Cyfrowy dziennik „De Correspondent”: 19 tys. subskrybentów i 2,2 mln euro wpływów
Opierająca swój model biznesowy tylko na abonamencie od czytelników internetowa gazeta „De Correspondent” po 12 miesiącach działalności przynosi 2 mln euro przychodów. Większość abonentów przedłużyła subskrypcję tytułu.
Projekt cyfrowej gazety „De Correspondent” uruchomiono we wrześniu 2013 roku. Tytuł został stworzony przez Roba Wijnberga (byłego redaktora naczelnego holenderskiego tabloidu NRC Next) oraz Haralda Dunninka (założyciela agencji interaktywnej Momkai z siedzibą w Amsterdamie).
Twórcy gazety założyli, że nie będzie się ona utrzymywała z reklam, jak większość serwisów internetowych, ale z rocznego abonamentu w wysokości 60 euro płaconego przez czytelników. Ambicją szefów „De Correspondent” było dostarczanie odbiorcom wysokiej jakości dziennikarskich treści. Po roku funkcjonowania dziennika zdołał on przyciągnąć do siebie 19 tysięcy abonentów, z których 60 procent zdecydowało się zapłacić za kolejnych 12 miesięcy dostępu do tytułu. Według raportu opublikowanego przez „De Correspondent” do osób przedłużających prenumeratę dołączyło wielu nowych czytelników - w sumie dziennik ma ich dzisiaj 37 tysięcy. To oznacza, że gazeta osiągnęła roczny przychód na poziomie 2,2 mln euro.
Na stronie projektu redaktor naczelny gazety prezentuje między innymi zestawienie wydatków poniesionych przez wydawców na utrzymanie redakcji i tytułu z każdych 60 euro zapłaconych przez pojedynczego abonenta. Wynika z niego, że najwięcej (ponad 53 proc. oraz prawie 32 euro) pochłonęły honoraria dla dziennikarzy i współpracowników, drugą pozycję na liście (z górą 10 euro) zajmują podatki, na trzeciej zaś znalazły się wydatki na projekty graficzne i technologie, które kosztowały niecałe 7 euro z każdych 60 pozyskanych od czytelników. Tylko 1,31 euro „De Correpondent” wydał na marketing i reklamę.
W ciągu ostatniego roku gazeta osiągnęła ponad 4,5 mln odsłon.
Dołącz do dyskusji: Cyfrowy dziennik „De Correspondent”: 19 tys. subskrybentów i 2,2 mln euro wpływów
O de Correspondent słyszę pierwszy raz, ale znam Mediapart - działa na tej samej zasadzie, tylko że jest po francusku. Znam osobiście ludzi, którzy tam pracują i nie są to studenci, tylko dziennikarze z dużym doświadczeniem i są bardzo zadowoleni, że biorą udział w takim projekcie i nie muszą się szmatławić z powodu strachu przed reklamodawcami. Pensje są przyzwoite, chociaż jaj nie urywa. Zatrudnienie na etat. Tak to wygląda na prawdę.
Mam nadzieję, że taki model będzie się rozwijał, ponieważ prasy utrzymującej się z reklam nie da się już czytać.