papierów dłużnych wyemitowanych w ub.r.
W prezentacji LPP poinformowało, że ma linie kredytowe o wartości 1,4 mld zł i na bieżąco obsługuje swoje zadłużenie. Dokładne cele finansowe na najbliższy rok (od br. firma raportuje w cyklu luty-styczeń) będą podane w raporcie rocznym, który zostanie opublikowany 21 maja.
Dołącz do dyskusji: LPP odstępuje od umów najmu 29 proc. powierzchni sklepów w Polsce. „Rzeczywistość handlowa będzie zupełnie inna”
zaznaczajcie jakoś te artykuły sponsorowane od LPP