Izba Wydawców Prasy i HFPC o wyroku dla „Super Expressu”: represyjny i nieproporcjonalny, 4,5 mln zł kosztów
Izba Wydawców Prasy i Obserwatorium wolności mediów w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wyraziły oburzenie na wyrok sądowy nakazujący „Super Expressowi” publikację przeprosin dla Moniki Janowskiej (Głodek) przez 30 dni na całej pierwszej stronie i zapłatę jej 150 tys. zł. Organizacje szacują, że zamieszczenie przeprosin może kosztować ok. 4,5 mln zł i doprowadzić do utraty przez „SE” wielu czytelników.
W środę Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok w sprawie wytoczonej „Super Expressowi” przez Monikę Janowską (z domu Głodek), żonę prezentera telewizyjnego Roberta Janowskiego. Orzekł, że w kilkudziesięciu tekstach „SE” z 2013 roku Janowska była niesłusznie wskazywana jako winna (razem z Janiną Drzewiecką) kradzieży ubrań w sklepie w USA, podczas gdy kobiety o to oskarżono, ale po procesie uniewinniono.
Sąd nakazał wydawcy „Super Expressu” zapłacenie Monice Janowskiej 150 tys. zł zadośćuczynienia (domagała się 300 tys. zł) oraz publikację przeprosin przez 30 dni na całej pierwszej stronie wydania papierowego gazety i na stronie głównej jej serwisu internetowego. Wcześniej w analogicznych procesach sąd nakazał wydawcy „Faktu” zapłatę Janowskiej 150 tys. zł zadośćuczynienia i zamieszczenie przeprosiny na pierwszej stronie, a wydawcy serwisu Pudelek.pl - 300 tys. zadośćuczynienia i publikację przeprosin na stronie głównej przez 30 dni.
Według Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP uprawomocnienie się w niezmienionej postaci wyroku dla „Super Expressu” zagroziłoby dalszemu istnieniu dziennika. - W myśl wyroku dziennik „Super Express” miałby publikować przeprosiny na całej pierwszej stronie gazety przez kolejnych 30 dni. Z perspektywy praktyki wydawniczej i roli jaką w rozpowszechnianiu gazety stanowi jej okładka oznacza to niemożliwe wręcz do zrekompensowania straty finansowe prowadzące do upadku gazety - napisała organizacja w oświadczeniu wydanym w czwartek.
W piątek swoje stanowiska w tej sprawie opublikowały Izba Wydawców Prasy i Obserwatorium wolności mediów działające w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. IWP wyraziła zaniepokojenie wyrokiem, oceniając go jako represyjny wobec „Super Expressu” i nieproporcjonalny względem naruszeń dóbr osobistych Moniki Janowskiej. Dodała, że publikacja przeprosin na całej pierwszej stronie „SE” może spowodować ogromne straty dla dziennika.
- Ten wyjątkowo represyjny wyrok stoi w sprzeczności z praktyką redakcyjną, w której pierwsza strona gazety ma służyć informacji i faktom ważnym dla czytelnika, a nie realizacji jakichkolwiek komunikatów urzędowych, nawet w kształcie wyroków sądowych, które powinny uwzględniać i szanować praktykę budowy gazety i jej zasad komunikowania się z czytelnikiem - ocenia Izba. - Nasze oburzenie wynika również z faktu, iż realizacja wyroku przez „Super Express” doprowadzić może do straty dalece przekraczającej wartość orzeczonego zadośćuczynienia, gdyż „Super Express” utracić może, wobec silnie konkurencyjnego rynku dzienników, wiele tysięcy swoich czytelników nie otrzymujących przez 30 dni oczekiwanych w ustalonej latami formie edytorskiej swojej gazety. Jest to nieakceptowalna ingerencja Sądu w budowę zawartości gazety, która zgodnie z Ustawą prawo prasowe leży wyłącznie w gestii Redaktora Naczelnego i redakcji - dodaje organizacja.
- Rażąco wysokie koszty finansowe i wizerunkowe publikacji wielokrotnych przeprosin nie służyć będą naprawieniu krzywdy, a jedynie zniszczeniu wypracowanej pozycji redakcyjnej i biznesowej „Super Expressu”, eliminując go z rynku, co jest groźne dla wolności słowa, pluralizmu i różnorodności prasy budowanych przez ostatnie 25 lat po likwidacji cenzury - prognozuje Izba Wydawców Prasy. - Nie podważając wyroku sądu, stwierdzającego naruszenie dóbr osobistych, naszym zdaniem wysoce represyjny charakter wyroku nie służy kompensacji naruszenia dóbr, a groźba dotkliwych konsekwencji finansowych będzie negatywnie wpływać na kontrolną funkcję prasy - ocenia.
Organizacja podkreśla, że kary finansowe dla prasy za naruszenie prawa w publikacjach powinny być proporcjonalne. Przywołuje przy tym orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wskazujące, że zbyt wysokie sumy zadośćuczynienia i inne nadmierne koszty wynikające z takich wyroków mogą wywołać tzw. efekt mrożący oraz stanowić niedopuszczalną ingerencję w wolność słowa.
- Izba oczekuje, aby sprawa proporcjonalności usunięcia skutków naruszenia prawa stała się - w połączeniu ze standardami wynikającymi ze swobody wypowiedzi i charakteryzującymi demokratyczne państwo - przedmiotem dogłębnej analizy sądów we wszystkich sprawach o ochronę dóbr osobistych wytaczanych prasie. Jest to istotne również na etapie rozstrzygania o ewentualnym zabezpieczeniu powództwa na czas procesu. Dopuszczalne powinny być jedynie takie formy naprawienia szkody (krzywdy), które są współmierne i adekwatne do ewentualnego naruszenia oraz odpowiadają realiom ekonomicznym - stwierdza IWP.
Z kolei Obserwatorium wolności mediów w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka szacuje, że publikacja przeprosin przez 30 dni na całej pierwszej stronie „Super Expressu” to koszt ok. 4,5 mln zł, ponadto dziennik może stracić znaczącą część czytelników.
- Charakterystyką prasy tabloidowej jest sprzedaż poprzez atrakcyjną, przyciągającą uwagę okładkę. Obowiązek publikacji przeprosin przez kolejne 30 dni sprzeczny jest z zasadą proporcjonalności i nie uwzględnia standardów wynikających z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - stwierdza Obserwatorium wolności mediów HFPC. - W wyrokach w sprawach Tolsłoy Miloslavsky p. Wielkiej Brytanii oraz Pakdemirli p. Turcji, Trybunał wskazał, iż zarówno zbyt wysokie sumy zadoścuczynienia, jak i obowiązek poniesienia przez media innych nadmiernych kosztów, np. związanych z publikacją przeprosin, mogą wywołać tzw. efekt mrożący oraz stanowić niedopuszczalną ingerencję w wolność słowa - przypomina.
Według organizacji wyrok nałożony na „Super Express” jest nieproporcjonalny wobec szkód wynikających z publikacji dziennika. - Nadmierne koszty opublikowania przeprosin oraz ich liczba, jak i wysokie sumy zadośćuczynienia, są wątpliwe w kontekście realizacji podstawowego celu, jakim jest naprawienie szkody, i mogą być traktowane jako zmierzające przede wszystkim do osłabienia pozycji ekonomicznej danego medium, ograniczenia możliwości jego rozwoju, a nawet do wyeliminowania go z rynku. Przybierają zatem charakter szczególnej represji, a nie kompensacji naruszonych dóbr - ocenia Obserwatorium wolności mediów HFPC.
- Zasadę proporcjonalności może naruszać w szczególności obowiązek publikacji przeprosin na głównej stronie dziennika przez kolejne 30 dni. W ocenie Obserwatorium wolności mediów, obowiązek ten nie powinien przybierać tak długotrwałych i dolegliwych konsekwencji. Ważne jest zatem, aby kwestia proporcjonalności usunięcia skutków naruszenia prawa stała się - w połączeniu ze standardami wynikającymi ze swobody wypowiedzi i charakteryzującymi demokratyczne państwo - przedmiotem dogłębnej analizy sądu apelacyjnego. Dopuszczalne powinny być jedynie takie formy naprawienia szkody, które są współmierne i adekwatne do ewentualnego naruszenia oraz odpowiadają realiom ekonomicznym - analizuje organizacja.
Zwraca też uwagę na możliwy wypływ takiego wyroku na inne media i dziennikarzy. - Groźba poniesienia dotkliwych konsekwencji finansowych może negatywnie wpływać na wykonywanie przez media funkcji „publicznego kontrolera" oraz skłaniać dziennikarzy i wydawców do autocenzury, niepodejmowania niewygodnych tematów czy unikania trudnych pytań - wylicza.
Przypomnijmy, że wiosną ub.r. zgodnie z wyrokiem sądu wydawca Pudelek.pl zapłacił rodzinie Anny Przybylskiej 300 tys. zł zadośćuczynienia za zamieszczenie w lipcu 2014 roku informacji o śmierci aktorki (Przybylska zmagała się z chorobą nowotworową, zmarła w październiku 2014 roku).
Z kolei jesienią 2013 roku Sąd Najwyższy ostatecznie rozstrzygnął sprawę wykonalności w Polsce wyroku amerykańskiego sądu w procesie, który tygodnikowi „Wprost” wytoczyła mieszkająca w USA córka Włodzimierza Cimoszewicza. Sąd w USA za naruszenie jej dóbr w tekście tygodnika z 2005 roku przyznał jej 5 mln dolarów odszkodowania. Polskie sądy dwóch instancji odmówiły nadania temu wyrokowi klauzuli wykonalności zapłaty zadośćuczynienia karnego (4 mln dolarów), a Sąd Najwyższy potwierdził te orzeczenia, oddalając skargę Cimoszewicz-Harlan.
Dołącz do dyskusji: Izba Wydawców Prasy i HFPC o wyroku dla „Super Expressu”: represyjny i nieproporcjonalny, 4,5 mln zł kosztów