Donald Trump cofa wizy imigrantom - protestują szefowie Google, Netflixa, Facebooka, Apple i Microsoftu
Prezydent Trump podpisał dekret ograniczający wjazd do Stanów Zjednoczonym obywatelom niektórych państw muzułmańskich. Decyzja wywołała oburzenie w niektórych kręgach, zaprotestowali też szefowie największych firm technologicznych, które zatrudniają imigrantów m.in. Sundar Pichai, Mark Zuckerberg, Tim Cook i Reed Hastings.
Dekret wyznaczający nową politykę imigracyjną Stanów Zjednoczonych prezydent Donald Trump podpisał w ubiegłym tygodniu. Zgodnie z nowymi przepisami mieszkańcy 7 krajów muzułmańskich nie będą otrzymywać amerykańskich wiz i zostaną pozbawieni prawa wjazdu na teren Stanów Zjednoczonych. Na liście znalazły się Irak, Iran, Syria, Liban, Jemen, Sudan, Libia i Somalia. Zakaz ma obowiązywać przynajmniej przez kolejnych 90 dni.
Nowa administracja i sam prezydent twierdzą, że dekret ma ograniczyć imigrację i związane z nią zagrożenie terrorystyczne w USA. Na Twitterze Trump zapowiadając podpisanie dekretu nie krył satysfakcji z decyzji mającej zapewnić krajowi większe bezpieczeństwo.
Big day planned on NATIONAL SECURITY tomorrow. Among many other things, we will build the wall!
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) 25 stycznia 2017
Zupełnie inaczej kwestię blokady dla imigrantów widzą niektóre kręgi amerykańskiego społeczeństwa, a także liderzy największych firm technologicznych w USA. Dla tych ostatnich restrykcje dla imigrantów mogą oznaczać wymierne problemy, bowiem wielu pracowników spółek w Dolinie Krzemowej pochodzi spoza Stanów Zjednoczonych, w tym także z krajów objętych obecnym zakazem wjazdu.
Szefowie technologicznych gigantów postanowili zaprotestować przeciwko nowym przepisom, choć każdy z nich zrobił to na swój sposób. Sundar Pichai, CEO Google w wewnętrznej korespondencji firmowej wezwał do natychmiastowego powrotu do USA wszystkich pracowników z objętych restrykcjami krajów, którzy przebywają obecnie za granicą. Według szacunków takich osób w Google może być prawie 200 i istnieją poważne obawy, że mogą one natrafić na spore problemy z powrotem do Stanów Zjednoczonych.
- To bolesne patrzeć na koszty ponoszone przez naszych kolegów dotkniętych tym autorytarnym dekretem. Nasza polityka w Google dotycząca imigrantów jest znana od dawna i będziemy ją nadal stosować w niezmienionej formie – zapowiedział Pichai.
W podobnym tonie wypowiedział się w komunikacie do pracowników Tim Cook, szef Apple. - Wiem, że wielu z was jest zaniepokojonych ostatnim dekretem administracji. Podzielam te obawy, to z pewnością nie jest polityka którą wspieramy – zapewnił Tim Cook.
CEO Apple zwrócił też uwagę na fakt że Apple, podobnie jak inne firmy technologiczne w USA ma zespół złożony z ludzi pochodzących z wielu różnych zakątków świata. - Apple jest otwarty na każdego, a bez imigrantów nie tylko przestałby się rozwijać, ale po prostu by nie istniał. Nasz zespół należy do najlepszych na świecie, jeśli ktoś chce go razem z nami tworzyć nie pytamy go o preferencje seksualne czy kraj, z którego pochodzi - podkreślił Cook.
Brad Smith, dyrektor zespołu prawnego Microsoftu, także skrytykował w imieniu koncernu ostatnią decyzję Trumpa wymierzoną w imigrantów. - W społeczności Microsoftu głęboko wierzymy, że istnieje rozsądny kompromis pomiędzy koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa krajowi, a zapewnieniem godnych praw imigrantom, mniejszościom narodowym i religijnym - napisał Brad Smith w oświadczeniu na LinkedIn.
Za wysoce szkodliwe dla USA uznał ostatnie decyzje prezydenta USA Reed Hastings, szef Netlixa we wpisie na Facebooku. - Tego typu działania uderzają w pracowników Netflixa na całym świecie, i są całkowicie nieamerykańskie. Co gorsza podobne dekrety wbrew pozorom czynią USA krajem mniej, a nie bardziej bezpiecznym - ocenił Reed Hastings.
Niektórzy z wysokich menedżerów Krzemowej Doliny zaprotestowali przeciwko imigracyjnej polityce Trumpa podkreślając, że oni sami są także potomkami imigrantów. Tak zrobili Mark Zuckerberg i Stewart Butterfield, twórca komunikatora Slack. Obaj przyznali się przy tym do swoich polskich korzeni.
- Moi dziadkowie przybyli do USA z Niemiec, Austrii i Polski. Rodzice Priscilli (żony Zuckerberga) pochodzą z kolei z Wietnamu i Chin. Stany Zjednoczone to kraj imigrantów i powinniśmy być z tego powodu dumni - zaznaczył Zuckerberg we wpisie na Facebooku. Potwierdził też, że całkowicie nie zgadza się z dekretem wprowadzonym przez Trumpa, a nowe przepisy antyimigracyjne skażą miliony ludzi przebywających w USA na życie w strachu.
Swoje polskie pochodzenie wspomniał też na Twitterze Stewart Butterfield. - Mój dziadek przybył z Polski pomiędzy dwiema światowymi wojnami, miał 17 lat, a pieniądze na podróż dostał od starszej siostry. Udało się jeszcze dwojgu jego rodzeństwa. Wszyscy inni zginęli - napisał.
My grandfather came from Poland between the wars, at 17, sponsored by an elder sister. Two more siblings made it. Everyone else died.
— Stewart Butterfield (@stewart) 28 stycznia 2017
Duże symboliczne znaczenie i wymowę miał także lakoniczny i pozbawiony emocji wpis Vali Afshara kierującego koncernem Salesforce. Afshar ograniczył się do wymienienia największych firm technologicznych, które powstały dzięki imigrantom w pierwszym lub drugim pokoleniu.
US tech companies founded by 1st/2nd generation immigrants 🇺🇸
— Vala Afshar (@ValaAfshar) 28 stycznia 2017
Apple
Amazon
Oracle
IBM
Uber
Yahoo
EMC
eBay
AT&T
Tesla
Dołącz do dyskusji: Donald Trump cofa wizy imigrantom - protestują szefowie Google, Netflixa, Facebooka, Apple i Microsoftu
Żaden z wymienionych w artykule krajów, z których przybywali imigranci, którzy "zbudowali Amerykę", nie jest krajem muzułmańskim, ani nie znajduje się na liście Trumpa.
Prawo - łopatą pisane. Dotyczy też majacych wizy USA i prawo do pracy w USA.
Masz prawo być i pracować w USA, ale jak chcesz wyjechać na wakacje, nie masz prawa wrócić.