Po bułki do internetu, czyli jak po epidemii zmienią się nawyki zakupowe Polaków
Jeszcze w ubiegłym roku spora część Polaków nie chciała w ogóle robić zakupów spożywczych online Epidemia koronawirusa już zmienia ten nawyk. Zdaniem ekspertów, Polacy jednak nie porzucą tak szybko tradycyjnych sklepów na rzecz e-grocery.
W 2019 roku dla polskiego konsumenta główną barierą przed robieniem zakupów spożywczych w internecie była chęć osobistego wyboru towarów z półki. Czterech na dziesięciu klientów nie miało zaufania do jakości i świeżości oferowanych w internetowej sprzedaży, a co czwarty nie chciał płacić za dostawę (dane Starcom HX Study).
Epidemia koronawirusa przewartościowała jednak potrzeby konsumentów - dostępność stała się znacznie ważniejsza niż wygoda zakupów. Sieci handlowe w kilak tygodni wprowadziły w różnej formie opcję zrobienia zakupów spożywczych online (m.in. Biedronka, Żabka, Kaufland, a niedługo również Lidl).
Większość Polaków (63 proc., za IRCenter) uważa, że nawyk kupowania w internecie zostanie z nami na dłużej także po zakończeniu pandemii koronawirusa. Czy oznacza to, że produkty żywnościowe także będziemy kupowali głównie online? Niekoniecznie, bo jak wskazują prognozy Nielsena, gdy tylko wróci możliwość bezpiecznego odwiedzania sklepów, konsumenci będą do nich stopniowo wracać. A przed pandemią chodzili do nich średnio aż 40 razy miesięcznie.
Zakupy online nie wyborem, a koniecznością
- Przed epidemią około 15 milionów Polaków powyżej 15 roku życia nie kupowało w internecie. Nie mieli wystarczająco dużych środków na wydatki, więc unikali zakupów lub ich po prostu nie lubili i ograniczali do koniecznego minimum. Nie chcieli też zmieniać swoich zwyczajów zakupowych związanych z odwiedzaniem sklepów stacjonarnych - analizuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Przemek Dwojak, senior director z GfK.
Analityk wskazuje, że FMCG była najrzadziej wybieraną kategorią produktową w sklepach online.
- Epidemia, której obecnie doświadczamy uruchomiła, wręcz radykalnie zakupy internetowe w tej dotychczas raczkującej kategorii produktowej. Wywołały ją przede wszystkim obawa przez zarażeniem COVID-19 i unikanie sklepów stacjonarnych oraz ograniczona dostępność do sklepów i związane z nią kolejki przed sklepami. Z tych powodów, konsumenci chcąc zrobić zakupy spożywcze oraz drogeryjne, aby zaopatrzyć się w potrzebne produkty na czas kwarantanny udali się na zakupy online. Zatem powodem, który uruchomił lawinowy wzrost zakupów FMCG w internecie nie była moda, wygoda czy wyjątkowe doświadczenie klienta, a po prostu zwykła konieczność podyktowana ograniczeniem w funkcjonowaniu sklepów stacjonarnych - wymienia Przemek Dwojak.
Zdaniem eksperta bardzo trudno dziś jednoznacznie ocenić, jaki odsetek konsumentów z konieczności zaopatrujących się w żywność w internecie, będzie to robić dalej już po zakończeniu sytuacji epidemicznej.
FMCG w internecie przyspieszy
- Być może liczba osób kupujących FMCG online od czasu do czasu się podwoi lub nawet potroi. Przed epidemią to było ok. 800 tys. osób, głownie mieszkańców dużych miast dla tzw. e-grocery oraz ok. 2,5 miliona osób, które kupowały online kosmetyki i detergenty. Ale dla rozwoju tego kanału wciąż będzie się liczyła częstotliwość i wartość koszyka osób, które takich zakupów będzie dokonywać - ocenia Przemek Dwojak.
Łukasz Sztuczyński, Lead Shop+ w Mindshare Polska mówi z kolei, że "sprzedaż w kanale e-grocery rosła jeszcze przed wybuchem epidemii, o około 15% rocznie". - Sama epidemia jedynie przyspieszyła ten wzrost w krótkim okresie - wskazuje ekspert.
Sztuczyński w z rozmowie z Wirtualnemedia.pl wskazuje, że w czasie epidemii u klientów, którzy dopiero teraz uczą się kupować online, wykształciły się nowe nawyki, np. kupowania "na zapas".
- Można również przypuszczać, że po wygaśnięciu epidemii, szczególnie w pierwszych tygodniach, wielu konsumentów wciąż będzie zachowywać środki ostrożności i szukać bezpiecznych form zakupów, co jest kolejną szansą dla sprzedawców online - prognozuje Łukasz Sztuczyński.
Co to oznacza dla kategorii FMCG w internecie? Przemek Dwojak z GfK prognozuje następująco: "FMCG stanie się kategorią bardziej scyfryzowaną i zapewne bardziej wielokanałową - nie będzie tak odstawała od inne kategorii produktowych. Oznacza to nie tylko formę zakupów z dostawą do domu, ale także rozwój usług typu click & collect, szersze korzystanie z aplikacji zakupowych i bardziej cyfrowe doświadczenie klienta w sklepach stacjonarnych".
Dla sieci handlowych, które od niedawna sprzedają produkty FMCH w internecie, wyzwaniem będzie bieżąca obsługa zamówień w okresach zwiększonego popytu - uważa Łukasz Sztuczyński. - Wydłużające się terminy dostaw pokazują, że internetowe sklepy spożywcze nie były gotowe na tak szybki wzrost biznesu. Podobnie jak sklepy tradycyjne, borykały się z brakiem asortymentu wśród najpopularniejszych kategorii produktów. Do tego dołączyła jeszcze obsługa i dostawa zamówień, czyli coś, co sklepów tradycyjnych nie dotyczy. Firmy, które obecnie usprawniają i automatyzują te procesy, po wygaśnięciu epidemii, zyskają dużą przewagę - proces zakupowy będzie szybki i bezpieczny - podsumowuje ekspert Mindshare Polska.
Dołącz do dyskusji: Po bułki do internetu, czyli jak po epidemii zmienią się nawyki zakupowe Polaków