Reduta Dobrego Imienia wytyka przekłamania o historii Polski w produkcjach Netflixa, HBO i Amazona
Trzy filmy z 577 dostępnych na czołowych globalnych platformach VoD zawierają negatywne wzmianki o Polsce. Nie ma jednak mowy o pozwach: bo wejście w konflikt z Hollywood jest wizerunkowo dla Polski niekorzystne - piszą autorzy raportu „Reduty Dobrego Imienia. Sposobem zmiany wizerunku Polski jest dostarczenie platformom strumieniowym własnych, wysokiej jakości produkcji historycznych i stałą współpraca - brzmi jeden z wniosków.
Opublikowanie przygotowanego przez Redutę Dobrego Imienia raportu zapowiedział już we wtorek na Twitterze jej szef Maciej Świrski.
- Raport był gotowy już w lutym ale COVID spowodował opóźnienie w publikacji. Obejrzeliśmy ponad 500 filmów i zanalizowaliśmy tę branżę pod względem wpływu na transmisję PL kodu kulturowego oraz możliwości pozwów - napisał.
Jutro Reduta wydaje raport sporządzony przez nas na temat Netflixa. Raport byl gotowy już w lutym ale COVID spowodował opóźnienie w publikacji. Obejrzeliśmy ponad 500 filmów i zanalizowaliśmy tę branżę pod względem wpływu na transmisję PL kodu kulturowego oraz możliwosci pozwów. https://t.co/cCSWmSnDf2
— Maciej Świrski (@Maciej_Swirski) May 26, 2020
„Konieczność nawiązania bezpośrednich relacji z managementem”
W środę przed południem raport ukazał się najpierw na stronie Reduty, ale zaraz potem zniknął, razem z całą stroną. - W związku z bardzo dużym zainteresowaniem, opublikowanym dziś raportem o przeciwdziałaniu zniesławieniom na platformach VOD, serwer został wyłączony przez operatora, który błędnie zinterpretował to jako atak hakerski. Jesteśmy w trakcie naprawy i stawiania zapasowego serwera - informowała Reduta Dobrego Imienia. Szybko jednak zaradzono sytuacji, uruchamiając serwer zapasowy. Raport był dostępny już około godz. 14.00
Choć w tytule raportu nacisk postawiono na Netflix, jego autorzy przeanalizowali 577 tytułów zamieszczonych nie tylko na tej platformie, lecz również na HBO GO, Amazing Prime Video, Disney+ i Hulu. Pretekstem do działań w tym zakresie było zamieszanie po opublikowaniu jesienią 2019 roku na Netfliksie serialu „Iwan Groźny z Treblinki”. Umieszczono w nim grafikę, na której lokalizacje obozów koncentracyjnych z okresu II wojny światowej umieszczono na mapie z powojennym podziałek granic, przez co kilka obozów znalazło się na terytorium Polski. Sprawę opisały najważniejsze tytuły prasowe i internetowe serwisy, interweniował w niej także premier Mateusz Morawiecki. Ostatecznie Netflix zdecydował się na dodanie w produkcji wyjaśnienia, iż obozy zagłady i obozy koncentracyjne zostały zbudowane i były prowadzone przez niemiecki reżim nazistowski.
Reduta Dobrego Imienia przeanalizowała kilkaset filmów na najważniejszych platformach streamingowych. - Najważniejszym przesłaniem Raportu jest konieczność nawiązania bezpośrednich relacji z managementem mediów strumieniowych i dostarczanie mu produkcji historycznych w stylu hollywoodzkim, w celu kreowanie na niespotykaną dotąd skalę nowoczesnej i skutecznej Polityki Historycznej Państwa Polskiego - brzmi jeden z wniosków raportu.
Dokumenty zawierają „szkodliwe przesłania”
Obejrzano, oceniono i zanalizowano w sprawozdaniu 557 filmów fabularnych, w których - jak piszą autorzy - wzmianki o Polsce są incydentalne i w przekazie neutralne. W filmach dokumentalnych proporcje są inne: 36 proc. z 47 analizowanych filmów dokumentalnych zawierało „szkodliwe przesłania”. Dotyczyły one stwierdzeń, że Holokaust przeprowadzono w Polsce, istniały w niej obozy koncentracyjne lub polskie getta.
- W tych filmach uwypukla się narodowość kolaborantów i współpracowników III Rzeszy, np. Polaków, Ukraińców, a przy pojęciu „naziści” nie ma wyjaśnienia, że to Niemcy – czytamy w raporcie. Wskazano także, że brakuje w streamingowych produkcjach informacji o Polakach ratujących Żydów, istnieniu Państwa Podziemnego, czy „wysiłku konspiracji”.
Autorzy raportu zwracają też uwagę na „niedostateczną wiedzę twórców, którzy powielają m.in. hitlerowskie i sowieckie mity propagandowe, np. „ z szablami na czołgi w 39 roku“, „wyzwolicielskiej” Armii Czerwonej czy silnego polskiego antysemityzmu”. Stwierdzają też, że brak jest filmów „rzetelnie przedstawiających udział Polaków w II wojnie światowej”. Zwracają też uwagę, ze odpowiedzialność za to spada nie na platformy streamingowe, a na twórców filmów. - Najskuteczniejszym i najprostszym sposobem wywierania wpływu na decydentów platform jest oferowanie im produkcji z udziałem najwybitniejszych gwiazd aktorskich i najlepszych producentów wykonawczych - rekomendują twórcy raportu.
„Narracja o Polsce ogarniętej antysemityzmem”
W produkcji „Surviving Skokie” (Amazon Prime Video) zwrócono uwagę na zdanie: „Tata zawsze mówił, że nie chce wracać do Polski. Nigdy. Rdzeń antysemityzmu w Polsce jest żywy i ma się dobrze i nie chciałem wracać do takiego miejsca”. - Film jest szkodliwy, ponieważ buduje narrację o Polsce ogarniętej antysemityzmem. Mimo że nie jest nigdzie powiedziane wprost, że Polacy mordowali Żydów, to zdanie z 39 minuty filmu pozostawia wrażenie, że mają krew na rękach” – brzmi komentarz z raportu.
W filmie „To Auchwitz and back” - brak konkretnych przekłamań, natomiast „występuje generalizacja, iż Polska była antysemickim państwem”. W serialu „Czarnobyl” (HBO GO) „wątek polski jest szkodliwy i całkowicie nieprawdziwy” - piszą autorzy raportu. Natomiast w serialu „Rotten” (Netflix) jest mowa o tym, że w próbkach miodu z Polski znaleziono domieszkę antybiotyku o nazwie Chloramfenikol.
- Polska pojawia się w tym odcinku wyłącznie w kontekście miodu z domieszką szkodliwych dla człowieka antybiotyków. Mimo że główny nacisk całego odcinka położony jest na nielegalne działania Chin, to w momencie kulminacyjnym wyjawienia jednej z największych afer związanych z dostarczaniem miodu do USA, polski miód jest przedstawiony jako „czarny charakter” - czytamy
Na warsztat wzięto też hollywoodzką superprodukcję „Furia” z Bradem Pittem w jednej z głównych ról (do obejrzenia m.in. na Netflix), mimo że nie ma w niej wzmianki o Polsce. Sporządzający raport zwracają jednak uwagę na to, ze pojawiający się w filmie żołnierze Wehrmachtu przedstawieni są jako pozytywne jednostki, w przeciwieństwie do żołnierzy SS.
- Wehrmacht jedynie wykonuje rozkazy swoich dowódców, naziści z SS są demoniczni. Kulminacyjna scena oblężenia unieruchomionego czołgu Sherman atakowanego przez hordy esesmanów przypomina sceny z sagi tolkienowskiej, gdy pokazywane są walki z orkami. Sceny „wyzwalania Niemiec od nazistów” przypominają te z Francji z lipca 1944 roku i nie mają nic wspólnego z prawdą historyczną - czytamy w raporcie. - Jest to zatem kontynuacja fałszywego mitu o „dobrym Wehrmachcie” - oceniono.
„Spory sądowe nierekomendowane”
Autorzy raportu analizowali też biznes streamingowy dostrzegając jego potencjał i możliwości wpływu w kontekście polskich zamiarów i realizacji filmów historycznych. Eksperci wskazują też na zagrożenia: ich zdaniem przekaz medialny będzie podlegał coraz głębszej personifikacji, co - w powiązaniu z mediami społecznościowymi - przyczyni się do pogłębienia zjawiska tzw. baniek informacyjnych.
W konkluzji całego sprawozdania napisano, że wchodzenie w spory sądowe z twórcami zza oceanu są nierekomendowane. „Wejście w otwarty konflikt z Holywood jest wizerunkowo dla Polski niekorzystne i kontrproduktywne. Trzeba szukać innego rodzaju wpływu na usunięcie treści pokazujących Polskę w niekorzystnym świetle”.
Jakie to wpływy? Na przykład protesty konsumenckie. „W Polsce jest ponad 3 miliony użytkowników Netflixa – ich mobilizacja może przynieść pozytywne rezultaty”. Innym sposobem wpływania na treści zamieszczane na platformach VoD ma być „nawiązanie relacji z ludźmi, którzy zarządzają w nich treściami”, gdyż „jedynie osobiste kontakty, umożliwią większy niż do tej pory dostęp polskiej oferty programowej”.
Dziennikarze: scenario kolejnej kompromitacji
Działacz społeczny i publicysta Jan Śpiewak napisał na Twitterze: „Czy ja dobrze rozumiem, że Reduta Dobrego Imienia obejrzała 500 filmów na Netflixie w poszukiwaniu szkalujących jedyny słuszny kraj na świecie treści i ktoś im jeszcze za to zapłacił? Robota na czasy pandemii marzenie, niestety ominęło mnie to ogłoszenie o pracę”. - Liga Przeciw Zniesławieniom sprawdziła, czy #Netflix albo HBO zakłamują polską historię i przenoszą "kod polskości". Przy okazji sama parę razy minęła się z prawdą historyczną i doradziła przemilczanie antysemityzmu - stwierdził Bartosz Wieliński z „Gazety Wyborczej”.
- Ale że w sensie Panu nasze państwo płaciło przez kilka lat za binge-watching? – zapytał na Twitterze pisarz i publicysta Wojciech Engelking. - Taki raport bym nawet rozumiał, ale robiony przez kompetentnych ludzi, nie pana od PFN, który w trosce o dobre imię narodu tropił kiełbasy i wiertarki sędziów. I raport tajny, by na jego bazie coś z popkultury pojąć i planować z poziomu rządu. A tak to scenario kolejnej kompromitacji – skomentował Marcin Zasada z „Dziennika Zachodniego”.
- Ale macie pojęcie, że Reduta ustawi stronę główną Netflixa na jakiś czas. Może jakieś przecieki na dzisiejszy wieczór – napisał na swoim koncie dziennikarz Adam Buła.
Dołącz do dyskusji: Reduta Dobrego Imienia wytyka przekłamania o historii Polski w produkcjach Netflixa, HBO i Amazona