SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Maciej Orłoś czuje się youtuberem. "Nie marzę o milionie subskrypcji, bo jestem realistą"

- Mówię, co myślę, i doznaję prawdziwej wolności słowa, której wcześniej nie miałem. Zależy mi, by ze swoim przekazem trafiać do ludzi, którzy myślą inaczej - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Maciej Orłoś, który od trzech lat prowadzi swój kanał na YouTubie. Jego internetowy program "W telegraficznym skrócie" oglądają dawni widzowie "Teleexpressu" i młodzi ludzie, którzy nie znają dziennikarza z telewizji.

- W tym programie jedziemy na władzę i nie przebieramy w słowach - mówi nam wprost Maciej Orłoś. No to zerknijmy na ostatnie wydanie "W telegraficznym skrócie" ("WTS").

Orłoś komentuje wygrane przez rządzących głosowanie nad odwołaniem ministra Czarnka. "Po co im wykształcone, mądre, otwarte, świadome społeczeństwo? Takim się trudniej manipuluje, więc 'wicie, rozumicie', jak to kiedyś mawiali" - słyszą widzowie "WTS".

Jest też o wpadce Karola Gnata, prowadzącego "Panoramę", który stwierdził na wizji, że Słońce kręci się wokół Ziemi. "Nie jest to szczyt warsztatowych osiągnięć pracowników telewizji ykhm yhkm (dwukrotne chrząknięcie Orłosia - przyp. red.) publicznej. Nie od dziś wiadomo, że u ludzi Jacka Kurskiego, jeśli rzeczywistość nie zgadza się z narracją, to właściwą rzeczywistość trzeba wykreować" - mówi Orłoś do swoich widzów. Przypomina im, jak reporter TVP z Lublina rozrzucał śmieci na placu Lecha Kaczyńskiego, żeby udowodnić, że nikt nie dba o to miejsce. Wspomniał też, jak państwowa telewizja promowała aplikację Lasów Państwowych, wykorzystując wypowiedź "turystki Anny", którą była pracownica... Lasów Państwowych. "Dziwne to wam się wydaje? Mnie nie, bo już nic tam nie jest dziwne i nie łudźcie się, że będzie dziwne mniej. Wkrótce ma ruszyć nowy kanał TVP Teen przeznaczony dla nastolatków. Obawiam się, że poziom krindżu może przekroczyć dopuszczalne normy, a te w przypadku TVP i tak są już niezwykle wysokie. Jedyne pocieszenie jest takie, że i tak nikt tego nie będzie oglądać, ponieważ nastolatki nie oglądają telewizji. No i essa!" - krzyczy Orłoś do kamery. Używa popularnego wśród młodych określenia wyrażającego radość.

Orłoś zostaje youtuberem

To tylko próbka docinek skierowanych w stronę rządzących nie tylko krajem, ale także telewizją publiczną. Orłoś spędził w niej 25 lat. Z "Teleexpressem" był związany od 1991 r. W tym czasie zdobył kilka prestiżowych nagród telewizyjnych. Jest laureatem czterech Wiktorów i dwóch Telekamer. Z TVP odszedł w 2016 r. - "Teleexpress" zawsze był zieloną wyspą, a tu trzeba było porzucić złudzenia, że pozostaniemy oazą wolności słowa. Zmiana szefa upewniła mnie, że podjąłem dobrą decyzję - mówił o swoim odejściu w wywiadzie dla "Newsweeka".

Po opuszczeniu Telewizji Polskiej Orłoś przez dwa lata (2016-2018) był związany z kanałem telewizji Wirtualnej Polski, gdzie prowadził program informacyjny "#dziejesię". Później odszedł na dobre z telewizji i rozpoczął współpracę z rozgłośniami: Radiem Zet, RadioSpacją, a od roku prowadzi raz w tygodniu (w poniedziałki) poranny program w Radiu Nowy Świat.

Trzy lata temu założył swój kanał w serwisie YouTube. Dziś prowadzi tam dwa programy: "W telegraficznym skrócie" oraz "WTS rozmowy". - To dla mnie ważna działalność - mówi o swojej aktywności w sieci. - Mój kanał cały czas się rozwija. Teraz ma już 176 tys. subskrybentów.

Orłoś przyznaje, że czuje się już youtuberem. - Na początku byłem kompletnie zielony. Teraz coraz lepiej rozumiem, jak działa to medium. Najtrudniej było mi przestawić się z konwencji, języka i formy znanej z telewizji na formułę internetową - opowiada. Dziennikarz w początkach kariery na YouTubie spotykał się z młodymi ludźmi, którzy osiągnęli sukces i mają tam setki tysięcy obserwujących. Orłoś rozmawiał z Rafałem Gęburą, Tomaszem Działowym, Radkiem Kotarskim czy Karolem Paciorkiem. - Wiele się od nich nauczyłem, a jednocześnie się crossowaliśmy. To ważne dla początkującego youtubera, takiego jak ja. Rozmawiając z nimi, docierałem do zupełnie innych odbiorców, dzięki czemu rosły moje zasięgi. Oni też na tym korzystali, bo dzięki udziałowi w moich programach, pozyskali nowych subskrybentów - wyjaśnia Orłoś.

Patroni wspierają bezinteresownie

Dziennikarz od roku ma konto na platformie Patronite z internetowymi zbiórkami na różne projekty. Tam właśnie prosi fanów o wsparcie finansowe. "Bardzo WTS mnie kręci, lubię tworzyć ten program, a potem z satysfakcją wypuszczać w świat. Tylko, że to jest baaardzo wymagające, angażujące, a także...kosztuje. Chcę ten projekt kontynuować, rozwijać, poprawiać, realizować regularnie. I dlatego jestem tutaj i liczę na Waszą pomoc" - czytamy w opisie zbiórki. Do zdjęcia profilowego na Patronite dopisał: "Zróbmy to razem".

Na razie Maciej Orłoś ma 505 patronów, którzy deklarują, że będą przelewać miesięcznie w sumie 12,3 tys. zł. To ciągle mniej niż cel, jaki założył sobie dziennikarz. Obiecał patronom, że jeśli regularne wpłaty co miesiąc osiągną poziom 15 tys. zł, to w programie "WTS" pojawią się autorskie materiały reporterskie (m.in. sondy uliczne i mini śledztwa dziennikarskie). Dziennikarz zapewnił, że pieniądze przeznaczy też na zakup sprzętu i poprawę jakości nagrywanych produkcji. - Nasze zobowiązanie wobec patronów traktujemy bardzo poważnie. Umawiamy się przecież na to, co dostają w zamian za wsparcie finansowe. Choć mam wrażenie, że wielu patronów nie płaci dlatego, że coś im obiecujemy, tylko raczej z przekonania, że warto taki projekt wspierać. I takie bezinteresowne wsparcie też bardzo cieszy - mówi Orłoś.

Dziennikarz przyznaje, że kilka miesięcy temu zbiórka stanęła w miejscu. - Niezmienna jest liczba patronów i deklarowana przez nich miesięczna kwota, więc zapewne nieprędko dojdziemy do kwoty 15 tys. zł - mówi Orłoś. Pierwszy cel, jaki sobie wyznaczył na Patronite, czyli 6 tys. zł miesięcznych wpłat, udało mu się osiągnąć w ciągu czterech miesięcy. Wówczas program "WTS" - zgodnie z obietnicą - zaczął się pojawiać dwa razy w tygodniu: w czwartki i niedziele.

Klikbajtowe tytuły programów

Orłoś nie ukrywa, że jego formuła "WTS" nawiązuje do "Teleexpressu". - Wiadomości są krótkie, podane z poczuciem humoru i puentą. A to, co różni nas od programu, który przez 25 lat prowadziłem w TVP, to moje komentarze do przedstawianych informacji. Wiem, że tym, którzy mnie pamiętają z "Teleexpressu" to odpowiada, bo piszą mi o tym w komentarzach - przyznaje Orłoś. Dziennikarz jest zaskoczony, że ogląda go także całkiem sporo młodych ludzi: - To duża satysfakcja, bo nie kojarzą mnie z telewizji, ale podoba im się program i piszą, że subskrybują kanał.

Przeglądając okienka kolejnych programów Macieja Orłosia na kanale YouTube w oczy rzucają się krótkie tytuły zapisane wielkimi, kolorowymi literami. Obok nich zawsze znajduje się duża twarz bohatera "WTS". Przypomina to nagłówki tabloidów. - Takie są reguły mediów. To się nazywa klikbajtowość, a tytuł ma zachęcać - tłumaczy Orłoś. Kilka przykładów: napis "Inwazja głupoty" z doklejoną uśmiechniętą twarzą marszałka Terleckiego, "Rydzyk do więzienia" i zdjęcie dyrektora Radia Maryja wstawione za kraty, "Legalna trawa" z roześmianą twarzą Jarosława Kaczyńskiego w rastafariańskiej czapce. - Zależy nam na oglądalności. Tytuł ma być zachętą, a nie zmyłką. Na pewno nie chcemy manipulować odbiorcami. Podobno na YouTubie decydujące jest pierwsze sześć sekund materiału, więc nasze okienka mają przyciągać wzrok - opowiada nam Maciej Orłoś.

Program chętnie komentują widzowie. Bardzo rzadko można trafić na hejterskie wpisy. - Dość rzadko zdarzają się obraźliwe komentarze - mówi Orłoś. - Jeśli już są, to dotyczą poruszanych przeze mnie tematów związanych z polityką i szczepieniami. Wiele tych agresywnych komentarzy pochodzi z fejkowych kont albo od botów czy trolli. Łatwo rozpoznać, że za tymi wpisami nie stoi człowiek, bo wielokrotnie wpadają identyczne treści albo wpisy pojawiają się o tej samej godzinie. Czasem widzę, że ktoś używa niecenzuralnych słów z pustego konta założonego chwilę wcześniej.

15 minut programu i półtora dnia przygotowań

Przy programie "WTS" oprócz autora pracuje sześć osób: montażysta, dwóch tekściarzy, dwie osoby, które przygotowują napisy po polsku i angielsku i syn Orłosia. - Rok temu w wakacje poprosiłem Antka, żeby wymyślił jakieś urozmaicenie do programu. Pomyślałem o części muzycznej, bo on na co dzień gra w kapeli i zna się na muzyce. Wiedziałem, że sprawdzi się w tym programie i zrobi to w swoim stylu, co powiększy widownię naszego programu o młodszą grupę widzów. Prowadzi "WTS bis" i czasem mnie zastępuje. Cieszę się, że tak szybko i ciepło został przyjęty przez widzów - opowiada Maciej Orłoś. - Antek rzucił w programie propozycję, że jeśli ktoś chce zaprezentować swoją twórczość muzyczną, to może nam podsyłać swoje zgłoszenia. I mamy teraz długą kolejkę chętnych. Odzew z całej Polski był fantastyczny.

Prowadzący "WTS" przyznaje, że bez tekściarzy byłoby mu ciężko. - Poprosiłem o wsparcie dwie osoby, bo sam nie dałbym rady wszystkiego napisać. Mamy dwa odcinki w tygodniu, każdy trwa 15 minut. Koledzy zgłaszają propozycje tematów, ja także, a potem wybieramy te, które znajdą się w programie - mówi Orłoś. Dodaje, że ze wszystkimi osobami, które pomagają mu przy programie, zna się od dawna: - Część to moja rodzina i jest też osoba, z którą przez lata pracowałem w "Teleexpressie".

Dziennikarz mówi nam, że przygotowanie jednego odcinka "WTS" zajmuje półtora dnia. - W środę po południu zaczyna się pisanie tekstów. Nie jest to program informacyjny, więc nie wszystko musi być super aktualne. Swoje teksty zaczynam obrabiać ok. godz. 21, a nagrywanie kończę po północy. W czwartek program jest montowany, a potem wędruje do osoby, która wrzuca gotowy materiał ok. godz. 20 na moje konta na YouTubie i Facebooku.

Maciej Orłoś nie chce nam powiedzieć, ile zarabia dzięki swojej obecności w serwisie YouTube. Najpopularniejszy odcinek "WTS" pod tytułem "Dziąsło Kurskiego" ma 346 tys. wyświetleń (po trzech miesiącach od premiery). Pozostałe odcinki mają ok. 150-200 tys. odsłon. - Na początku regularnie dokładałem do tego biznesu, bo realizacja każdego odcinka kosztuje. Teraz mamy profesjonalny montaż, oprawę, ikonki, a gdy weszliśmy na Patronite i udało się przekroczyć pierwszy próg, pojawiło się znacznie więcej odsłon naszych programów, wzrosła liczba subskrypcji kanału i przestałem do tego dokładać. Ale to nie tak, że zarabiam na swojej obecności na YouTubie wielkie pieniądze - mówi Orłoś.

"Doznaję prawdziwej wolności słowa"

Dziennikarz poza swoją aktywnością w sieci, prowadzi nadal (od ponad 20 lat) szkolenia dla ludzi biznesu z wystąpień publicznych. Współpracuje również z organizacją Eko Cykl, dla której przygotowuje serię programów wideo "Ty śmieciu" dotyczących ekologii (m.in. o zanieczyszczeniu powietrza, segregacji odpadów, marnowaniu żywności). Jest też ambasadorem pierwszego na świecie teatru ekologicznego Bohema House, w którym jest narratorem. A teraz pisze książkę o funkcjonowaniu w czasie pandemii, podczas której byliśmy zdani przede wszystkim na spotykanie się w zdalnej formule. - Podzielę się swoim doświadczeniem i wskazówkami, jak się odnaleźć w takiej rzeczywistości - mówi Orłoś. Książka ma się ukazać jeszcze jesienią.

A jakie plany ma Maciej Orłoś jako youtuber? - Nie marzę o milionie subskrypcji, bo jestem realistą. Ale chciałbym, żeby moje media społecznościowe i kanał na YouTubie rozwijały się i poszerzały zasięgi. W programie "WTS" mówię, co myślę, i doznaję prawdziwej wolności słowa, której wcześniej nie miałem. Zależy mi, by ze swoim przekazem trafiać do ludzi, którzy myślą inaczej, mają inne poglądy i dzięki mnie mogą usłyszeć coś, o czym nie wiedzieli. W tym programie patrzymy rządzącym na ręce. I robimy to zdecydowanie, bo to się widzom należy, zwłaszcza teraz, gdy są próby ograniczania wolności mediów.

Dołącz do dyskusji: Maciej Orłoś czuje się youtuberem. "Nie marzę o milionie subskrypcji, bo jestem realistą"

46 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Pawel
Tak pseudodziennikarz Maciej O. stał się youtuberem.
0 0
odpowiedź
User
kolis
170 000 subów i po około 100 000 wyświetleń na odcinek.
A Teleexpres nawet po kilka mln.

Myślał, że to on kreuje teleexpres, a to teleexpres tworzył jego.
0 0
odpowiedź
User
knaga rafalali
Miałeś złoty róg ......
0 0
odpowiedź