SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Dotacje dla gwiazd muzyki: ministerstwo za mało uzasadniło, Gliński zaostrzył kryzys

Informacja o dotacjach, które w ramach Funduszu Wsparcia Kultury mają otrzymać m.in. wybrani wykonawcy muzyki pop i disco polo wywołała w weekend falę oburzenia, które dodatkowo zaognił minister Piotr Gliński ironicznymi komentarzami na Twitterze. Zdaniem ekspertów to modelowy przykład sytuacji kryzysowej, w której mamy do czynienia nie tylko z kryzysem wizerunkowym rządzących, ale też samych artystów, którzy wsparcie mieli otrzymać. Wstrzymanie wypłat może świadczyć z kolei o tym, że ministerstwo nie potrafi obronić zasad, które decydowały o ich przyznaniu.

W piątek po południu Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu podało wyniki naboru do ogłoszonego we wrześniu br. Funduszu Wsparcia Kultury. Resort rozdysponował 400 mln zł dla 2 064 z 2 246 podmiotów, które złożyły wnioski.
Najwyższe kwoty - po 4 mln zł - przyznano Teatrowi Muzycznemu im. Danuty Baduszkowej w Gdyni oraz Teatrowi Muzycznemu Roma.

Dofinansowanie przyznano także firmom i jednoosobowym działalnościom gospodarczym prowadzonym przez wykonawców muzyki pop i disco polo. 1,89 mln zł otrzyma spółka Golec Fabryka zarządzana przez Pawła Golca, jednego z liderów Golec uOrkiestry. 400 tys. zł dostanie Renata Świerżyńska Bayer Full Impresariat, 150 tys. zł - Bayer Full Sławomir Świerżyński, Bajm Andrzej Pietras - 613,5 tys. zł, 520 tys. zł - Radosław Liszewski Radek Weekend, a 500 tys. zł - Kamil Bednarek.

Z kolei Kindla Music Marcin Kindla uzyskał 664,5 tys. zł dofinansowania, Grzegorz Hyży uzyskał 449 tys. zł, Wojciech Mazolewski Qality - 444,5 tys. zł, Igor Herbut Production - 428,6 tys. zł, Papa D Paweł Stasiak - 400 tys. zł, Sarsa Music Marta Markiewicz - 348,6 tys. zł, Firma Piotr Kupicha - 232,1 tys. zł, Otto Piloto Media Artur Rojek - 216,3 tys. zł, JS Music Justyna Steczkowska - 180 tys. zł, Cere Katarzyna Cerekwicka - 130,9 tys. zł, Bracia Piotr Cugowski - 121,9 tys. zł, Natasza Urbańska - 111 tys. zł, Julia Pietrucha - 110,5 tys. zł, Czerwone Gitary Group - 105,5 tys. zł, a Pectus Tomasz Szczepanik - 99 tys. zł.

Ostra krytyka w social mediach

Przyznanie takich środków gwiazdom muzyki popularnej, telewizji i filmów skrytykowało wielu dziennikarzy aktywnych na Twitterze.

- Pomysł żeby dać Kamilowi Bednarkowi i Grzegorzowi Hyżemu po niemal pół miliona zł na przetrwanie czasu pandemii jest tak głupi, że aż nie mam wątpliwości, iż tak właśnie zrobiono - skrytykował Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej”.

- Wnioski do programów były ogólnodostępne. Jakie kryterium dostępu do nich chciałbyś wprowadzić? Jak państwo "pomaga", to nigdy sprawiedliwie. Nie dlatego, że się technicznie nie da - to wynika z pragmatyki rządzenia, z politycznej "logiki" w zetatyzowanym kraju - polemizował z nim Sebastian Stodolak z Warsaw Enterprise Institute. - Bardzo proste. Kto w ostatnim roku dostał zlecenia na kwotę ponad x tys. zł - dalej jazda - stwierdził Słowik. - Jest jeszcze jedna rzecz - te programy są celowe, ich realizacja wymaga zaangażowania różnych osób, więc kasa od Golców, czy Bednarka pójdzie też do innych, biedniejszych z branży. O ile nie oszukają na fakturach - zaznaczył Stododak.

Ironia ministra Glińskiego

Do krytycznych opinii w sobotę w południe odniósł się na Twitterze Piotr Gliński, minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu. - Nasi przeciwnicy od początku pandemii bezwzględnie wykorzystują ją w grze politycznej. My tak nie postępujemy. Stworzyliśmy mechanizmy umożliwiające na równych prawach uzyskanie rekompensat z tytułu poniesionych strat podmiotom z wielu branż, w tym objętej restrykcjami kultury – napisał. Dodał, że o tym, kto dostał wsparcie decydował algorytm pokazujący kto stracił przychody w wyniku pandemii.

W sobotę wieczorem minister zamieścił kolejny wpis: - Sz.P. Krytycy, przyznaję: znane nazwiska plus pieniądze to wizerunkowe seppuku. Nieważne, że chodzi o - długo oczekiwaną i postulowaną - pomoc dla TYSIĘCY zwyklych ludzi pracujących w kulturze (i ich rodzin), przyznaną wg takich samych dla wszystkich i przejrzystych reguł - stwierdził.  - W poniedziałek zgłoszę projekt ustawy zakazującej państwowego wsparcia dla znanych artystów i instytucji kultury. Przesuniemy te środki na wsparcie najbardziej aktywnych tweeterowiczow. Kultura na tym nie zyska, ale PR będzie OK ;) PS - UWAGA! Tweet zawiera treści ironiczne! - dodał.

W niedzielę Piotr Gliński zdecydowanie zmienił ton - poinformował, że wypłaty z Funduszu Wsparcia Kultury zostają wstrzymane do czasu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości.

Służbie zdrowia bardziej się należy niż nam

Krytycznie do informacji o finansowym wsparciu Ministerstwa Kultury dla branży rozrywkowej odnieśli się niektórzy muzycy. Jako pierwszy zrobił to zespół Kult.

- Nie nam oceniać kto z nich jest w tak tragicznej sytuacji by rząd o taką zapomogę prosić. Jeśli nie widzą w tym jakiejkolwiek niestosowności to niech biorą jak dają - stwierdzono. - My nie prosiliśmy chociaż sytuacja w Kulcie daleka jest od choćby różowej. Niektórzy koledzy już zarabiają w inny sposób dzieląc swój czas na pracę i próby. Właściwie wróciliśmy do czasów gdy zaczynaliśmy - poinformowano. - Jednak od tych....( z trudnością powstrzymujemy się od użycia wulgaryzmu) nic nie chcemy. Po pierwsze są grupy zawodowe, które takiej zapomogi potrzebują bardziej. Lekarze, pielęgniarki, ratownicy, którzy po kilkanaście godzin na dobę tyrają ratując ludzkie życia za psi grosz - uzasadnili członkowie Kultu. - Po drugie- rząd nie może ci dać żadnych pieniędzy, bo ich nie ma. Jeśli jednak komuś daje to znaczy że przedtem komuś zabrał. Zabrał setkom tysięcy uczciwie pracujących ludzi, którym teraz na dodatek zamyka interesy. Nie chcemy tych ukradzionych wam pieniędzy - dodali.

Kolegów z branży, którzy ubiegali się o rządowe wsparcie skrytykował też raper Taco Hemingway, który poinformował, że nie dostał ani też nie starał o żadną dotację z resortu. - Uważam, że osoby z pierwszych stron gazet, osoby z lukratywnymi kontraktami reklamowymi i pokaźnymi dochodami z tantiem, nie powinny wyciągać dłoni po żadne pieniądze publiczne – nieważne czy „leżą na stole” i „czekają, żeby je wziąć” czy nie - stwierdził.

- O dotacyjnym skandalu dowiedziałem się wczoraj, ze zdziwieniem i rozgoryczeniem obserwując listę znanych nazwisk obok bajońskich sum zapomogi. Natomiast dzisiaj zobaczyłem, że kilka portali próbuje podpiąć mnie pod ten festiwal chciwości, jednocześnie zarzucając mi hipokryzję. Mylnie sugeruje się, że trafić miały do mnie pieniądze, o które ubiegał się mój manager Jan Porębski. Tymczasem prowadzi on własną firmę eventową, współpracującą z wieloma artystami i artystkami, i jak wiele osób z branży ubiegał się o dofinansowanie swojej działalności celem opłacenia pracowników – kierowców, dźwiękowców, dostawców sprzętu, ludzi z produkcji, czyli pracowników branży, których pandemia pozbawiła środków do życia. Ani złotówka z zapomogi nie miała trafić do mnie” – podkreślił Taco Hemingway. - „ Z ulgą przyjąłem informację Ministerstwa Kultury o tym, że rząd przynajmniej chwilowo wstrzymuje planowane wypłaty. Oburzenie społeczeństwa zaczyna zbierać swoje plony. Być może ktoś rzetelnie zastanowi się, komu faktycznie potrzebna jest pomoc, a kto poradzi sobie bez niej - dodał raper.

Grzegorz Markowski z zespołu Perfect we wpisie na Facebooku zaapelował, by nie łączyć zespołu Perfect z rządową dotacją. "Chciałbym wszystkich zainteresowanych poinformować, że pieniądze te nie są dla mnie, ani członków zespołu, techników, całego naszego teamu. To pieniądze wyłącznie dla menedżer Perfectu i jej agencji" – przekazał muzyk za pośrednictwem profilu swojej córki Patrycji Markowskiej.

 

Buta ministra Glińskiego zaostrza krytykę

Barbara Krysztofczyk, ekspertka ds. wizerunku i zarządzania sytuacją kryzysową, szefowa agencji szkoleniowo-konsultingowej Krystal Point uważa, że krytyka wywołana informacją Ministerstwa Kultury o dofinansowaniach dla wybranych artystów dotyczy nie tylko resortu, ministra Glińskiego i PiS, ale samych artystów, którzy te dotacje mieli dostać.

- I choć przyczyną zdaje się być nie tyle zła intencja co  bałagan w obszarze kryteriów przyznawania pieniędzy – to przyczyna na tym etapie nie ma już znaczenia. Liczą się tylko emocje. A emocje ludzi są wzburzone, osobista krzywda wyczuliła każdego z nich na wszelkie objawy faworyzowania faworyzowanych. Ten kryzys silnie uderza więc w komunikacyjne DNA partii Kaczyńskiego, a buta prof. Glińskiego nie łagodzi sprawy - podkreśla nasza rozmówczyni.

Przyznaje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że prof. Gliński nigdy nie grzeszył jakąś specjalną finezją w komunikacji, nigdy też nie zdawał się mocno przejmować reakcjami ludzi na swoje decyzje - tym razem jednak nie doszacował chyba skali zamieszania, jakie może wywołać jego postawa i decyzje.

- Choć zmiana tonu wicepremiera była dość szybka to jednak jego pierwsze reakcje bardziej zapadły w pamięć. Jego początkowa arogancja jedynie pogorszyła sprawę. To modelowy przykład poważnego kryzysu wizerunkowego na własne życzenie, w dużej mierze związanego z reakcją na sytuację. Reakcją, która była emocjonalna, nieprzemyślana i - co najważniejsze - kompletnie nie wrażliwa na społeczne emocje - ocenia Barbara Krysztoczyk.

Zdaniem naszej rozmówczyni wysokie kwoty dla popularnych wykonawców są PR-owo trudne do obrony. Jej zdaniem można było pewnie nie pokazywać tych list, jednak dane są tak kontrowersyjne,  że i tak zostałyby ujawnione, a wtedy próba ich ukrycia przez resort jeszcze bardziej podsycała by ogień  negatywnych komentarzy.

- Na całej sytuacji wizerunkowo stracili wszyscy, którzy są w nią zamieszani - rząd, ministerstwo, sam Gliński, a także artyści, którzy złożyli wnioski o wypłaty, a którzy zbierają też mnóstwo hejtu w sieci. Błędnym posunięciem jest wydawanie przez nich teraz oświadczeń – w sytuacji kryzysowej, gdy obwiniana jest jakaś grupa podmiotów to cała ta grupa powinna się odnosić do problemu. Jeśli do tablicy „wyrwie się" jedna tylko osoba i zacznie przedstawiać usprawiedliwienia – w percepcji społecznej właśnie ten ktoś będzie najbardziej winny. Interesujące kroki PRowe wykonują za to artyści, którzy o wypłaty się nie ubiegali, a teraz wyjaśniają dlaczego i krytykują pośrednio nie tylko rząd, ale też kolegów po fachu. Takie posunięcie może im przynieść sporo życzliwości wizerunkowej - dodaje ekspertka.

Zdaniem Krzysztofa Tomczyńskiego, partnera i account directora w Alert Media Communications w sprawie wsparcia od Ministerstwa Kultury popełniono wiele błędów organizacyjnych i komunikacyjnych.

- O ile takie liczby jak 400 milionów są dla przeciętnego odbiorcy niepoliczalne, o tyle kwoty rzędu setek tysięcy złotych dla pojedynczych artystów już tak i każdy może sobie policzyć ile lat musiałby pracować na taką sumę, a to w naturalny sposób budzi wściekłość. Jeśli tak wysokie kwoty trafiają do jednej osoby to jest to po pierwsze niedopuszczalne w czasie obecnego kryzysu państwa, a po drugie komunikacyjnie nie do obrony. A zwalanie winy na tajemniczy algorytm tylko sprawę pogarsza. Natomiast jeśli pieniądze te mają być dzielone na wielu podwykonawców warto byłoby o tym w jasny sposób poinformować. Tylko taka transparentność i racjonalność wydatków może się komunikacyjnie obronić – podkreśla Krzysztof Tomczyński.

W ocenie naszego rozmówcy sarkazm i próby żartowania z oponentów przez ministra Glińskiego na Twitterze tylko zaogniły sprawę. - Żartowanie - takie jak wpis, że przekaże się te środki najbardziej aktywnym użytkownikom Twittera - to zdecydowanie jedno z najgorszych rozwiązań na jakie minister mógł się w tej sprawie zdecydować – ocenia ekspert.

Modelowy przykład sytuacji kryzysowej

Dla Michała Raszki, członka zarządu w agencji public relations Grupa PRC Holding, wykładowcy w Wyższej Szkole Bankowej w Chorzowie błędy, które popełnił wicepremier Gliński i Ministerstwo Kultury są modelowym przykładem sytuacji kryzysowej.

- Od, najdelikatniej mówiąc, nierozsądnych decyzji urzędników poprzez brak weryfikacji przez samego ministra/wiceministrów tak kosztownej propozycji dotacji po fatalną komunikację, gdy kryzys już wybuchł - uzasadnia nasz rozmówca.

- Dotacje miały wynieść 400 mln zł - jeśli więc nikt na poziomie wiceministra, czy sam Gliński, nie weryfikował kto ma dostać dotacje - to fatalna wiadomość. Jeszcze gorsza, jeśli zweryfikowali i uznali, że nie ma problemu. Jak więc można było zakładać, że setki tysięcy dotacji dla najbogatszych artystów nie wzbudzą oburzenia? Jeszcze bardziej kuriozalna wydaje się jednak próba obrony tej decyzji przez wicepremiera. W zarządzaniu kryzysowym bardzo ważna jest szybka reakcja i uderzenie się w pierś. Tu trwało to jeden dzień, 24 długie godziny obrony złej decyzji, co tylko podsycało jeszcze negatywne emocje – komentuje Michał Raszka.

Zaznacza, że sprawa podważyła kompetencje ministerstwa jako instytucji zarządzającej i wspierającej sferę kultury, a z drugiej strony w zaskakujący sposób wpisuje się w strategię wymyśloną przez ówczesną premier Beatę Szydło z hasłem: "te pieniądze im się po prostu należały".

Niewłaściwa komunikacja i wizerunek, na który zapracowali artyści

Dr hab. Monika Kaczmarek-Śliwińska z Wydziału Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego dostrzega w całej sytuacji przede wszystkim niewłaściwe komunikowanie oraz wizerunek, na który przynajmniej część branży artystycznej pracowała latami. Jako pozytyw wskazuje komunikację wokół regulaminu opartego w znacznej mierze na kryteriach ekonomicznych, dobrze ocenia także ujawnienie kwot przyznanych artystom.

Jej zdaniem część agresywnych komentarzy i wzburzenia w mediach społecznościowych jest efektem braku szerszego objaśnienia jak wygląda sytuacja branży – nie wszyscy pamiętają, że branża praktycznie nie działa od marca oraz że przedsiębiorstwa nazwane imieniem i nazwiskiem artysty czy nazwą zespołu to nie zawsze kilka, ale czasami zespół kilkudziesięciu osób.

- Kolejnym elementem, który podniósł emocje wokół dotacji, to wypowiedzi ministra Glińskiego. Jego tweety były napisane tonem pokazującym emocje i to raczej te niewłaściwe emocje z arogancją krytykujących włącznie. I wreszcie można zastanawiać się, czy część  tych negatywnych emocji nie jest związana z wizerunkiem, który od lat prezentowała i pielęgnowała część branży artystycznej. Wielokrotnie przecież odbiorcy widzieli blichtr w życiu zawodowym i prywatnym artystów, luksus i ekskluzywne chwile. Serwowano odbiorcom przekazy mające pokazać wyższy lub bardzo wysoki standard życia. Jeśli takim obrazami karmieni są odbiorcy i trwa to latami, to w sytuacji utraty możliwości zarobkowania przez kilka miesięcy trudno będzie przebić się z przekazem, że jest źle i że wsparcie jest konieczne. Odbiorcy wyczuwają tu niespójność i myślą w dość prosty sposób: kiedyś byliśmy oszukiwani, albo teraz i wcale nie jest tak źle, albo wcześniej i te lukrowane obrazki były fikcją tworzoną na potrzeby tworzenia ekskluzywnego charakteru marki artysty – analizuje nasza rozmówczyni.

Uważa, że dodatkowo brak jasności zaistniałej sytuacji wzmacnia wstrzymanie podjętych decyzji pod wpływem krytyki w mediach społecznościowych. Jej zdaniem może to świadczyć o decyzjach podejmowanych pod wpływem emocji społecznych i kierowanie się raczej słupkami poparcia dla ekipy rządzącej niż regułami skutecznego zarządzania. - W takiej sytuacji wycofanie się, choćby chwilowe, z podjętych decyzji może także wskazywać, że decyzje nie były podjęte w taki sposób czy w oparciu o takie zasady, że ministerstwo jest gotowe ich bronić. A to z kolei może rodzić pytania o w ogóle podejmowane decyzje wokół spraw dotyczących pandemii – zwraca uwagę Monika Kaczmarek-Śliwińska.

„Algorytm był sprawiedliwy”

Piotr Gliński w poniedziałek udzielił kilku wywiadów, w których wyjaśniał, dlaczego wstrzymano wypłaty z Funduszu Wsparcia Kultury i jakie dalsze działania w tej sprawie podejmie ministerstwo.

Pytany w Polsat News o to, kiedy 400 mln zł z FWK trafi do potrzebujących firm, wicepremier Gliński powiedział: "nie wiem, być może to potrwa". "Jeśli właśnie zakwestionowano te reguły, które nam się wydawały najprostsze - ale faktycznie zderzyły się z innymi oczekiwaniami części opinii publicznej - no to musimy się cofnąć" - ocenił.

"Cóż, ja na to poradzę, że algorytm, który był sprawiedliwy i równy dla wszystkich nie został przyjęty. To jest algorytm (…) na podtrzymanie firm, podtrzymanie miejsc pracy, podtrzymanie gospodarki, a nie na promowanie wyższej czy lepszej kultury, czy też przeznaczenie pieniędzy dla biedniejszych, a nie dla bogatszych" - wyjaśnił.

Szef resortu kultury dodał, że będzie wprowadzone "postojowe". "Ja już w MKiDN około 11 tys. zapomóg socjalnych podpisałem, (…) żeby to wszystko przekazać ludziom kultury" - powiedział.

Podkreślił, że pracownicy MKiDN "często po nocy pracują". "Wszyscy pracujemy w sytuacji pandemii, w bardzo trudnej sytuacji - i ja tylko mogę apelować o zrozumienie tego, że tutaj nie ma złej woli - tylko chęć wzmocnienia polskiego sektora gospodarczego" - wyjaśnił Gliński.

Dodał, że "były oddolne propozycje, postulaty, żeby objąć wsparciem np. firmy scenotechniczne". "To 1144 podmioty z tego obszaru w tym programie uzyskały rekompensatę" - powiedział wicepremier.

"Sprawdzimy, na ile te wszystkie firmy pracują w kulturze w tej chwili. Sprawdzimy i to będzie trwało, bo to jest niemożliwe, żeby zrobić to szybko i z automatu" - zapowiedział Gliński.

Ocenił, że "taka powinna być pomoc dla gospodarki". "Tutaj traktujemy kulturę jako sektor gospodarczy" - podkreślił.

Gliński przypomniał, że FWK "służy wsparciu bardzo ważnego sektora gospodarki, który był pierwszy zamknięty i pewnie ostatni będzie otwarty w związku z pandemią". "Tego typu pomoc dla gospodarki w całej Europie - i w Polsce też - polega na tym, że my się opieramy na deklaracjach aplikujących. I chodzi o przekazanie jak najszybciej wsparcia finansowego dla sektora, żeby firmy utrzymać, żeby utrzymać miejsca pracy" - wyjaśnił.

Dodał, że rząd "wpompował" w polską gospodarkę, w tym także w sektor kultury, 150 mld zł i poprzez to "obronił 5 mln miejsc pracy".

Dołącz do dyskusji: Dotacje dla gwiazd muzyki: ministerstwo za mało uzasadniło, Gliński zaostrzył kryzys

14 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
luk
glinski, zejdź już ze sceny...
0 0
odpowiedź
User
grzegorz
Nie pomagają - źle. Pomagają - też źle. Polakom to nikt nie dogodzi. Zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony.
0 0
odpowiedź
User
lolek
Nie pomagają - źle. Pomagają - też źle. Polakom to nikt nie dogodzi. Zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony.

Pomagać trzeba z głową!
0 0
odpowiedź