Najprościej byłoby wrócić do winiet, czy też raczej do e-winiet, jakie obowiązują na przykład na Węgrzech. Wtedy znikną bramki, a wraz z nimi najczęstsza przyczyna korków na autostradach. Aby budżet na tym nie stracił, powinniśmy jednak ograniczyć ten powrót tylko do samochodów osobowych.
Winiety mają swoich zagorzałych przeciwników, sypiących argumentami, że powrót do tego przestarzałego systemu nigdy nie powinien mieć miejsca. Powołują się przede wszystkim na to, że system winiet jest niesprawiedliwy, ponieważ tyle samo płacą ci, który jednego dnia przejeżdżają
Winiety mają jednak szereg zalet. Przede wszystkim, koszty administracyjne są w ich przypadku bardzo niskie. Aktualny system viaTOLL i viaAuto, oparty na dwukierunkowej łączności radiowej pomiędzy stałymi urządzeniami na poboczu drogi, a pokładowym urządzeniem ruchomym, tzw. DSRC, okazał się bardzo drogi w eksploatacji. Koszt budowy oraz utrzymania infrastruktury wyniósł od lipca 2011 roku do chwili obecnej ponad 3 mld złotych, przy wpływach na poziomie 6 mld złotych.
Jaki byłby koszt wprowadzenia winiet? Bez wątpienia dużo niższy, niż 50% przychodów, przypuszczalnie nie wyższy niż 15-25%. Winiety miałyby też niewątpliwą zaletę dla nas wszystkich – zniknęłyby bramki i tym samym korki na autostradach, tak powszechnie krytykowane.
Czy to znaczy, że należałoby zlikwidować istniejący system viaTOLL i viaAuto, przyznając się do tego, że cała kosztowna infrastruktura stała się po prostu zbędna? Niekoniecznie. Problem bramek i korków dotyczy głównie pojazdów osobowych. Tak więc winiety mogłyby objąć jedynie transport osobowy, natomiast ciężarowy powinien pozostać w istniejącym systemie płatności elektronicznych z wykorzystaniem systemu radiowego. Warto przy tej okazji podkreślić, że obowiązujący obecnie system, oparty na technologii DSRC, jest najpowszechniej wykorzystywanym w Unii Europejskiej.
Co więcej, nadarza się wspaniała okazja do korekty funkcjonującego systemu viaTOLL, którą będzie wygaśniecie umowy z dotychczasowym operatorem - firmą Kapsch. Nastąpi to w listopadzie 2018 roku.
Przy okazji nowego przetargu na operatora tego systemu, który ma zostać rozpisany w październiku tego roku, należałoby wyeliminować wszystkie mankamenty systemu DSRC, czyli: doprowadzić do większej efektywności kosztowej, co powinno być kluczowym kryterium wyboru nowego operatora, poprawić jakość sygnałów kontrolnych, która jest na niedopuszczalnie niskim poziomie (mniej niż 15% sygnałów wskazujących na brak uprawnień okazuje się właściwych), a także oczekiwać kompatybilności naszego systemu z tymi działającymi w pozostałych krajach Unii Europejskiej, tak aby urządzenia pokładowe w naszych ciężarówkach i autobusach odczytywały systemy radiowe nie tylko na polskich bramownicach, ale także w Czechach, Austrii czy Niemczech.
Na koniec powróćmy jeszcze do kwestii dochodów. Jeżeli winiety obejmą wyłącznie transport osobowy, ewentualna strata ze względu na niską szczelność takiego systemu (a nie wiemy nawet, czy do takiej straty by doszło) miałaby niewielkie znaczenie przy dochodach osiąganych z przejazdów polskimi drogami, które powinny być w całości reinwestowane w poprawę infrastruktury drogowej.
Przy okazji toczącej się dyskusji nie możemy zapominać o tym, że w naszym kraju funkcjonuje bardzo skuteczny sposób zapewnienia środków na poprawę infrastruktury w postaci opłaty paliwowej. W ostatnich 12 latach z tego tytułu do budżetu trafiło ponad 27 mld złotych.
Wszystkim krytykom opłaty winietowej dla samochodów osobowych można zadać pytanie: Czy powrót winiet, który rozwiąże problem korków na bramkach, nie jest atrakcyjnym pomysłem? Ryzyko zdecydowanie warte jest podjęcia, ponieważ strata może wcale nie mieć miejsca, a jeden z największych problemów, od lat będących zmorą Polaków, zostałby wyeliminowany już na zawsze.
Autorem komentarza jest Michał Nowakowski, niezależny ekspert ds. infrastruktury i autostrad.