Szef MDI: Łazarewicz wykorzystuje wszystko do zaatakowania nas
- Żaden dziennikarz, polityk czy urzędnik nigdy nie potwierdził, że kiedykolwiek działaliśmy wobec niego łamiąc zasady etyki lub wywierając jakąś presję - stwierdza w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Rafał Kasprów, managing partner w agencji MDI.
Krzysztof Lisowski: Cezary Łazarewicz - m.in. w wywiadzie udzielonym Wirtualnemedia.pl - cały czas podtrzymuje swoje zarzuty wobec MDI. Jego zdaniem MDI działa niezgodnie z zasadami etyki i w swoich działaniach opiera się na wywieraniu presji na dziennikarzach. Czy wszystkie z tych zarzutów wciąż odrzucacie i dlaczego?
Rafał Kasprów, managing partner w agencji MDI: Cezary Łazarewicz nie daje ani jednego takiego przykładu. Żaden dziennikarz, polityk czy urzędnik nigdy nie potwierdził, że kiedykolwiek działaliśmy wobec niego łamiąc zasady etyki lub wywierając jakąś presję. Proszę uważnie przeczytać artykuły - Łazarewicz na nasz temat poza sensacyjnym tonem, przymiotnikami i anonimowymi wypowiedziami, nie cytuje nikogo, kto potwierdzałby jego insynuacje. To jest wyłącznie jego subiektywna opinia. Warto zwrócić uwagę na to, że jego publikacje zawierają taką ilość manipulacji, przekłamań i niepotwierdzonych informacji, że jeśli mielibyśmy rozpatrywać je pod kątem etyki dziennikarskiej, to łamie on wszystkie standardy. Posługuje się wyrażeniami „nerwowo reaguje”, „uśmiecha się ironicznie”, „grozi”, które mają budować negatywną atmosferę wokół nas, choć w jego tekstach nie ma dosłownie żadnych konkretów. W jednym tekście potrafi napisać w tytule w sensacyjnym tonie, że coś robiliśmy i równocześnie w tej samej publikacji, że do dzisiaj nie udało się potwierdzić, że coś robiliśmy. „Do dziś nie udało nam się z całą pewnością dowieść, że MDI stało za rozpowszechnianiem nieprawdziwych informacji wokół przetargu w PZU” - to jest cytat z ostatniego tekstu, który cały jest poświęcony właśnie temu z wypowiedziami wielu anonimowych osób. Wartość merytoryczna tych publikacji jest zerowa.
Jaka jest granica pomiędzy działaniami realizowanymi zgodnie z kodeksami etyki PR a takimi, które „zahaczają” o wywieranie nacisku? Czy macie poczucie, że w przypadku projektów realizowanych dla klientów, o których pisał Łazarewicz, ta granica została przekroczona?
Wolimy rozmawiać o konkretnych przykładach. Swoboda, z jaką różnego rodzaju „eksperci” wypowiadają się o łamaniu zasad etyki lub bez żadnej wiedzy na temat omawianej sprawy, jest nam obca. Od siebie możemy dodać jedno, nigdy nie przekraczaliśmy żadnych znanych nam zasad etycznych w pracy dla klientów. Choć oczywiście jest to sfera, gdzie każdy ma własną opinię na temat działań innych, więc nie możemy zabronić i oceniania nas według wiedzy i doświadczenia, jakie posiadają inni. Choć te wygłaszane często bezpodstawnie opinie są nieetyczne.
Czy obecna „burza” może sprawić, iż na rynku zmniejszy się poziom zaufania do PR-owców?
Świat się zmienia, a środowiska branży PR widzą zagrożenie tam, gdzie go nie ma, nie dostrzegając tego, co realnie zagraża zaufaniu do nich. Point Group Platforma Mediowa, czyli właściciel „Wprost”, jest firmą PR-owo-marketingową, a nie niezależnym tygodnikiem opinii. Sami o sobie piszą - „Kreujemy skuteczną i precyzyjną komunikację marketingową. Dzięki kompleksowości usług, synergii działań w ramach Platformy Mediowej Point Group oraz unikalnemu miksowi tradycyjnych i nowoczesnych mediów, zapewniamy sukces naszym klientom.” Traktowanie naszego sporu jako konfliktu PR-owcy-dziennikarze jest błędem. Proszę się zastanowić nad takim cytatem - „Posiadając własne kanały dotarcia, dział kreatywny oraz zaplecze organizacyjne i logistyczne, jesteśmy w stanie wymyślić, zaplanować i zrealizować najbardziej śmiałe koncepcje kampanii informacyjnych, promocyjnych i reklamowych.” To nie jest cytat z oferty MDI, ale firmy z grupy „Wprost”. PR-owcy bronią pozycji, które przestają już mieć znaczenie, bo grupy takie jak „Wprost” przejmują ich rolę. W naszym konflikcie z „Wprost” mamy do czynienia właśnie ze zderzeniem dwóch firm zajmujących się konkurencyjną działalnością, a nie niezależnego dziennikarstwa kontra PR.
Czy w obecnej sytuacji kolejne osoby nie ulegają zbyt mocno emocjom? Wszystko zaczyna się od publikacji tekstów, w niedzielę Państwo dokonują wpisu na Facebooku dotyczącego kryminalnej przeszłości Sylwestra Latkowskiego, szef „Wprost” wydaje oświadczenie, Państwo składają prywatny akt oskarżenia, a Cezary Łazarwicz zapowiada kolejne teksty o nieuczciwych działaniach PR-owców…
Cezary Łazarewicz wyrzuca z siebie zarzuty z szybkością karabinu, udziela wywiadów, biega po radiostacjach. Może czas na to, aby ktoś na chwilę ochłonął i zwrócił uwagę na przykład na źródła tych sensacji. Dwa cytaty z ostatniego jego tekstu we „Wprost” - „Jeden ze znajomych zasugerował, że materiał ten otrzymał od przedstawiciela MDI”. Sensacyjny i głośno komentowany materiał „Wprost” opiera się na tym, że ktoś komuś coś zasugerował. Inny cytat „Budzanowski poczuł się zaszantażowany - tłumaczy bliski współpracownik”. Jakaś anonimowa osoba informuje o tym, że jej znajomy miał takie emocjonalne odczucie do nas. I to jest dziennikarstwo? Kiedy środowisko medialne daje przyzwolenie na takie brednie i traktuje je poważnie, to trudno, aby nie pojawiały się emocje.
Wokół MDI powstała teraz dość negatywna atmosfera - czy odczuwacie to w agencji w codziennej pracy?
Trudno, aby nie było tej atmosfery. Ale od dwudziestu lat zajmujemy się działalnością w obszarze styku mediów i biznesu, najpierw w dziennikarstwie, potem w biznesie. Trochę przywykliśmy do tego typu konfliktów. Nie mamy problemu z zarządzaniem taką sytuacją, choć na pewno odbija się ona na ludziach.
Swoistą „kością niezgody” jest kwestia standardów. Może w dzisiejszych czasach (kryzys, trudna sytuacja na rynku reklamowym) standardem stało się wywieranie presji na dziennikarzach, bo - zdaniem niektórych - jest to tańsze niż np. wykupywanie reklam?
Bardzo ciekawe pytanie. Aby sobie na nie odpowiedzieć, trzeba zobaczyć na dane dotyczące przychodów z reklam na przykład we „Wprost” i ‚Newsweek” oraz informacji, ile Point Group Platforma Mediowa otrzymuje pieniędzy od spółek skarbu państwa na różnego rodzaju eventy, sponsoringi, ludzi roku i inne wydarzenia. Wtedy widać wyraźnie, że rzeczywiście klienci nie płacą już za reklamy, a zaczęto płacić za PR.
Łazarewiczowi nie podoba się to, że nazywacie swoje działania „generowaniem tekstów”. Tymczasem określenie to jest z zasady wpisywane - zdaje się - w prawie w każdej strategii PR…?
Nienawiść zaślepia. Dla Łazarewicza wszystko, co może się przydać do zaatakowania nas jest wykorzystywane. Nawet przygotowywanie prezentacji czy uzyskiwanie publikacji w wyniku przekazania mediom informacji od klienta. To doskonały przykład stylu jego dziennikarstwa, czyli robienie sensacji z normalnej procedury. Na marginesie warto przyjrzeć się ofertom wysyłanym przez Point Group - tam aż roi się od naprawdę niesamowitych propozycji typu propozycje tekstów dziennikarzy „Wprost” za konkretne kwoty. Łazarewicz tego jednak nie widzi, bo nie taki ma cel.
Nie sądzi Pan, że w Waszych działaniach było trochę „chęci zemsty”? Wyciągnęliście na światło dziennie przeszłość Sylwestra Latkowskiego, mimo że sprawa ta z mocy prawa jest już zamazana. Po co to zrobiliście?
Uzyskał zatarcie, trzeba jednak zastanowić się, co oznacza zatarcie, czy oznacza amnezję, że nie możemy pamiętać, że popełnił czyny karalne? Czy też jest jedynie prawną zasadą, że może startować w wyborach, konkursach na stanowiska i podawać - „nie karany". On tymczasem kieruje gazetą, która eksponuje hasło „Nie ma świętych krów", pisze o mafii, o przestępstwach, prokuratorach i sędziach, a równocześnie ukrywa prawdę, że sam był głęboko uwikłany w środowiska przestępcze. Opinia publiczna ma prawo wiedzieć, że człowiek, który feruje wyroki na temat przestępczości zorganizowanej, sam był osobą głęboko skonfliktowaną z prawem. To była główna przesłanka opublikowania tych informacji. Co do Pana pytania dotyczącego rzekomej „zemsty”. Mamy prawo, aby czytelnicy artykułów na nasz temat wiedzieli, kto je zamawia i publikuje.
Poprzednia 1 2
Dołącz do dyskusji: Szef MDI: Łazarewicz wykorzystuje wszystko do zaatakowania nas