SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Staniszkis zarzuca "Newsweekowi" publikację nieautoryzowanego wywiadu. Tomasz Lis: nie jestem cenzorem

Tygodnik "Newsweek" (Ringier Axel Springer Polska) opublikował nieautoryzowany wywiad z profesor Jadwigą Staniszkis - stwierdziła na Twitterze córka socjolożki Joanna. Redakcja nie zgadza się z tą wersją.

W najnowszym wydaniu "Newsweeka" ukazał się wywiad z socjolożką prof. Jadwigą Staniszkis, na temat obecnej sytuacji politycznej i rządów PiS.

W rozmowie, którą przeprowadziła Aleksandra Pawlicka, naukowczyni stwierdziła, że "upadek demokracji nie musi oznaczać kryzysu społecznego. Dlatego tak jak kilka lat temu byłam wielką pesymistką, jeśli chodzi o rządy PiS, tak dziś jestem optymistką".

Pozytywnie wypowiedziała się także o prezesie PiS Jarosławie Kaczyńskim. – Znam go od czasów, gdy był studentem, i wiem, że jego wiara w siebie jest jego bardzo silnym atutem politycznym. Myślę, że dzięki niej zwycięży – powiedziała Staniszkis. "Druga strona nie ma dziś polityka tej klasy" - skrytykowała opozycję socjolożka.

Staniszkis: wywiad w "Newsweeku" nieautoryzowany

- Ten wywiad nie był autoryzowany - stwierdziła w środę wieczorem na Twitterze córka prof. Staniszkis, Joanna. Z jej relacji wynika, że prosiła Aleksandrę Pawlicką o nie publikowanie rozmowy ze względu na zły stan zdrowia matki. - To skandal, że dla zysku, @lis_tomasz nie liczy się z chorymi ludźmi i ich ośmiesza - napisała Joanna Staniszkis.

Z wersją córki Jadwigi Staniszkis polemizował redaktor naczelny "Newsweeka", Tomasz Lis". - Na czym niby miałby polegać zysk.? 2. W tekście nie znalazło się nic, co nie byłoby powiedziane. A ja nie jestem cenzorem i nie odpowiadam za to co ktoś mówi. Rozumiem, ze gdybym wywiad zrzucił, pojawiłby sie zarzut cenzury, śle ja nie cenzuruję - napisał dziennikarz.

 Z zarzutami córki socjolożki nie zgadza się także autorka wywiadu. - Wywiad z prof. Jadwigą Staniszkis był autoryzowany, jak wszystkie które i wcześniej z Nią przeprowadzałam. Tym razem dokonała podczas autoryzacji dwóch zmian w swoich wypowiedziach - oświadczyła Aleksandra Pawlicka.

Joanna Staniszkis twierdzi, że rozmowa nie była wcale autoryzowana. - Wyjaśniłam pani stan mojej mamy telefonicznie i zgodziła się pani że nie powinien być publikowany. Mama nie pamięta ani wywiadu ani autoryzacji. Jednak pani  @AlexPawlicka oraz @lis_tomasz wbrew moim prośbom i wyjaśnieniom go upubliczniliście. Jest to skandal! - grzmi na Twitterze córka prof. Staniszkis.

Według danych Polskich Badań Czytelnictwa w lutym br. średnia sprzedaż ogółem „Newsweek Polska” wynosiła 73 089 egz., po wzroście rok do roku o 9,55 proc.

Dołącz do dyskusji: Staniszkis zarzuca "Newsweekowi" publikację nieautoryzowanego wywiadu. Tomasz Lis: nie jestem cenzorem

17 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Jola
PRZECIEŻ JAK SIĘ UDZIELA WYWIADU , TO CHYBA PO TO ŻEBY KTOŚ GO PRZECZYTAŁ.NIE SĄDZĘ ,ŻEBY TOMEK COKOLWIEK ZROBIŁ ZŁEGO.TO DOBRY I FAJNY FACET.
0 0
odpowiedź
User
PiSarro
Pani profesor już nie pamięta, jak kilka lat temu nienawidziła PiS za dzikie jej zlustrowanie. Który to PiS zresztą wcześniej wielbiła, podobnie jak teraz. Co ten C2H5OH robi z ludźmi.
0 0
odpowiedź
User
Jasio
Autoryzacja, jedno z odjechanych postanowień prawa prasowego. Gość gada pierdoły, potem autoryzuje tekst, czyli robi się na mędrca. Winno wystarczyć nagranie. Niech każdy wie o c pyta i co odpowiada. Jeśli rozmówca mówi poszłem pod kiosek, to dziennikarz może - mając nagranie - puścić tak, jak było powiedziane, albo poprawić na "poszedłem pod kiosk". W pierwszym przypadku nie ma prawa nadawać kosmetyki postawionym pytaniom. I tyle. Proste jak cep.
0 0
odpowiedź