Dziennikarze lokalni najczęściej nękani sprawami o zniesławienie (raport)
- W mediach lokalnych coraz bardziej zagrożona jest swoboda wypowiedzi dziennikarskiej. Głównym problemem jest nękanie dziennikarzy i wydawców sprawami o zniesławienie - taki wniosek wynika z badania przeprowadzonego przez Stowarzyszenie Gazet Lokalnych.
Ponad połowa wydawców gazet lokalnych ankietowanych w ramach badania zwróciła uwagę na poważne zagrożenie swobody wypowiedzi dziennikarskiej, z jakim muszą się zmagać dziennikarze. - Dotyczy to zwłaszcza nękania dziennikarzy i wydawców sprawami o zniesławienie. Zdecydowana większość tych spraw jest przez wydawców wygrywana, ale sam proces sądowy stanowi dużą uciążliwość ze względu na poświęcony czas, koszty dojazdów do sądu, ewentualne koszty adwokata - podkreśla Ewa Barlik, szefowa warszawskiego oddziału Stowarzyszenia.
- Od lat środowisko wydawców zabiega o wykreślenie artykułu 212 z Kodeksu Karnego. Powoduje on tzw. „efekt mrożący” - strach przed procesem może powodować większą ostrożność dziennikarzy w podejmowaniu kontrowersyjnych tematów. Wiemy, że jakiekolwiek zmiany Kodeksu Karnego wywołują silny opór środowiska prawniczego, a także polityków, którzy dzięki posiadanemu immunitetowi są wyjęci spod tego prawa i sami mogą dopuszczać się zniesławienia w ramach tzw. debaty publicznej, natomiast jakąkolwiek krytykę ze strony mediów odbierają jako naruszenie swoich dóbr osobistych - napisano w raporcie z badań przeprowadzonych przez SGL.
Wydawcy mediów lokalnych obawiają się negatywnego wpływu na rynek głośnych ostatnio spraw premiera Donalda Tuska przeciwko tygodnikowi „Nie” oraz ministra Sławomira Nowaka przeciwko „Wprost”. - Sprawy te są dowodem, że problem nadużywania ochrony osób publicznych w debacie publicznej z wykorzystaniem mediów przebiega w Polsce w niewłaściwym kierunku, zmierzając niepokojąco w stronę standardów typowych dla państw totalitarnych. Dlatego pomimo prowadzenia kampanii o wykreślenie art. 212 KK Stowarzyszenie Gazet Lokalnych będzie w swojej działalności zachęcało osoby publiczne i instytucje do przestrzegania cywilizowanych standardów zachowań. Dobre praktyki powinny wypierać złe przepisy - twierdzi SGL.
Co drugi ankietowany przez SGL wydawca twierdzi, że efektem krytycznych publikacji na łamach gazet lokalnych jest wycofywanie reklam instytucji publicznych z tych gazet.
- Nie można tego nazwać inaczej, jak tylko „kupowaniem mediów”. Wydaje się, że zjawisko to jest znacznie szersze i nie dotyczy tylko tygodników lokalnych. Od pewnego czasu opinia publiczna nauczyła się już odczytywać, które media są przychylne, jakiej opcji politycznej, co jedynie potwierdzają zamieszczane tam komentarze redakcyjne. Analiza reklamodawców ogłaszających się w tych mediach potwierdza to spostrzeżenie - mówi Dominik Księski, prezes SGL.
Z badania przeprowadzonego przez SGL wynika, że co trzeci ankietowany wydawca doświadczył wycofywania swoich gazet z punktów kolportażu. - Wystarczy, że jakiś materiał prasowy nie spodobał się właścicielowi sieci sklepów. To oczywiście przekłada się na spadek sprzedaży gazety i mniejsze przychody wydawcy. Musi on zapłacić za swoją niezależność. Przedstawiciele świata biznesu prowadzą specyficzną grę wobec mediów. W zależności od zasobności kieszeni są gotowi nawet wykupić wydawnictwo, jeśli w ten sposób mogą się zemścić na dziennikarzach za nieprzychylne wobec siebie publikacje. Próby przejęcia kontroli przez majętnych przedsiębiorców nad wydawnictwami lokalnymi, które nie są dużymi biznesami, mają miejsce na rynku lokalnym - twierdzi Stowarzyszenie.
Zdaniem co drugiego ankietowanego dziennikarze gazet lokalnych bywają zastraszani.
- Tym sposobem różne instytucje i osoby próbują zniechęcić ich do opublikowania artykułu lub nawet do podejmowania kontrowersyjnego tematu. Zawód dziennikarza przestał być zawodem zaufania publicznego, a jego wykonawcy mają niewielką ochronę przed tego typu zdarzeniami - napisano w raporcie SGL.
W swoich ankietach Stowarzyszenie Gazet Lokalnych zapytało także, czy w mediach lokalnych obowiązuje zasada oddzielania treści redakcyjnych od reklamowych? Prawie wszyscy ankietowani odpowiedzieli pozytywnie, przy czym co drugi ankietowany stwierdził, że „mimo wszystko zdarzają się odstępstwa od tej reguły”. Mają one miejsce w sytuacjach, kiedy np. „materiał dotyczy jakiejś wspólnej akcji klienta i gazety. Zdarza się także, że duże korporacje życzą sobie publikacje materiału pseudo dziennikarskiego, zawierającego elementy kryptoreklamy na stronach redakcyjnych”.
Stowarzyszenie Gazet Lokalnych przeprowadziło badanie “Konkurencji i Wolności Słowa” w kwietniu br. Towarzyszyło ono konkursowi „Filary Demokracji”. Ankiety rozesłano do wszystkich 70 wydawców tygodników lokalnych, zrzeszonych w Stowarzyszeniu.
Dominik Księski, prezes Stowarzyszenia Gazet Lokalnych odniósł się w połowie maja br. na naszych łamach do raportu Rady Etyki Mediów, w którym Rada stwierdziła m.in., że gazety lokalne bardzo często podlizują się samorządom. Księski podkreślił, że tezy z raportu Rady Etyki Mediów mówiące o tym, że prasa lokalna rzadko spełnia rolę czwartej władzy oraz byt mediów lokalnych zależy od ogłoszeń zlecanych przez miejscową administrację są - jego zdaniem - fałszywe (więcej na ten temat).
Dołącz do dyskusji: Dziennikarze lokalni najczęściej nękani sprawami o zniesławienie (raport)