Jacek Kurski: doszliśmy do ściany, brak finansowania oznacza zwijanie TVP

W środę w siedzibie Telewizji Polskiej przy ul. Woronicza w Warszawie zarząd TVP podsumował pierwszy rok swojej działalności. Wśród gości zaproszonych na spotkanie znaleźli się: podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Paweł Lewandowski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski, członkowie KRRiT prof. Janusz Kawecki i Andrzej Sabatowski, posłanka PiS i członkini Rady Mediów Narodowych Elżbieta Kruk, rzecznik prasowy Konferencji Episkopatu Polski ks. dr Paweł Rytel-Adrianik.

Zarząd TVP nie ukrywał, że głównym tematem konferencji były kończące się zapasy finansów Telewizji Polskiej. Na razie nie ma szans na wprowadzenie opłaty audiowizualnej (przepisy wymagają notyfikacji Unii Europejskiej), zaś parlament nie zajmuje się nowelizacją ustawy o opłatach abonamentowych, która miałaby znacząco uszczelnić system poboru.

Brak pieniędzy a kosztochłonne obowiązki publiczne

- Telewizja publiczna od roku nie ma zapowiadanego finansowania z abonamentu. Chcieliśmy pokazać, że daliśmy radę wypełnić misję publiczną. Byliśmy z Polakami w najważniejszych momentach (…), udało się nawet poprawić oglądalność w niektórych formatach informacyjnych i rozrywkowych. Natomiast trzeba sobie jasno powiedzieć, że doszliśmy do ściany - wyjaśniał prezes Jacek Kurski.

W jego opinii, konkurenci Telewizji Polskiej, czyli TVN i Polsat dysponują przychodami rzędu 6 mld zł z reklam komercyjnych i „abonamentu komercyjnego” (Kurski wskazał na dekodery) i nie mają żadnych obowiązków publicznych, zaś TVP dysponuje przychodem rzędu 1,4 mld zł i ma mnóstwo „kosztochłonnych obowiązków publicznych”.

- Po to zrobiliśmy dzisiaj konferencję, żeby uświadomić państwu, że czeka nas albo, albo - albo będziemy mieć telewizję publiczną z prawdziwego zdarzenia, albo nie będziemy mieli. W warunkach kiedy nie ma realnego wsparcia abonamentowego, budżet realny oznacza „budżet śmierci”, tj. skasowanie wydatków na misję o 30 proc., śmierć ośrodków terenowych, odejście od koniecznych inwestycji, jak choćby upgrade do Full HD. De facto oznacza to zwijanie tej firmy - podsumował Jacek Kurski.

Plany

W przedstawionej przez Kurskiego wizji rozwoju TVP na kolejne lata, już po tym jak nastąpi uszczelnienie ściągalności abonamentu, pojawiają się takie założenia jak m.in. budowa własnych hal zdjęciowych, inwestycja w centralny system produkcyjny, odbudowa ośrodków regionalnych, przejście OTV na Full HD, nowy budynek „ABis” produkujący newsy, zbudowany w miejsce zburzonego budynku A, przejście TVP Sport na multipleks naziemnej telewizji cyfrowej i inwestycja w nowy system telemetryczny. - Będzie pokazywał prawdziwe dane oglądalnościowe, co przełoży się na wyższe wpływy reklamowe, które dzisiaj są niepotrzebnie zaniżone - opisywał prezes TVP.

- Stoimy w blokach startowych. TVP wykonała ogromną pracę jeżeli chodzi o treatment i development, inwestuje w scenariusze. Ale bez pieniędzy, tych którymi powinniśmy dysponować, może nas spotkać wariant niekorzystny, który nazwałem „budżetem śmierci”. Prosimy obecnych tutaj przedstawicieli parlamentu i KRRiT, aby udało się to finansowanie zdobyć - zaapelował do zgromadzonych na sali przedstawicieli parlamentu i KRRiT.

„Dziura Tuska”, „dziura Daszczyńskiego” i „finansowanie pomostowe”

- Bilans otwarcia był bardzo ciężki. Wchodziliśmy do firmy, która od lat miała niezbilansowany budżet - zaczął konferencję prezes Jacek Kurski. - Na przełomie lat 2007 i 2008 premier Donald Tusk wezwał do obywatelskiego nieposłuszeństwa, żeby nie płacić abonamentu rtv. Nazwał go wtedy „haraczem”. Odnotowaliśmy wówczas gigantyczne obniżenie wpływów z abonamentu o 1,2 mld zł przez te kilka lat, nazywane „dziurą Tuska” - dodał.

Kurski przypomniał również zebranym, że w budżet na 2016 rok był niedofinansowany, a „dziura” wynosiła około 188 mln zł. Składały się na nią: zawyżenie przychodów abonamentowych o ok. 72 mln zł, zaniżenie kosztów z tytułu VAT bez prawa odliczenia o około 60 mln zł, obniżenie kosztów amortyzacji wartości niematerialnych i prawnych w odniesieniu do lat wcześniejszych o około 56 mln zł (za 11 miesięcy).

- Nazwaliśmy to „dziurą Daszczyńskiego”. Nasi poprzednicy zignorowali prognozy wpływów abonamentowych podane przez KRRiT, mówiące o kwocie 335 mln zł i wpisali do budżetu przychód 407 mln zł. Zignorowali konstytucyjny organ, przez co mieliśmy o 72 mln zł mniej pieniędzy - podkreślał Jacek Kurski. O „dziurze Daszczyńskiego” mówił podczas wysłuchania przed Radą Mediów Narodowych w październiku ub.r. Były prezes TVP Janusz Daszczyński odniósł się wtedy do tych zarzutów w liście do członków RMN.

Dopytywany po konferencji przez dziennikarzy o to, czy zarządowi udało się zasypać „dziurę” w ubiegłorocznym budżecie, Kurski wyjaśniał, że nadawca znalazł finansowanie pomostowe i wyemitować obligacje na kwotę 300 mln zł. - Do tej pory wykorzystane zostało 155 mln zł. Jest trochę lepiej niż się spodziewaliśmy, ale było to wynikiem drastycznych oszczędności na kilkadziesiąt milionów, jeśli chodzi o zakupy, wycenę, kontrakty i wycofanie się z niektórych inwestycji - wyjaśniał Jacek Kurski.

Dodał, że przychody komercyjne TVP w 2016 roku były niższe niż w roku poprzednim. Nie chciał jednak podać szczegółów i wyniku finansowego spółki za miniony rok.

- W trzech kwartałach przychody były wyższe, a w jednym nastąpiło tąpnięcie. Odczuły je wszystkie telewizje. To efekt przeniesienia części reklamy farmaceutyków i produktów finansowych do internetu, którego nie dotyczyło zaostrzenie przepisów wprowadzone nową ustawą, zgodnie z którym połowę reklam takich produktów musi teraz zajmować ostrzeżenie przed tym, jak są szkodliwe - mówi Kurski.

W 2015 roku przychody komercyjne TVP wynosiły 902 mln zł, a spółka zanotowała 36,6 mln zł straty netto.

Uzależnienie TVP od produkcji zewnętrznej

Prezes Kurski przypomniał, że on i Maciej Stanecki rozpoczęli pracę w Telewizji Polskiej, która „była uzależniona od produkcji zewnętrznej”. Jako powód podał uzależnienie od idei wyprowadzania produkowania audycji poza TVP, co bardzo często prowadziło do zawyżonych kosztów realizacji formatów rozrywkowych i seriali.

- Przyszliśmy do telewizji, która przez lata pozbawiała się kontentu. Nasi widzowie oczekują, abyśmy emitowali filmy, które są dziedzictwem TVP, chociażby „Sami swoi” czy „Jak rozpętałem II wojnę światową”. W wyniku różnych operacji duża część tego kontentu hula po innych stacjach, a TVP już nie ma do niego praw.

Prezes TVP wspomniał również o „problemach z dystrybucją sygnału TVP Info” (od stycznia 2016 roku przekaz kanału na satelicie Hot Bird jest zakodowany i dostępny tylko na terytorium Polski), a także awarii urządzeń EmiTela kilka tygodni temu, przez co widzowie mieli utrudniony odbiór kanałów TVP na MUX-3.

- Mieliśmy do czynienia z dużymi brakami w obszarze zabezpieczenia funkcjonowania Telewizji Polskiej w zakresie dystrybucji. Start był ciężki. We wszystkich obszarach podjęliśmy z Maciejem Staneckim działania - podsumował Jacek Kurski.