SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Cztery pisma odmówiły publikacji tekstu Cezarego Łazarewicza o Tomaszu Lisie. „Byłoby łatwiej gdyby dotyczył kogoś innego”

Dziennikarz Andrzej Bober opublikował na blogu artykuł Cezarego Łazarewicza na temat szczegółów umowy firmy Tomasza Lisa z Telewizją Polską na produkcję publicystycznego talk-show w TVP2. Publikacji tekstu odmówiły cztery tytuły prasowe, którym autor go zaproponował. - Łatwiej byłoby gdyby tekst dotyczył kogoś innego - wyjaśnia Łazarewicz portalowi Wirtualnemedia.pl.

Tekst Cezarego Łazarewicza o finansowaniu przez TVP produkcji „Tomasz Lis na żywo” można przeczytać na blogu Andrzeja Bobera w zakładce „Blogi” portalu Wirtualnemedia.pl.

Łazarewicz pisze w nim, że dotarł do dokumentów, z których wynika, iż w 2008 roku TVP płaciła firmie Deadline Productions (należącej do Tomasza Lisa) 93,2 tys. zł brutto za wyprodukowanie jednego odcinka programu „Tomasz Lis na żywo”. Każdy odcinek kosztował jednak TVP ponad 200 tys. zł, ponieważ Agencja Informacji dodatkowo dokładała 108,9 tys. zł brutto.

- Umowa z TVP przewidywała, że Deadline Productions daje wkład merytoryczny, a TVP sprzęt, ludzi i studio. Świadczenia po stronie producenta zewnętrznego i TVP były szczegółowo zapisane w umowie. Wynika z niej, że po stronie TVP są twarde koszty typu: realizator dźwięku, światła, operatorzy kamer, wizja, fonia, elektryk, garderobiany , kamery, sprzęt, koszty studia, scenografii, zaś po stronie Deadline Productions koszty miękkie np.: scenariusz, tłumaczenie, zakup praw (jeśli były), catering i hotele dla zaproszonych gości programu. Z umowy wynika też, że w Deadline Productions aż 3 osoby zajmowały się publicznością: organizator widowni, koordynator publiczności i osoba opiekująca się gośćmi. Jaka była między nimi różnica? Telewizja twierdzi, że te zapisy umowy są tajemnicą przedsiębiorstwa i odmawia jakichkolwiek wyjaśnień - pisze Łazarewicz.

Jednocześnie dziennikarz podaje, że w kontrakcie zlecającym produkcję sztandarowego programu publicystycznego Dwójki zarząd TVP zapisał próg 15-procentowego udziału w rynku - po spadku oglądalności poniżej tego progu nadawca miała prawo odstąpić od umowy. - Tylko, że zapis umowy nie był później respektowany. Gdy oglądalność programu zaczęła spadać po 2011 TVP nie rozwiązała umowy, tylko zmieniła ją tak, by była korzystna dla firmy Tomasza Lisa - podkreśla Cezary Łazarewicz.

W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Cezary Łazarewicz tłumaczy, że przesłał przygotowany w lutym artykuł do czterech tytułów prasowych z pytaniem, czy mógłby zostać opublikowany na ich łamach. Jednocześnie podkreśla, że otrzymał zgodę od Wirtualnej Polski na publikację tekstu w innym medium (z Grupą WP dziennikarz jest związany od września ub.r.).

Od każdej z redakcji Łazarewicz otrzymał odpowiedź odmowną, a jako powód wskazywano mu m.in. branżowy charakter artykułu, a także ewentualny konflikt, który wywoła publikacja. - Między innymi usłyszałem, że nie chcą otwierać kolejnego pola konfliktu. Jestem autorem z zewnątrz, więc mogę tylko zaproponować temat - zaznacza dziennikarz.

- Wysłałem jednej osobie, czekałem na odpowiedz, potem kolejnej i kolejnej. Aż w końcu zapytałem Andrzeja Bobera, czy tekst jest zły. On wyszedł z propozycją, żeby opublikować go na blogu - podkreśla. - Chodziło o to, żeby opublikować tekst, żeby praca, którą włożyłem w ten tekst nie poszła na marne, a rozmówcy, z którymi rozmawiałem nie poczuli się oszukani - wyjaśnia decyzje o publikacji artykułu na blogu.

- Ja wiem, że są trudne tematy, które nie wszystkie gazety chcą poruszać. Starałem się ten tekst napisać w taki sposób, żeby był strawny dla każdego, zapytać wszystkie strony, wyjaśnić. Mnie interesowało, w jaki sposób program Tomasza Lisa w Telewizji Polskiej był finansowany. Wydawało mi się, że to ważny temat, bo mówi się o tym od 5 czy 6 lat, i sądziłem, że zainteresuje wydawców. Ale myliłem się. Nie mam sygnałów, że jest to problem polityczny, ale sądzę, że gdyby tekst dotyczył kogoś innego to łatwiej byłoby go opublikować - ocenia Łazarewicz.

Dziennikarz nie zdradza, do jakich tytułów prasowych wysłał swój tekst o Tomaszu Lisie. Zaznacza, że o publikacji artykułu nie rozmawiał z prasą określaną jako prawicowa.

Dołącz do dyskusji: Cztery pisma odmówiły publikacji tekstu Cezarego Łazarewicza o Tomaszu Lisie. „Byłoby łatwiej gdyby dotyczył kogoś innego”

55 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Tymon
Ciekawe jakie cztery pisma odmówiły publikacji tekstu Cezarego Łazarewicza o magnacie dziennikarskim i propagandziście PO Tomaszu Lisie ???
Moim zdaniem odmówiły pisma popierające KOD.
0 0
odpowiedź
User
ŁM
Powtórka z "Wolności mediów" za czasów PO-PSL. Z racji tego, że grubo ponad połowa gazet i mediów ogólnie jest w rękach niemieckich, liberalnych, to wiadomo, że na swojego nikt tu pluł nie będzie, bo to faktycznie wywołało by konflikt, zwłaszcza konflikt interesów.
0 0
odpowiedź
User
kodziasz
A kto był prezesem TVP w 2008 roku ;) Czy nie przypadkiem wtedy nie była era PiS-SLD w TVP ;)?
0 0
odpowiedź