Hebe sprzedaje żele "Siki Weroniki" i „Różowy w ch**”. "Przykuwają uwagę"
Sieć drogerii Hebe (Jeronimo Martins Drogerie i Farmacja) sprzedaje żele pod prysznic Shots! pod oryginalnymi nazwami, jak "Siki Weroniki" czy „Różowy w ch**”. - Przechadzając się sklepowymi alejkami, mimowolnie cofniemy się do regału, na którym stoją, bo przykują naszą uwagę - ocenia dla Wirtualnemedia.pl Dagmara Pakulska, niezależna ekspertka ds. marketingu.
Drogerie Hebe wprowadziły do sprzedaży sześć nowych żeli pod prysznic marki "Shots!", produkowanych przez polską firmę LaQ. Uwagę internautów w social mediach przykuły nazwy i opisy produktów.
Wśród nich są "Siki Weroniki", "Passat sąsiada", "Krwawa Mery" i „Różowy w ch**” . - Niby damski, ale podobno prawdziwy mężczyzna różu się nie boi. I tak wiadomo, że jak go kupisz, to Twój facet będzie go podbierał - czytamy w opisie tego ostatniego.
Inny opis nawiązuje do powiedzenia znanego w sieci coacha. - Jesteś osłem harującym na zachcianki swoich oślątek? Dźwigasz toboły w karawanie? Ciągniesz wagoniki z węglem? A może wypełniasz misję, pomagając w ucieczce do Egiptu? Jeśli ktoś Ci ukradł marzenia, to nie narzekaj, że skończyło się rumakowanie.
Żele Shots! przyciągają uwagę
W ocenie Dagmary Pakulskiej, niezależnej ekspertki zajmującej się marketingiem, pomysł producenta żeli Shots! nie jest nowy - wcześniej w podobnym stylu opisywano produkty z serii Ekstremalnie Dziki.
- Komunikacja marki SHOTS wydaje się być kolejnym krokiem we wcześniej przyjętej strategii. Nie jestem pewna, czy te produkty okażą się sprzedażowym hitem, bo to zweryfikują czas oraz rynek. Sądzę jednak, że przechadzając się sklepowymi alejkami, mimowolnie cofniemy się do regału, na którym stoją, bo przykują naszą uwagę. Myślę też, że będą chętnie kupowane jako humorystyczny prezent dla rodziny lub przyjaciół - uważa ekspertka.
Wielkiego sukcesu sprzedażowego żelom Shots! nie wróży także Jakub Biel, ekspert od kreatywnego marketingu. - Nie spodziewałbym się hitu sprzedażowego, ale podejrzewam, że też nie taki jest cel. Marka przypomni o sobie w ogórkowym okresie, część osób kupi te produkty jako żart czy prezent na osiemnastkę i tyle - komentuje dla Wirtualnemedia.pl Biel.
- Bojkotu konsumenckiego nie będzie, bo to zbyt błahy powód, żeby zmienić ulubiony sklep na inny - dodaje ekspert.
Zdaniem Dagmary Pakulskiej, w dłużej perspektywie czasowej taka komunikacja może się opłacić, należy być jednak konsekwentnym. - Jeśli marka LaQ postanowi dalej podążać tym tropem, może wyróżnić się na rynku i być „jakąś” na tle wielu podobnych. Warunkiem powodzenia tej strategii będzie tutaj m.in. spójność we wszystkich kanałach jej komunikacji. Zwłaszcza, że w porównaniu do copywriterskich popisów widocznych w opisach żelów pod prysznic Shots na stronie Hebe, styl publikacji w social mediach firmy LaQ wydaje się być nieco mdły - zauważa Dagmara Pakulska.
Mocna komunikacja bez wpływu na wizerunek Hebe
Michał Sławiński, senior digital strategist z BBDO Warszawa ocenia, nazwy i opisy produktów marki Shots! jako "bardzo odważne" jak na standardy marketingu w branży kosmetycznej.
- Poza wypchaniem ich żartami, pojawiają się w nich również treści kontrowersyjne, takie jak wulgaryzmy oraz mocne aluzje seksualne. A to jest już przypadek bardzo rzadki, przynajmniej w branży kosmetycznej, gdzie na co dzień mamy do czynienia raczej z grzecznym, pięknym i słodkim światem. Tu jest ostro, wulgarnie, na pewno nie jest to skierowane do osób wrażliwych i bardzo kulturalnych, które, nie oszukujmy się, są w Polsce w mniejszości. Nazwa produktu z przekleństwem? Jest to coś wyjątkowo rzadko spotykanego, niezależnie od tego, jak to oceniać. Stąd zresztą cały ten rozgłos - analizuje dla Wirtualnemedia.pl Sławiński.
Ekspert zwraca także uwagę, że cały rozgłos związany z żelami Shots! wiązany jest z brandem Hebe, mimo że ich producentem jest firma LaQ.
- W ten sposób więc samo przyjęcie produktów do sklepu posłużyło za pewną formę reklamy i budowania rozgłosu wokół Hebe, oraz wpływa na wizerunek tej marki. Hebe na swojej stronie jeszcze to przekonanie wzmacnia, ponieważ przy produktach widnieje napis „Tylko w Hebe”, który swoją drogą nie jest prawdą, ponieważ są one dostępne również na stronie sklepu LaQ. - zwraca uwagę Michał Sławiński. - Wydaje się więc, że ze strony Hebe jest to ruch przemyślany i zależy im na skojarzeniu się z tymi produktami - dodaje specjalista z BBDO Warszawa.
- Opisy produktów są zdecydowanie bardziej wycelowane w młodych odbiorców, pomimo drobnych nawiązań do PRL-u. Pasuje to wręcz do ludzi, którzy śmieją się oglądając filmy Friza i Ekipy czy wysyłają sobie memy ze stron typu Chamsko.pl. Teraz pytanie, czy to pasuje do marki Hebe? Do tego, co w swoich przekazach reklamowych marka ta buduje od lat, zdecydowanie nie. Tam świat kosmetyków jest, jak sama marka i jej identyfikacja, bardziej różową, słodką krainą pełną szczęścia, uśmiechów i subtelności, bardzo kobiecą i zapewniającą przyjemne, delikatne doznania, odpowiednie tak dla nastolatki, jak i jej mamy oraz babci - mówi Michał Sławiński.
Czy produkty Shots! w jakikolwiek sposób wpłyną na wizerunek Hebe? - W dłuższej perspektywie, nie wpłynie to raczej specjalnie na postrzeganie samej marki. Wydaje się, że Hebe zyskać może za to dużo więcej, bo zwrócić na siebie uwagę ludzi, którzy na komunikację Hebe zwyczajnie nigdy uwagi nie zwracali. Nie ich świat, nie ich wrażliwość. A tu nagle okazuje się, że ktoś idzie pod prąd, jest szczery i autentyczny, w ich stylu, używa języka, jakiego takie osoby i tak używają na co dzień. Ponadto produkty zostały już wypromowane bez złotówki wydanej na ich reklamę, poszło to zupełnie organicznie i zapewne dotarło do całkiem sporej grupy potencjalnych nabywców - komentuje dla Wirtualnemedia.pl Michał Sławiński.
Dołącz do dyskusji: Hebe sprzedaje żele "Siki Weroniki" i „Różowy w ch**”. "Przykuwają uwagę"