SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Internetowy program Tomasza Lisa nie zaskoczył koncepcją, a rozczarował poziomem realizacji

Pierwszy odcinek internetowego programu publicystycznego Tomasza Lisa zebrał w środowisku dziennikarskim sporo krytycznych opinii dotyczących poziomu jego produkcji. Niektórym krytyczne komentarze Lisa do wypowiedzi polityków skojarzyły się z programem youtube’owym Mariusza Maxa Kolonko.

Premierowy odcinek programu „Tomasz Lis.” był emitowany na żywo w poniedziałek od godz. 19:30 na stronach głównych portali Onet.pl i Newsweek.pl. Trwał 50 minut, w czasie których pokazano kilkunastominutowe rozmowy Lisa z Aleksandrem Kwaśniewskim i bp. Tadeuszem Pieronkiem (tę ostatnią, nagraną poprzez połączenie ze studiem z Krakowa, z odtworzenia). Prowadzący w krótkich wstawkach krytycznie skomentował też przytoczone wypowiedzi polityków (głównie z PiS-u) na temat realizacji obietnic wyborczych i sprawy współpracy Lecha Wałęsy z SB, a także informacje o prawyborach prezydenckich w USA.

Program jest nagrywany bez udziału publiczności w studiu telewizyjnym Grupy Onet-RASP. Po emisji na żywo jest dostępny w serwisie VoD.pl, a jego najciekawsze fragmenty zostały omówione na portalach Onet.pl i Newsweek.pl.

Dziennikarze komentujący program zwrócili uwagę, że jest realizowany znacznie kameralniej niż program Tomasza Lisa w TVP2, dopatrzono się też paru usterek produkcyjnych. - Internet jest znacznie prostszym narzędziem niż profesjonalna telewizja, widać to chociażby w sferze realizacji obrazu i przede wszystkim dźwięku. W przypadku nowego programu Tomasza Lisa bardzo „zanieczyszcza” to odbiór - ocenia dla Wirtualnemedia.pl Wiktor Bater, szef newsroomu Superstacji. - W tym studio Onetu nie uda się raczej przeprowadzić rozmowy z kilkoma politykami naraz, niemożliwe jest także zapraszanie publiczności. Nie jest to jednak problemem, tym bardziej że nowy program miał się znacząco różnić od poprzedniego. I różni się. Powtarzam: realizacyjnie - na niekorzyść - podkreśla.

- Realizacyjnie słabiutko. Cztery minuty gadającej do jednej kamery głowy na początku, źle zaświecona twarz, dźwięk jak ze studni, wiszący kabel od mikrofonu przy klapie marynarki... - wyliczył we wpisie facebookowym Marcin Firlej, szef firmy produkcyjnej Black Rabbit International, a w przeszłości dziennikarz TVP, TVN24 i RMF FM. - Dramat realizacyjny. Dźwięk to amatorka. W branży mówi się na to ArabicTV - dodał Sylwester Latkowski, szef Kulisy24.com, autor filmów dokumentalnych i programów telewizyjnych.

Zdaniem Karola Wyszyńskiego, szefa agencji Los Videos, program jest zbyt długi i monotonny, żeby zatrzymać uwagę internautów. - Pierwszy odcinek jest zły, jest bardzo zły. Dlaczego tak uważam? Dlatego, że nie wzbudził żadnych, żadnych emocji. Może poza współczuciem, dla prowadzącego, że stary, zmęczony człowiek czyta z promptera długie, nudne teksty. A jego goście, z całym szacunkiem dla nich, przynudzają jeszcze bardziej - krytykuje Wyszyński. - Internet to nie telewizja. Internauci nie oglądają filmów w internecie, tak jak w telewizji. Nie biorą do ręki pilota, nie rozsiadają się wygodnie na kanapie i biernie chłoną to, co jest im podane. Internauci są aktywni, a kliknięcie myszki zajmuje im znacznie mniej czasu niż wciśnięcie przycisku na pilocie. Albo poruszy Pan jakieś emocje, albo Pana wyłączą i o Panu zapomną - radzi Tomaszowi Lisowi.

Z drugiej strony w swoim cyklu internetowym Tomasz Lis zgodnie z zapowiedziami otwarcie wypowiada dużo więcej własnych opinii niż w programie w TVP2. - Taki format pozwala autorowi wprost mówić, co myśli o otaczającej rzeczywistości i nie dbać o polityczną lub dziennikarską poprawność. Tym samym „Tomasz Lis.” to bardziej polityczna platforma niezgody niż obiektywne, dziennikarskie rzemiosło - analizuje Wiktor Bater. - Ale internet daje prawo do subiektywnego prezentowania świata, co w tradycyjnych środkach masowego przekazu byłoby naganne, a jest nagminnie stosowane. I o to, jak podejrzewam, Tomkowi chodziło - dodaje.

Tomasz Lis to kolejny znany dziennikarz społeczno-polityczny prowadzący program w internecie. Od ponad trzech lat swój kanał youtube’owy ma Mariusz Max Kolonko, w przeszłości korespondent TVP w USA, obecnie współpracujący z Superstacją. Natomiast we wrześniu ub.r. Wirtualna Polska do prowadzenia porannego wydania programu „#dziejesienazywo” zaangażowała m.in. Jacka Żakowskiego, Pawła Lisickiego i Michała Kobosko (w styczniu br. dołączyli do nich Sławomir Sierakowski i Robert Mazurek). W „#dziejesienazywo” prowadzący zachowują się jak gospodarze telewizyjnych programów publicystycznych, natomiast Mariusz Max Kolonko przypomina blogera: ekspresyjnie wyraża własne poglądy, omawia wybrane komentarze widzów i realizuje niektóre z zaproponowanych w nich tematów, ogłasza też własne inicjatywy i petycje (ostatnia dotyczy ograniczenia niemieckiego kapitału na rynku mediów w Polsce).

Gdzie w takim układzie będzie sytuował się program Tomasza Lisa? - Obawiam się, że nowy program Lisa nie zdobędzie w internecie takiej oglądalności jak felietony pewnego „sprzedawcy dywanów” z USA. To znacznie ambitniejsza produkcja, która ma niewiele wspólnego z odbiorcą w białych skarpetach i sandałach do czarnego garnituru. A ambitnych produkcji i treści masowy internet „nie łyka” - prognozuje Wiktor Bater. - By przyciągnąć uwagę widzów, jest potrzebne coś więcej niż denerwujące i zbyt częste dżingle, coś więcej niż czytanie nudnych tekstów, coś więcej niż nudni goście... coś więcej - uważa Karol Wyszyński. - Formuła naśladuje „Przegląd Tygodnia: Wieczór z Johnem Olivierem” i Maxa Kolonko. Na razie tamci dwaj górą. Ale nie przekreślałbym programu Lisa, może nas zaskoczyć - napisał Sylwester Latkowski.

Grupa Onet-RASP nie podała na razie wyników oglądalności pierwszego odcinka programu „Tomasz Lis.”. Jest to jedna z nowych produkcji wideo wydawcy. Swój program zaczął prowadzić także Michał Broniatowski, wkrótce dołączą Bartosz Węglarczyk, Roman Młodkowski i Łukasz Grass (objęli już oni w firmie stanowiska menedżerskie), a od kwietnia będzie emitowany program publicystyczny „Subiektywni”, który ma prowadzić znany dziennikarz.

Dołącz do dyskusji: Internetowy program Tomasza Lisa nie zaskoczył koncepcją, a rozczarował poziomem realizacji

125 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
sammler
Komentowanie tej "produkcji" deprecjonuje komentujących. Tu nie ma czego komentować: Lis jaki jest, każdy widzi. Po odcięciu dopływu kasy z publicznej telewizji i braku gwarancji oglądalności po bijącej rekordy produkcji dla gospodyń domowych wreszcie okazało się, że król (in spe) jest nagi...

Teraz nie wystarczy już liczyć na to, że gospodynie domowe nie przełączą kanału przed zrobieniem nocnej toalety...
odpowiedź
User
danglan
Słabiutko Lisiu to taki tvn cie nie przygarnął? Narodowe media jakie sa takie sa, ale przynajmniej Ciebie tam nie ma.....
odpowiedź
User
Fabian
Program Tomasza Lisa na onet.pl jest adresowany do dziadków z KOD-u i lemingów.
odpowiedź