Clubhouse rozgrzewa internet. Nowa jakość w social mediach? „Odpowiada na bieżące potrzeby”
Funkcjonująca w internecie od 2020 roku platforma Clubhouse w szybkim tempie przyciąga zainteresowanie internautów. Z minimalistycznej aplikacji korzysta obecnie około 2 mln użytkowników tygodniowo, którzy mogą brać udział w dyskusjach na żywo np. z udziałem celebrytów czy ekspertów z różnych dziedzin. Dostęp do Clubhouse nie jest łatwy, jednak właśnie ten element ma być jednym z atutów aplikacji. - Clubhouse jest dobrze przemyślany, także marketingowo. Odpowiada na pierwotne potrzeby komunikacji pomiędzy użytkownikami, ale jego ograniczenie jedynie do iPhone’ów to poważny błąd - oceniają ekspertki social media w rozmowach z Wirtualnemedia.pl.
Clubhouse to nowa sieć społecznościowa, o której coraz głośniej mówi się w internecie. Aplikacja z ascetycznym zestawem opcji uchodzi za szczególną i elitarną, m.in. ze względu na niełatwy dostęp oraz możliwość dyskutowania na żywo w sieci ze znanymi postaciami ze świata show biznesu czy nowych technologii.
Do tej pory w specjalnych pokojach w Clubhouse pojawili się jako dyskutanci m.in. Oprah Winfrey, Mark Zuckerberg, Ashton Kutcher, Lindsay Lohan oraz Elon Musk.
Czytaj także: Donald Trump na zawsze zablokowany na Twitterze
Jak działa Clubhouse?
Clubhouse oferuje użytkownikom wyłącznie możliwość uczestniczenia w głosowych rozmowach i spotkaniach w konkretnym gronie internautów. Na platformie nie ma takich elementów jak treści wideo, obrazy czy informacje tekstowe.
Czytaj także: Facebook na wojnie z hejtem. Prawie 27 mln usuniętych postów
Clubhouse została uruchomiona w 2020 r. przez Paula Davisona oraz Rohana Setha. Aplikacja zdobyła finansowanie od trzech inwestorów, z których największą kwotę – w sumie 110 mln dol. przeznaczył fundusz Andreessen Horowitz. Obecnie firma jest wyceniana przez rynek na ok. miliard dol., a tygodniowo ma 2 mln użytkowników na świecie.
Rozpoczęcie korzystania z aplikacji dostępnej obecnej wyłącznie w wersji do iPhone’ów nie jest tak łatwe jak w wypadku innych platform społecznościowych. Kandydat na użytkownika musi mieć aktywny numer telefonu oraz otrzymać SMS-em specjalne zaproszenie od osoby, która jest już zarejestrowana w Clubhouse.
Po otrzymaniu zaproszenia i rejestracji nowy użytkownik otrzymuje dostęp do działających w aplikacji pokojów tematycznych, w których toczą się na żywo dyskusje pomiędzy internautami.
Każdy z użytkowników może uruchomić własny pokój, w aplikacji są dostępne ich 3 rodzaje: otwarty - dostępny dla każdego, social - dla osób które obserwują założyciela pokoju oraz zamknięty, do którego dostęp jest możliwy wyłącznie po otrzymaniu specjalnego zaproszenia.
Dyskusję na żywo z każdym z pokoi prowadzi jego twórca będący moderatorem. To on udziela innym uczestnikom spotkania statusu rozmówcy pozwalającego na zabieranie głosu w dowolnym momencie. Pozostali internauci w pokoju ze statusem słuchacza mogą jedynie przysłuchiwać się rozmowom i ewentualnie zgłosić chęć zabrania głosu.
Charakterystyczną cechą Clubhouse jest to, że żadna z rozmów odbywających się na żywo nie jest zapisywana i nie ma możliwości jej późniejszego odtworzenia. Każdy z użytkowników platformy otrzymuje do dyspozycji 2 zaproszenia, które może wysłać do wybranych osób. Aplikacja sugeruje jednak, by zaproszeni byli użytkownikami mogącymi wnieść istotną merytoryczną wartość do prowadzonych dyskusji.
Clubhouse zaczął lawinowo zdobywać popularność w 2021 r., jednak aplikacja oprócz ciekawości wywołuje także kontrowersje. Pojawiają się obawy m.in. o to, że dyskusje w aplikacji są moderowane przez samych użytkowników, których umiejętności czy intencje w tym zakresie bywają rozmaite.
Amerykańska prasa zwracała także uwagę na to, że przy braku rejestrowania dyskusji w Clubhouse powstaje niebezpieczeństwo pojawiania się na platformie głosów o charakterze ekstremistycznym czy agresywnym.
Odpowiedź na bieżące potrzeby
Clubhouse może na razie uchodzić za rodzaj społecznościowej ciekawostki, która dzięki nieszablonowej formule potrafiła wywołać w sieci rodzaj sensacji. Jaka przyszłość może czekać Clubhouse na zatłoczonym rynku platform społecznościowych? Czy aplikacja jest skazana na sukces, czy raczej szybkie zapomnienie?
W rozmowach z Wirtualnemedia.pl ekspertki segmentu social media zwracają uwagę na kilka scenariuszy i kilka elementów wyróżniających Clubhouse. Jedną z nich jest Justyna Duszyńska, CEO Httpool Polska.
- Choć cała świat zmierza w stronę wymiany treści wideo, w Clubhouse mamy do czynienia z przekazem działającym jedynie na słuch i wyobraźnię – zaznacza Justyna Duszyńska. - Od wieków ludzie doskonalili konwersację, debatę, formy wyrazu werbalnego i sztukę dyskusji. Pojawienie się Clubhouse to naturalna ewolucja tej potrzeby w nowoczesnym, technologicznym wydaniu.
Według naszej rozmówczyni twórcy aplikacji, Paul Davison i Rohan Seth uznali, że taka forma komunikacji prowadzona w dodatku na żywo bardziej zbliża ludzi (w aplikacji nie można odsłuchać treści z przeszłości), jest autentyczna i buduje więzi.
- Warto dodać, że Clubhouse powstał na wiosnę 2020 r., w tym samym momencie, w którym zostaliśmy zamknięci w domach z powodu izolacji przed wirusem Covid-19 – przypomina Duszyńska. - Możliwość budowania relacji i wymiany myśli, dyskusji i spontanicznych spotkań zostały bardzo ograniczone. Aplikacja wyszła naprzeciw potrzebom, które nagle zostały ograniczone. W Clubhouse tematycznie nie ma ograniczeń – twórcy, których Clubhouse zdaje się nosić na rękach i ma zamiar w bliskiej przyszłości wynagradzać, mogą nadawać co im w duszy gra. Mamy więc wybór wirtualnych klubów typowo profesjonalnych – o technologiach, marketingu, możliwościach inwestycyjnych, ale też o obsłudze klienta, koła zainteresowań, serie o rozwoju osobistym, pokoje łączące grupy fanowskie i influencerów wszelakiej specjalności. Cokolwiek przyjdzie ci do głowy – na pewno już jest na Clubhouse!
Szefowa Httpool Polska dodaje, że ta platforma jest mocno niezobowiązująca, w każdej chwili można wejść i wyjść niepostrzeżenie z „pokoju”.
- Dla uczestników daje niesamowite możliwości networkingowe, gdzie na wyciągnięcie ręki, bez żadnych kosztów możesz podyskutować z takimi postaciami jak Elon Musk, Oprah Winfrey, Chris Rock, Ashton Kutcher, Drake czy Vlad Tenevraper – zaznacza Duszyńska. - W jednym miejscu możesz dotrzeć do inwestorów, ekscentrycznych twórców startupów czy influencerów, którzy już wyczuli kolejny kanał do budowania zasięgów.
Ekspertka przypomina, że każdy uczestnik musi być zaproszony i zarekomendowany przez swoich wpływowych znajomych. - Efekt FOMO robi swoje i dlatego ludzie na całym świecie pokochali Clubhouse - ocenia Duszyńska. - Clubhouse to typowy startup, który zatrudnia 10 osób pracujących samym sercu Santa Monica. Pod koniec stycznia 2021 r. stał się „jednorożcem”, a jego wartość wyceniano na 1 mld dolarów. Warto jednak zauważyć, ze zarówno użytkownicy jak i inwestorzy mogą łatwo stracić zainteresowanie. Tym bardziej, że sam koncept wirtualnych pokoi do dyskusji nie jest czymś nowym. Jest prawdopodobne, że moda na Clubhouse będzie krótkotrwała i szybko przeminie. Nie wiadomo też do końca, w jakim kierunku rozwinie się platforma.
Przyszłość komunikacji?
Agata Palmowska, lead creative w Kamikaze ocenia, że Clubhouse z jednej strony odpowiada na naturalne potrzeby kontaktu, z drugiej zaś rysuje w pewnym stopniu przyszłość komunikacji człowieka z nowymi technologiami.
- Na początku były audiobooki. Potem zakochaliśmy się w podcastach. Zaczęliśmy rozmawiać z Google, Siri, Alexą – przypomina Agata Palmowska. - Teraz godzinami słuchamy i wypowiadamy się na Clubhouse. Wniosek? Wchodzimy w erę audio. Niektórzy twierdzą, że nasze wnuki nie będą znały klawiatur. Wszelkie wchodzenie w interakcje z urządzeniami będzie jedynie za pomocą poleceń głosowych. Jeżeli te przewidywania się sprawdzą, Clubhouse ma szansę stać się liderem w głosowych platformach social media.
Co może świadczyć o tym, że idea „podcastów na żywo”, do których można się dołączyć w każdej chwili, jest fenomenem? - Po pierwsze sam pomysł bazuje na koncepcji FOMO (ang. „the fear of missing out”), czyli strachem przed przegapieniem czegoś w sieci - ocenia Palmowska. - Jeżeli nie ma nas podczas rozmowy na żywo w Clubhouse, nie usłyszymy jej. Nie ma nagrań, które można odtworzyć później, nie ma czatów, czy wymiany zdjęć.
Nasza rozmówczyni nie ma wątpliwości, że wpływ na sukces aplikacji na pewno miała pandemia. - Clubhouse ruszył niecały rok temu - przypomina Palmowska. - W czasach, gdy pracujemy zdalnie, nie możemy chodzić do restauracji, wyjątkowo brakuje nam rozmów. To doskonała odpowiedź na nasze aktualne potrzeby. Z jednej strony to dyskusje biznesowe, branżowe. Z drugiej to przepływ emocji, wyraźnego wyrażania opinii. Przykładowo - w Stanach Zjednoczonych aplikacja łączyła ze sobą osoby ruchu „Black Lives Matter”. Chiny zdecydowały się na blokadę aplikacji po rozmowach na temat protestów w Hong-Kongu.
Ekspertka dodaje, że po raz pierwszy do swobodnego wypowiadania się użytkownicy nie potrzebują profesjonalnego sprzętu, jak przy nagrywaniu podcastów, czy wideo. Wystarczy telefon.
- Rozmów przyjemnie słucha się podczas spaceru, robienia obiadu, czy wykonywania innych domowych czynności. Wielu z użytkowników porównuje „wirtualne pokoje” do rozmowy przy piwie ze znajomymi lub osobami ze swojej branży - przyznaje Palmowska. - Na Clubhouse zwracają już uwagę światowi giganci. Twitter testuje „Spaces”, czyli głosowe czaty z limitem mówców do 10 osób i nieograniczoną liczbą słuchaczy. Jak podaje „New York Times”, do wprowadzenia opcji audio przymierza się też Facebook.
Jak zaznacza ekspertka z Kamikaze twórcy aplikacji do promocji usługi wykorzystali sprawdzone narzędzie polegające na konieczności otrzymania zaproszenia do klubu.
- Kusząca na pewno jest tutaj lista użytkowników. Gdzie indziej mamy okazję posłuchać na żywo, a nawet porozmawiać, z takimi postaciami jak Mark Zuckerberg, Elon Musk, Kevin Hart, Drake, Oprah Winfrey czy Jared Leto? - pyta retorycznie Palmowska.
Sprawny projekt marketingowy
Justyna Izydorczyk, strategist w agencji Imagine patrzy na Clubhouse jak na sprawny projekt z punktu widzenia marketingu, jednak niepokoją ją ograniczenia sprzętowe dotyczące dostępności platformy.
- Clubhouse wdarł się i zawojował digital, bazując na kilku fundamentach marketingu, zgrabnie je ze sobą łącząc - ocenia Justyna Izydorczyk. - Elitarność i ograniczony dostęp (tylko na zaproszenie, tylko dla użytkowników iPhone’ów) - zastosowanie znanej reguły niedostępności to pierwszy z fundamentów. Dwa - budowa sieci zaangażowanej społeczności, koncentrującej się wokół wspólnych tematów i pasji (coś, co znamy z wielu innych form np. konferencji branżowych, grup tematycznych na FB, forów internetowych etc.). Nie bez przyczyny użyłam słowa „zaangażowanej", bo tylko tak uczestnictwo w tej społeczności i tym modelu jest wartością (nawet, jeśli uczestniczysz w rozmowie w sposób bierny, Twoje słuchanie to zaangażowanie). Trzy to filar powiązany z trendem, jaki przyniosły nam ostatnie lata, czyli voice. Komunikacja oparta o głos. Co więcej - nie ma tego wszystkiego, czego mamy już dość, czyli patrzenia w kamerki, ekrany, monitory. Pandemia dała Clubhouse’owi idealny grunt do rozwoju.
Zdaniem ekspertki powyższy miks dał społecznościówce dużą siłę przebicia i rozgłos. - Czy ktoś słyszał, że Discord również udostępnia pokoje głosowe dla swoich userów? - pyta Izydorczyk. - Korzystaliście z nich? No właśnie... Funkcje Discord są o wiele szersze, przez co pozycjonowanie mniej wyraziste. Czasem mniej znaczy więcej. Choć jedno z tych „mniej" w wykonaniu Clubhouse wywołuje mój mocny sprzeciw - ograniczenie dostępności wyłącznie dla iPhone'ów.
W tym ostatnim kontekście według naszej rozmówczyni technologiczne wykluczenie to coś, o czym się mówi, myśląc o społecznościach, gdzie technologia (w rozumieniu również: internet) jest zasobem ograniczonym.
- Technologiczne wykluczenie to też coś, o czym głośno mówią projektanci intefejsów – przyznaje Izydorczyk. - Inkluzywność to trend, w kierunku którego zmierzaliśmy jako społeczeństwo. Póki reguła niedostępności jest mechanizmem wzbudzania zainteresowania i można to obejść, jeśli ktoś się postara, uważam to za świetny zabieg. Podobnie, jeśli wiąże się z usługą elitarną co do zasady. Jeśli natomiast dotyczy ograniczeń mocno wynikających z zasobności portfela, pogłębia różnice społeczne, choć teoretycznie społeczności ma budować - budzi to mój niepokój. Nie znam wyników/statystyk ani profilu wiekowego użytkowników, dlatego nie chcę podążać dalszym tokiem myślenia na temat implikacji, jakie niesie za sobą ten zabieg. Wiem jednak, że wszelkie zabiegi - w tym marketingowe - warto podejmować odpowiedzialnie, projektując produkt w zgodzie z tą wartością.
Ekspertka uważa, że trudno wyrokować co do dalszej popularności społecznościówki, bo to w dużej mierze zależy od kolejnych kroków w jej rozwoju i tego co twórcy zrobią w zakresie monetyzacji platformy. - Sądzę jednak, że moda na tę platformę nie zniknie, a raczej wyklaruje się, ukierunkuje na pewien segment, być może zastosowanie - przewiduje Izydorczyk.
Dołącz do dyskusji: Clubhouse rozgrzewa internet. Nowa jakość w social mediach? „Odpowiada na bieżące potrzeby”
tylko nazwa przypadkowa, oj drogi autorze wypadałoby obejrzeć filmik przed dodaniem go do artykułu ;)