Dziennikarz TVP wtargnął do kancelarii adwokackiej. Musiała interweniować policja
Adwokatka Aleksandra Kursa opisała w mediach społecznościowych nieprzyjemny incydent - do jej kancelarii wtargnęła ekipa programu "Alarm" TVP, domagając się informacji o postępowaniu. Z relacji prawniczki wynika, że dziennikarz nie reagował na prośbę o opuszczenie budynku, w efekcie musiała interweniować policja.
Do zdarzenia doszło 9 marca. Dziennikarz programu TVP "Alarm" Piotr Sułek bez wcześniejszej zapowiedzi i pozwolenia wkroczył do kancelarii, gdzie pracuje Aleksandra Kursa. Adwokatka dzień wcześniej odmówiła mu telefonicznie wyjaśnień w sprawie, którą prowadzi, powołując się na tajemnicę adwokacką oraz wolę klienta.
Przy wejściu Sułek nie okazał legitymacji służbowej. "Ja natomiast o to nie prosiłam, wszak jedynym stanowiskiem, jakie zamierzałam zająć, niezależnie od tego kim był ten człowiek, było to z dnia poprzedniego – nie udzielam żadnych informacji o prowadzonej sprawie" - opisuje adwokatka. " „Dziennikarz” przyjął postawę nieustępliwą, żądając wyjaśnienia przyczyn i podstaw działania w sprawie. Jego pytania były natarczywe, a wypowiedzi prowokacyjne" - czytamy dalej.
W wymianę zdań włączył się kolega mecenas Kursy. Po kilkunastu minutach słownej utarczki i próbach wyproszenia dziennikarza TVP, inny pracownik kancelarii zadzwonił na policję. Kiedy Piotr Sułek zdał sobie sprawę, że na miejsce za chwilę przybędzie patrol policji, ustąpił i opuścił lokal - opisuje adwokatka.
"Odprowadziłam Piotra Sułka do drzwi, otrzymawszy przy tym groźbę, że „daje mi 10 minut na wytłumaczenie się”. Na klatce schodowej oczekiwało trzech mężczyzn z kamerami. W chwili, gdy chciałam zamknąć drzwi wejściowe „dziennikarz” zastawił je najpierw nogą, następnie całym ciałem mówiąc „chłopaki, nagrywajcie!” po czym zaczął krzyczeć „dlaczego uderzyła (bije) mnie pani drzwiami?”. Na tym nasze spotkanie się skończyło" - czytamy we wpisie prawniczki.
Dziennikarz TVP w starciu z adwokatką
"Opisuję to zdarzenie nie w obronie przed próbą oczernienia mnie w mediach publicznych, co zapewne nastąpi. Uważam jednak, że TVP nie jest w stanie naruszyć mojego dobrego imienia, bo to medium nie jest wiarygodne dla każdego myślącego człowieka i każdego, kto choćby trochę mnie zna" - pisze Aleksandra Kursa. "Sytuacja, do której doszło w czwartek 9 marca pokazuje jak bardzo „dziennikarze” starają się wniknąć w przestrzeń, która nie jest dla nich przeznaczona, nie szanując żadnych, nawet ustawowo uregulowanych zasad, które służą dobru i bezpieczeństwu obywateli" - podsumowuje adwokatka. Informuje też, że "sytuacja zostanie zgłoszona odpowiednim organom i służbom".
W rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" mecenas Aleksandra Kursa wyjaśniła, że dziennikarz pytał nie o komentarz, ale o jej "działania w sprawie, przyczyny i podstawy działania jako adwokata, pełnomocnika". - A te okoliczności są objęte tajemnicą adwokacką - mówi gazecie prawniczka. W lokalnym środowisku prawniczym znana jest ze spraw dotyczących ochrony praw zwierząt.
Reportaże Piotra Sułka zaskarżane
Co najmniej kilkukrotnie materiały Piotra Sułka emitowane w "Alarmie" były skarżone do Rady Etyki Mediów czy Komisji Etyki Mediów TVP.
W 2019 roku organ wydał negatywną opinię o jednym z reportaży Sułka. REM uznała, że w swoim materiale o śmierci dziecka w szpitalu dziennikarz „naruszył zasady prawdy i obiektywizmu”. Rzecznik Praw Lekarza Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie w skardze zarzucił autorowi "poprowadzenie narracji autora programu w taki sposób, iż nie relacjonuje on różnych punktów widzenia, a przedstawia jedynie poglądy ruchów antyszczepionkowych oraz pogląd rodziny zmarłego dziecka".
W tym samym 2019 roku skargi na dwa reportaże Sułka do Komisji Etyki Mediów TVP złożyła wrocławska firma Alba. Ponadto skierowała też pozew do sądu, dowodząc, że doszło do naruszenia dóbr osobistych i żądając 100 tys. zł. Zdaniem firmy, dziennikarz stawiał w materiałach niepodparte dostatecznie dowodami zarzuty oszustwa i korupcji oraz nie weryfikował rozmówców (mieli być powiązani z konkurencją.
Również w 2019 roku reportaż Piotra Sułka w krytycznym świetle opisujący działalność firmy Investorius i jej prezesa Michała Kołtysia został uznany za nienaruszający norm etyki dziennikarskiej - oceniła Komisja Etyki Telewizji Polskiej
W 2020 roku Komisja Etyki TVP zajmowała się skargą na reportaż Piotra Sułka o rolniku, któremu kierowana przez Mateusza Jandę Straż dla Zwierząt odebrała z gospodarstwa ponad 50 sztuk bydła, uznając, że były trzymane w złych warunkach. Zdaniem skarżących, w relacji „przedstawiono zmanipulowany, fałszywy obraz działania organizacji społecznych, które ratują zwierzęta znajdujące się w stanie zagrożenia życia lub zdrowia”.
Dołącz do dyskusji: Dziennikarz TVP wtargnął do kancelarii adwokackiej. Musiała interweniować policja