SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Prezes NIK chce, by ws. inwigilacji przesłuchano Kaczyńskiego. Były prezes pokazał dowody na zakup Pegasusa przez CBA

Uważam że padłem ofiarą nielegalnej inwigilacji - oświadczył we wtorek prezes NIK Marian Banaś podczas posiedzenia senackiej komisji nadzwyczajnej ds. przypadków inwigilacji przy użyciu systemu Pegasus. Zapowiedział, że Najwyższa Izba Kontroli będzie chciała przesłuchać w tej sprawie wicepremiera i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Były prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski pokazał dokumenty mające potwierdzać, że licencję na korzystanie z Pegasusa CBA kupiło ze środków z Funduszu Sprawiedliwości.

Marian Banaś na wtorkowym posiedzeniu senackiej komisji ds. Pegasusa poinformował, że Izba przeprowadzi kontrolę ws. nadzoru państwa nad służbami specjalnymi.

"Mając na uwadze ostatnie wydarzenia związane z bezpieczeństwem państwa i obywateli, podjąłem decyzję o niezwłocznym wszczęciu pilnej kontroli doraźnej w zakresie nadzoru państwa nad służbami specjalnymi" - powiedział Banaś. Dodał, że kontrola ta ma pokazać, w jaki sposób sprawowany jest nadzór nad służbami specjalnymi.

Jak zaznaczył, w pewnym sensie inicjatorem tej kontroli jest prezes PiS Jarosław Kaczyński. "Osobiście uważam, że Jarosław Kaczyński jako wicepremier ds. bezpieczeństwa powinien na wezwanie kontrolerów NIK stawić się w siedzibie NIK i złożyć obszerne zeznania jako świadek pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań. Wicepremier ds. bezpieczeństwa powinien odpowiedzieć na pytania dotyczące nielegalnej i masowej inwigilacji Polek i Polaków" - powiedział Banaś.

Prezes NIK uważa, że był nielegalnie inwigilowany

Nawiązując do wygłoszonego wcześniej oświadczenia Banasia, wicemarszałek Senatu Michał Kamiński (KP-PSL) pytał prezesa NIK, czy uważa, że padł ofiarą nielegalnej inwigilacji. "Tak, uważam, że padłem ofiarą inwigilacji i to nielegalnej" - podkreślił Banaś.

Jak wskazał, po raz pierwszy od 1989 roku taka sytuacja miała miejsce w 2017 roku. "Podczas remontu mieszkania służby Krajowej Administracji Skarbowej zauważyły, że znajdują się tam kable, które służą do ewentualnego podsłuchu mojego mieszkania" - mówił.

"Drugi incydent miał miejsce w 2018 roku, kiedy to podjęto próbę włamania się do mojego prywatnego telefonu, by przejąć z niego wszystkie treści" - dodał prezes NIK. "Oczywiście ten telefon został całkowicie zniszczony, a moi informatycy z KAS stwierdzili w sposób jednoznaczny, że to była próba włamania się do mojego telefonu przez specjalne służby" - podkreślił.

Banaś zaznaczył, że najważniejszy przejaw nielegalnej inwigilacji jest jednak dostępny dla posłów sejmowej komisji regulaminowej i spraw poselskich. "Chodzi o tendencyjne przygotowanie wiadomości pozyskane z naruszeniem przepisów o immunitecie prezesa NIK" - wyjaśnił. "Wniosek o uchylenie mi immunitetu, wskazuje na fragmenty pociętych i zmanipulowanych wiadomości, które miałem wysyłać" - dodał. Według Banasia, to najpoważniejszy przykład nielegalnej inwigilacji.

Prezes NIK mówił też, że nie rozumie, dlaczego odmawia mu się, a także jego pełnomocnikom, dostępu do akt postępowania, w którym wystąpiono o uchylenie mu immunitetu. "Być może, dlatego że mógłbym dość łatwo porównać kontekst i treści moich wiadomości, z których prokuratura formułuje konkretne zarzuty wobec mojej osoby" - ocenił.

Były szef NIK pokazał fakturę z zakupu przez CBA licencji do Pegasusa

We wtorek przed komisją senacką ds. Pegasusa wyjaśnienia składał także senator niezrzeszony Krzysztof Kwiatkowski, były prezes NIK. W poniedziałek poinformował, że został oficjalnie zwolniony z tajemnicy kontrolerskiej.

Kwiatkowski pytany o okoliczności zakupu systemu Pegasus przez polskie służby, poinformował, że na początku 2018 r. NIK przeprowadził kontrolę z wykonania budżetu państwa. "W konkluzji z tej kontroli stwierdziliśmy, że środki z Funduszu Sprawiedliwości nie mogły zostać przekazane CBA, gdyż zgodnie z ustawą o CBA działalność CBA jest finansowana wyłącznie ze środków budżetu państwa, a środki państwowego budżetu celowego takimi środkami nie są" - powiedział Kwiatkowski.

Były szef NIK ujawnił przy tym kopię rachunku z Narodowego Banku Polskiego, która ma poświadczać, że doszło do przelewu z Ministerstwa Sprawiedliwości na rachunek CBA. Rachunek został wystawiony w ramach realizacji umowy między Funduszem Sprawiedliwości a CBA.

Faktura została opisana jako "potwierdzenie zakupu środków techniki specjalnej służącej do wykrywania i zapobiegania przestępczości". Zdaniem Kwiatkowskiego, na fakturze nie ma nazwy systemu Pegasus, ponieważ - jak ocenił - starano się ukryć faktyczny cel zakupu. "Nikt tą nazwą się nie posługiwał. Tę nazwę, w mojej ocenie, starano się świadomie ukryć" - dodał senator.

Według Kwiatkowskiego, pod oświadczeniem na fakturze podpisali się: były szef CBA Ernest Bejda i były dyrektor biura finansów CBA Daniel Art.

25 mln zł dla CBA z Funduszu Sprawiedliwości

Kwiatkowski przedstawił też dokument, tzw. kwartalną informację o wykorzystaniu środków otrzymanych z Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym, potwierdzający, że środki te zostały wykorzystane.

"Ten dokument potwierdza otrzymanie środków przeznaczonych na zadanie zgodnie z zawartą umową. Oczywiście mówimy o umowie, w oparciu której doszło do zakupu środków techniki specjalnej, służących do wykrywania i zapobiegania przestępczości, a mówiąc w praktyce - inwigilacji obywateli" - powiedział.

"To jest suma 25 mln zł" - poinformował. "W oparciu o jawne dokumenty mogę powiedzieć, że to nie był cały koszt zakupu tego systemu" - dodał.

Wyjaśnił też, dlaczego uwzględniona została tylko taka suma. "To, że kontrolerom NIK-u udało się wychwycić ten zakup, jest efektem tego, że beneficjent, czyli CBA, przekazało potwierdzenie - poinformowało o wykorzystaniu i zrealizowaniu umowy z Funduszem Sprawiedliwości" - wyjaśnił. "Ten dokument udało się NIK zidentyfikować i dzięki niemu polscy obywatele dzisiaj mogą się o nim dowiedzieć, dlatego że jest w jawnych dokumentach z kontroli Funduszu Sprawiedliwości, które negatywnie oceniliśmy" - dodał b. szef NIK.

Senator wskazał też, że na fakturze firmy, która dostarczała produkt, jest napisane, że "faktura dotyczy zakupu systemu współfinansowanego ze środków Funduszu Pomocy Pokrzywdzonych, czyli tzw. Funduszu Sprawiedliwości i faktura uregulowana została w całości, tj. pierwsza transza, bezpośrednio ze środków Funduszu Specjalnego".

"Ci, którzy te decyzje podejmowali i ci, którzy te decyzje realizowali, mają - moim zdaniem - co najmniej świadomość, że naruszyli prawo, albo działali na jego granicy" - podkreślił Kwiatkowski.

Na dowód tego pokazał także kolejny dokument, pismo z 15 lutego 2018 r., podpisane przez wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia kierowane do Jarosława Wyżgowskiego, dyrektora biura administracyjno-finansowego resortu. "Uprzejmie informuję, iż dotacja celowa z wykorzystanych środków otrzymanych z Funduszu Sprawiedliwości, w związku z umową zawartą z Centralnym Biurem Śledczym w dniu 29.09.2017 r., została rozliczona w całości w dniu 15.02.2018 r." - napisał Woś. Kwiatkowski zauważył, że w piśmie błędnie wskazano jednostkę - CBŚ.

 

W kolejnym przedstawionym przez Kwiatkowskiego piśmie, ówczesny dyrektor spraw rodzinnych i nieletnich w MS Mikołaj Pawlak informował trzy dni później tego samego dyrektora, że "przekazanie środków z Funduszu Sprawiedliwości nie miało charakteru dotacji celowej".

"Czyli w ministerstwie sprawiedliwości w ciągu trzech dni powstawały różne wersje tego, jaki jest charakter od strony formalno-prawnej tych środków" - wyjaśnił Kwiatkowski. "Nie mam żadnej wątpliwości, że miało to związek z rozpoczętą i trwającą już wówczas kontrolą NIK" - dodał.

Rzecznik finansów publicznych odmówił wszczęcia postępowania

Kwiatkowski poinformował też, że po kontroli ws. zakupów dla CBA w lipcu 2018 r. NIK złożyła zawiadomienie do rzecznika dyscypliny finansów publicznych. W piśmie tym wskazano, że naruszono w tej sprawie dyscyplinę finansów publicznych.

"Michał Woś pełniący funkcję dysponenta Funduszu Sprawiedliwości niezgodnie z upoważnieniem udzielonym przez ministra finansów i opinią sejmowej komisji finansów publicznych podjął decyzję skutkującą przekazaniem środków w wysokości 25 mln CBA na zadania inne niż wynikające z tego upoważnienia, pomimo tego że jednostka ta finansowana może być wyłącznie z budżetu państwa" - podał Kwiatkowski.

Senator podkreślił przy tym, że rzecznik finansów publicznych przy premierze odmówił podjęcia postępowania wyjaśniającego w tej sprawie. NIK odwołała się od tej decyzji do głównego rzecznika finansów publicznych. Ostatecznie odmówiono wszczęcia postępowania w tej sprawie dopiero we wrześniu 2021 r.

Przed komisją Kwiatkowski mówi też o roli jaką miał odegrać Pawlak w realizacji zakupu Pegasusa. Senator mówił m.in. o piśmie, które Pawlak jeszcze jako dyrektor departamentu spraw rodzinnych i nieletnich w MS wysłał we 2017 r. do dyrektora departamentu budżetu w MS w sprawie zmian w przekazywaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości i korespondencji Pawlaka z sejmową komisja finansów publicznych.

Komisja wysłucha byłego rzecznika PiS Adama Hofmana?

Po zakończeniu wtorkowego posiedzenia komisji dziennikarze pytali jej przewodniczącego Marcina Bosackiego (KO), czy na liście osób, wobec których używano Pegasusa jest więcej osób niż trzy.

"Jesteśmy cały czas w kontakcie z Citizen Lab, jak i przez Amnesty International, zresztą AI będzie przez nas wysłuchiwana, być może w przyszłym tygodniu. Wówczas będę mógł potwierdzić, czy rzeczywiście są kolejne osoby na liście inwigilowanych" - powiedział Bosacki.

Według niego z wtorkowych przesłuchań wynika, że "przedmiotem działania Pegasusa były osoby, które zawadzały części tej władzy", ale także że "wewnątrz tej władzy są grupy, które usiłują nawzajem przed sobą różne rzeczy ukrywać".

Bosacki był pytany, czy na posiedzenie komisji zaproszony będzie np. Adam Hofman czy Dawid Jackiewicz, wobec których, według "Gazety Wyborczej", też używano Pegasusa.

"Jeśli by się potwierdziło, że byli oni przedmiotem ataku Pegasusu, to z całą pewnością. Na razie mamy w planach wysłuchanie jutro senatora Brejzy, w przyszłym tygodniu prawdopodobnie mecenasa Romana Giertycha i pani prokurator Ewy Wrzosek" - poinformował.

Na pytany, czy Pegasus przez polskie służby był w ogóle używany do walki z terroryzmem, czy tylko do walki politycznej, odparł: "Na razie nic na to nie wskazuje, by system Pegasus był w Polsce przez operatora polskiego wykorzystywany do tego, do czego został stworzony i z jaką intencją był sprzedawany przez izraelską formę NSO, czyli do zwalczania międzynarodowych terrorystów".

Zdaniem Bosackiego polski Pegasus był skierowany do wewnątrz kraju, co mogłoby sugerować, że był przeznaczony do inwigilacji polskich obywateli. "Uprawdopodabnia to pokrętny sposób zakupu tego programu" - ocenił.

"Gazeta Wyborcza" podała we wtorek, że za pomocą Pegasusa szpiegowano też ludzi związanych z PiS: byłego rzecznika partii Adama Hofmana, byłego posła Mariusza Antoniego K., byłego ministra skarbu Dawida Jackiewicza oraz Katarzynę Kaczmarek, żonę "agenta Tomka".

Sprawa Pegasusa ujawniona pod koniec ub.r.

Według amerykańskiej agencji prasowej Associated Press, powołującej się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, za pomocą oprogramowania Pegasus inwigilowany był właśnie Brejza, a także adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek. Według Citizen Lab do telefonu Krzysztofa Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r. Polityk był wówczas szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi.

Senacka komisja nie ma uprawnień śledczych jak komisja śledcza, którą może powołać Sejm. Szef tej komisji zapowiadał, że choć Senat nie ma uprawnień śledczych, to komisja będzie wzywać przedstawicieli organów państwowych zajmujących się służbami specjalnymi. Oprócz przedstawicieli instytucji państwowych, komisja zamierza wzywać ekspertów, prawników i specjalistów od działań służb specjalnych.

Senatorowie PiS nie biorą udziału w pracach senackiej nadzwyczajnej komisji ds. wykorzystania systemu Pegasus. Jak podkreśliła rzeczniczka PiS Aneta Czerwińska komisja "to polityczna hucpa". "Chodzi o to, żeby dawać linię obrony tym osobom, wobec których toczy się postępowanie" - podkreśliła.

Kaczyński: informacje o inwigilowaniu Pegasusem opozycji to całkowite bzdury

Prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński mówił w rozmowie z tygodnikiem "Sieci", że powstanie i używanie Pegasusa jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać.

"Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia" - powiedział. Zapewnił jednak, że nie był on używany wobec opozycji. "To całkowite bzdury" - oświadczył.

Citizen Lab jest interdyscyplinarnym laboratorium działającym przy Szkole Zagadnień Globalnych i Polityki Publicznej Uniwersytetu w Toronto. Zajmuje się badaniami, rozwojem, strategiami publicznymi oraz działaniami prawnymi w obszarze z pogranicza technologii komunikacyjnych, praw człowieka i bezpieczeństwa globalnego - czytamy na stronie ośrodka. Założony w 2001 r. Citizen Lab korzysta z metod badawczych różnych dyscyplin, m.in. informatyki, politologii i analizy prawnej.

Dołącz do dyskusji: Prezes NIK chce, by ws. inwigilacji przesłuchano Kaczyńskiego. Były prezes pokazał dowody na zakup Pegasusa przez CBA

3 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
YKK
To niestety głos wołającego na puszczy. Hegemona może przesłuchać tylko Kukiz i to dopiero po kilku butelkach wina.
odpowiedź
User
jaja
Kwiatkowski jeszcze będzie bohaterem :) Zobaczycie. To taki Banaś tyle, że z PO. Świat, a przynajnniej nasz śwaitek stanął na głowie.
odpowiedź
User
Racja
Kwiatkowski jeszcze będzie bohaterem Zobaczycie. To taki Banaś tyle, że z PO. Świat, a przynajnniej nasz śwaitek stanął na głowie.


Racja, jak już władza Pegasusem inwigiluje opozycję, to normalnie już nie jest.
odpowiedź