GIS krytykowany za kampanię „Mądra dziewczynka pilnuje drinka”. „Przykład szeroko rozumianej niekompetencji” (opinie)

Główny Inspektorat Sanitarny rozpoczął na Facebooku kampanię, w której ostrzega przed GHB, czyli tzw. pigułką gwałtu. Na opublikowanej grafice widnieje wizerunek szczupłej, dość wyzywająco ubranej blondynki i hasło „Mądra dziewczynka pilnuje drinka”. Dodano też informację, że GHB - pigułka gwałtu-nie ma smaku ani zapachu, natomiast powoduje omdlenie, okresową utratę pamięci, przez co ofiara może zostać zgwałcona lub okradziona. Tym wpisem GIS ostrzega, że pozostawienie drinka przy barze lub na stoliku w dyskotece może mieć tragiczne konsekwencje.

Większość internautów komentujących wpis jest oburzona wykorzystaną grafiką i hasłem. Zwrócili głównie uwagę na użyte w niej słowo dziewczynka. „Bo dziewczynki to są na placu zabaw. A drinki piją kobiety” - napisała jedna z internautek. Inna tak skomentowała: „Grafika jest żałosna, a za dziewczynkę ktoś powinien oberwać, bo kobiety to kobiety, nie dziewczynki” - skomentowała inna.

„Raz, że cały przekaz jest protekcjonalny. Dwa, że grafika infantylna. A po trzecie, najważniejsze, dlaczego nie powstał plakat skierowany do facetów, mówiący, żeby nie dorzucać niczego do drinów? Edukuje się dziewczyny, żeby "uważały i nie prowokowały", ale ku chłopakom, żeby nie gwałcili, co byłoby najprostsze, nikt żadnych kampanii społecznych nie wystosuje”- czytamy w kolejnym wpisie. „A gdzie obrazek: mądry chłopiec nie odurza i nie gwałci?” -skomentował kolejny internauta. Inna osoba zapytała z kolei: „Dlaczego kampania nie jest adresowana do mężczyzn aby NIE wrzucali pigułek gwałtu ?? Co to w ogóle ma być ? 'Mądra dziewczynka' ? Czyli to niby głupie baby są gwałcone ?”.

W większości komentarzy pod zamieszczonym postem dominują takie określenia, jak seksistowska, żałosna kampania, żenada, idiotyzm itp. „ Proponuję zatrudnić lepszą agencję od PR-u i wizerunku, bo na razie to jest komunikacja rodem z równoległego wszechświata. Mądry Inspektoratek myśli zanim coś wypuści w świat” - zwrócono uwagę w jednym z postów.

Marek Posobkiewicz, Główny Inspektor Sanitarny, który jest autorem posta GIS tak się odniósł do komentarzy internautów: „Gdyby to nie był problem, to bym go nie poruszał. Dziękuję za lekturę komentarzy. Jeżeli zrobi Pani lepszy plakat/apel, to proszę zamieścić na FB i przesłać do mnie. Jeśli będzie dobry chętnie go zamieszczę również.”

Krytyczni wobec akcji GIS są również eksperci od komunikacji marketingowej. Ich zastrzeżenie dotyczą nie tyle założeń akcji, ale jakości wykorzystanego w niej przekazu.

Jacek Kotarbiński, ekspert. ds. marketingu uważa, że sam cel i idea akcji GIS jest szczytna, bo zwraca uwagę na problem ryzyka związanego ze skutkami pigułki gwałtu. - Kampania ma wyłącznie charakter edukacyjny i wizerunkowy, nie odnosi się do zewnętrznych stron internetowych np. z prostymi radami na co zwracać uwagę. Hasło ma charakter trochę socrealistyczny w stylu "po skończonej pracy włóż majtki" i można dyskutować, na ile jest seksistowskie - mówi Wirtualnemedia.pl Jacek Kotarbiński.

- Prosta rymowanka, których pełno na ulotkach gastronomicznych w małych miasteczkach. Pytanie, czy GIS miał taki plan?- kontynuuje Jacek Kotarbiński. Uważa jednak cały layout za nieporozumienie. - Mam wrażenie, że to projekt gimnazjalisty bez zdolności plastycznych i poczucia estetyki. Przeciętnie uzdolniony grafik zrobi coś o wiele lepszego. Kryzysu wizerunkowego raczej bym nie prorokował, kampania pojawi się i zniknie. Nikt za chwilę nie będzie o niej pamiętał. Natomiast na pewno żal pieniędzy na taką formę realizacji projektów społecznych - komentuje Kotarbiński w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

W podobnym tonie wypowiada się Ewa Sieńkowska, ekspertka ds. komunikacji marketingowej. Przyznaje, że na pewno istnieje silna potrzeba budowania świadomości wśród młodych kobiet związanej z realnym zagrożeniem tzw. pigułką gwałtu. - Nie sądzę jednak, aby ten konkretny pomysł na kampanię mógł przynieść jakiekolwiek wymierne efekty poza dyskusją nad tandetnością zaprezentowanego pomysłu - stwierdza Sieńkowska.

Ocenia, że pomysł jest co najmniej lichy, nie przekonuje ani w warstwie graficznej ani słownej. - Historia jest o niczym, nie porusza, nie zaskakuje, nie prowokuje, nie zastanawia. Zdecydowane nie  dla tej komunikacji! - podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl ekspertka. Obawia się przy tym, czy sposób prezentacji dziewczyny nie ma w sobie znamion podświadomego prowokowania to bycia sexy, wyluzowaną... - Musimy pamiętać, że mówimy głównie do bardzo młodych dziewczyn w kontekście określonych zachowań, jakie immanentnie wiążą się z imprezowym stylem życia. Przenigdy nie rekomendowałabym wykorzystania takiego tropu w myśleniu... Mamy tu genialny przykład, jak szeroko rozumiana niekompetencja może wyprowadzić na manowce - podsumowuje Ewa Sieńkowska.