"Gazeta Wyborcza" przeprasza!!!
"Gazeta Wyborcza" przyznała się do błędu!!!!Piotr Pacewicz i Piotr Stasiński przepraszają czytelników za opublikowanie nieprawdziwych informacji o skandalu w policji!!!
W poniedziałek w artykule "Gang w Komendzie Głównej" gazeta napisała, że ludzie z policyjnej centrali współpracują z gangsterami napadającymi na tiry - informuje "Gazeta Wyborcza".
Redaktorzy "Wyborczej" - Piotr Pacewicz i Piotr Stasiński przepraszają czytelników za opublikowanie nieprawdziwych informacji. Zapowiadają jednak, że będą teraz dociekać, dlaczego doszło do prowokacji, której ofiarą padli - według nich - gazeta i szef łódzkiej policji.
Gazeta poinformowała, że Centralne Biuro Śledcze metodą tzw. zakupu kontrolowanego kupiło od gangu 24 klimatyzatory i broń. Że zatrzymało sprzedawców, w tym pracownika sztabu Komendy Głównej. Część kradzionych klimatyzatorów miała trafić do samej KGP.
Po publikacji szefowie polskiej policji gwałtownie zaprzeczyli i zarzucili dziennikowi kłamstwo. Od tego momentu redakcja robiła wszystko, by ustalić, czy ktoś ją oszukał. Dziś jest przekonana: to była prowokacja.
Według inspektora Janusza Tkaczyka, komendanta wojewódzkiego w Łodzi, Jan Markowski, szef zarządu CBŚ w Olsztynie, przez ponad półtora miesiąca systematycznie przekazywał mu informacje dotyczące prowadzonej rzekomo przez siebie sprawy. Tkaczyk, wcześniej szef policji w Olsztynie, współpracował z Markowskim i przyjaźnił się z nim - relacjonuje "Gazeta Wyborcza".
Od początku kwietnia Markowski miał alarmować kolegę z Łodzi, że Komenda Główna chce sprawie "ukręcić łeb". Żalił się, że zabrała akta i nic nie robi, by doprowadzić śledztwo do końca. Markowski prosił o pomoc. Tkaczyk poinformował o aferze - którą mu relacjonował Markowski - wojewodę łódzkiego Stefana Krajewskiego. Prosił, by przekazał te informacje do MSWiA. Tkaczyk powiadomił też o aferze zastępcę prokuratora generalnego Kazimierza Olejnika. Było to w zeszły czwartek.
Wstępna weryfikacja potwierdzała elementy historii Markowskiego. Po publikacji gazety wybuchła burza. Jednak historia ta w znacznej części okazała się fikcją - pisze "Gazeta Wyborcza".
Czy podsuwając "Gazecie Wyborczej" "fałszywkę", ktoś mścił się za marcową publikację dziennika o aferze z zakupem sprzętu przez Komendę Główną?
W poniedziałek w tekście "Gang w Komendzie Głównej" opisaliśmy proceder współpracy pracowników KGP z gangsterami. Znaczna część informacji okazała się fałszywa. Dzisiaj - po kilku dniach sprawdzania - gazeta już wie, że nad prawdziwymi informacjami z toczącego się śledztwa ktoś "nadbudował" fikcyjne wątki.
Czemu miała służyć ta prowokacja? Czy nie był to odwet za opublikowanie przez "Gazetę Wyborczą" w marcu tego roku artykułu o zakupie przez Komendę Główną Policji - po absurdalnie wysokich cenach - urządzeń do rejestracji rozmów? Na sprzedaży tych urządzeń Komendzie zarobiła miliony firma frywolnie nazwana przez właścicieli SKDW, czyli Szare Komórki do Wynajęcia, mieszcząca się w chałupie koło Węgorzewa.
Dziennikarze gazety rozmawiali z kilkoma wysokimi rangą policjantami. Są oni zgodni w swych przypuszczeniach: chciano skompromitować dziennikarzy jako autorów tekstu o SKDW, a przy okazji pogrążyć osobę, która zdaniem wielu w Komendzie Głównej nadała temat rejestratorów. Dali jej fałszywe informacje, by potem trafiły do dziennikarzy.
O jaką osobę tu chodzi? W policyjnej centrali wiąże się publikację w "Gazecie Wyborczej" z Januszem Tkaczykiem. To on trafił na trop afery SKDW. Po prasowej publikacji zajęła się nią prokuratura - pisze "Gazeta Wyborcza".
Dołącz do dyskusji: "Gazeta Wyborcza" przeprasza!!!