III raport "Rzeczpospolitej" o telewizji
Jak minął dzień, panie premierze - TVP przestała zadawać pytania. Decyzje rządu zawsze dobre, a słowa premiera najważniejsze
Dla TVP jakiekolwiek wydarzenie to tylko pretekst do promocji polityków z ekipy rządowej. Dla konkurencji fakt polityczny jest tylko pretekstem do opisania problemu To, co widzimy oczyma telewizyjnych informacji, to świat z natury rzeczy uproszczony. Telewizyjna rzeczywistość nigdy nie będzie w stanie odzwierciedlić rzeczywistości realnej. Są jednak stacje, które takie wyzwania podejmują albo próbują opisać świat z własnej perspektywy. Telewizja publiczna nie uczestniczy ani w jednym, ani w drugim - wynika z raportu Rzeczpospolitej.
W TVP na wszystko patrzymy przez pryzmat polityków i polityki. Nieważne zdarzenia urastają do rangi niezwykle istotnych faktów tylko dlatego, że wzięli w nich udział partyjni działacze. Od wczesnego ranka do później nocy przez ekran przewijają się przedstawiciele SLD, choć i PSL stara się, jak może. Relację z policyjnego "Biegu z pochodnią" widzimy tylko dlatego, że pochodnię dzierży w dłoniach niecodzienny sportowiec, czyli Janusz Wojciechowski w sportowych spodenkach. Dowiadujemy się o setnej rocznicy urodzin działaczki ruchu ludowego, bo nad jej grobem stawił się Jarosław Kalinowski.
Nękające nas jeszcze niedawno dramaty, bezdomni, niezadowolone salowe - wszystko nagle zniknęło. Gdy w Szczecinie na ulice wychodzą stoczniowcy, "Wiadomości" na wszelkie sposoby unikają słowa "protest". Preferowane są wieści radosne i optymistyczne. Nawet emerytka, która trafia do "Wiadomości", jest szczęśliwa.
- Codziennie śpiewam sobie, że jutro będzie lepiej - wyjaśnia.
Dlaczego w świecie, jaki kreuje TVP, jest tak dobrze? Programy publicznej stacji nie pozostawiają cienia wątpliwości - jest tak dobrze, bo rządzi nami dobry rząd. To główna teza, jaka przebija z telewizyjnych relacji, felietonów, kilkuzdaniowych zapowiedzi emitowanych materiałów
W ten sposób serwisy publicznej stacji stały się karykaturą programów informacyjnych, jawną kpiną z wszelkich zasad, jakimi powinno rządzić się dziennikarstwo. Ich groteskowość polega na tym, że coraz częściej budzą zainteresowanie nie tym, co pokażą, ale tym, czego w nich nie znajdziemy.
Na tle poziomu oferty TVP zupełnie wyjątkowe są "Fakty" TVN, choć - dla jednych to największa wada, dla innych zaleta - poprzedzają i kończą niemal każdą informację własnym komentarzem. Wyłącznie "Fakty" podejmują próbę przełożenia zbioru publicznie wypowiadanych haseł, czasem frazesów, na język zrozumiały dla widza. Pomagają mu uporządkować otaczający świat, choć (co w tej sytuacji nieuniknione) według narzuconych przez siebie kryteriów.
Rozmachu "Faktów" brakuje "Informacjom" Polsatu, uboższym, głównie w formie, czasami i w treści. Ich wyjątkowość polega na tym, że nie pretendują do żadnej z ról, w jakie wcieliła się konkurencja. Za pomocą licznych, czasem ironicznych puent próbują wobec wszystkiego zachować dystans. Do niczego nie przekonują, niczego - przynajmniej świadomie - nie kreują. W rezultacie serwisy wyglądają jak worek, do którego wrzucono przypadkowo zestawione wiadomości. czytamy w tekście Luizy Zalewskiej podsumowującym raport Rzeczpospolitej.
Dołącz do dyskusji: III raport "Rzeczpospolitej" o telewizji